Umowa społeczna w sprawie górnictwa była najważniejszym ustaleniem kończącym strajk w śląskich kopalniach we wrześniu ubiegłego roku. W pierwszym zdaniu tego dokumentu zapisano, że zostanie ona uzgodniona i przedstawiona w grudniu, później przekładano ten termin na styczeń, luty, a obecnie na marzec.
W grudniu jednym z kluczowych zastrzeżeń strony społecznej był brak w prowadzonych rozmowach przedstawicieli gmin górniczych, które w największym stopniu ponoszą i będą ponosić społeczne i gospodarcze skutki decyzji o funkcjonowaniu i zamykaniu kopalń na ich terenie. Mowa o takich miastach, jak Ruda Śląska, Gliwice, Bytom, Rybnik czy mniejsze: Rydułtowy, Pszów i Marklowice.
- Kolorz: Jak umierać, to na bogato. Nasz projekt umowy społecznej lepszy od rządowego
- Markowski: W umowie społecznej nie chodzi o przyszłość Śląska, a o spokój społeczny
- Zasada: Narodowy Program Mydlenia Oczu. Pytania o poczynania PiS w górnictwie
- W grudniu nie będzie umowy społecznej w górnictwie. Rząd gra na zwłokę?
W ubiegły piątek około południa do urzędów miast wpłynęło pismo z prośbą o zaopiniowanie projektu umowy społecznej. Termin? Poniedziałek godz. 12. Licząc czas pracy urzędników, gminy górnicze dostały 6 godzin na zapoznanie się i wniesienie uwag do dokumentu, który ma być podstawą transformacji śląskiej gospodarki po węglu. Dodajmy, że nadawcą pisma było Stowarzyszenie Gmin Górniczych, pełniące w tej sytuacji niejako rolę pośrednika pomiędzy stroną rządową i samorządową.
- Czas i forma tych konsultacji są - mówiąc bardzo delikatnie - przedziwne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wagę umowy społecznej - mówi Piotr Kuczera, prezydent Rybnika. - Mimo szalonego terminu, przygotowaliśmy nasze uwagi. Podkreślamy, że umowa społeczna, która ma wpływać na życie gospodarcze i społeczne na Śląsku, nie może skupiać się tylko na likwidacji kopalń. Musimy rozmawiać o mechanizmach wsparcia dla gmin, które zmagają się ze skutkami eksploatacji górniczej i będą zmagać się z zakończeniem wydobycia.
Kuczera podkreśla również, że wiele podmiotów, które powinny być częścią umowy społecznej, zostało z niej całkowicie wykluczonych. Dotyczy to między innymi samorządów. Trudno bowiem nazwać dyskusją czy konsultacjami błyskawiczną wymianę urzędowej korespondencji.
- Potrzebne jest forum z udziałem samorządów i przedsiębiorstw z sektora okołogórniczego, których w tej umowie też nie ma. Co z sektorem badawczo-rozwojowym? Realny proces transformacyjny musi brać pod uwagę wszystkie aspekty funkcjonowania i likwidacji górnictwa - mówi Kuczera.
Zobacz koniecznie
W Rudzie Śląskiej, na terenie której działają wciąż trzy kopalnie i która likwidację przemysłu wydobywczego odczuje najmocniej, formułę "konsultacyjną" przyjęto z podobnym rozczarowaniem.
- Oczekiwanie, że w ciągu kilku godzin odniesiemy się do jednej z najbardziej kluczowych umów dotyczących górnictwa jest nieodpowiedzialne. Negocjowana przez rząd umowa nie rozwiązuje problemu transformacji całego regionu. Oczekujemy większego porozumienia, uwzględniającego wszystkie strony, których ta transformacja dotknie - mówi Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. - Sam fakt, że o całym procesie dowiedzieliśmy się ze Stowarzyszenia Gmin Górniczych jest kuriozalny. Najbardziej "górnicza" gmina na Śląsku dostaje dokument do konsultacji za czyimś pośrednictwem: to błąd i niezręczność.
Mejer podkreśla, że każdy z samorządów musi mieć wpływ i wiedzę na temat procesów, jakie będą odbywać się w miastach w związku z transformacją. Dotyczy to choćby takiej, nierozwiązanej do dziś kwestii, jak zarządzanie terenami pogórniczymi (dziś skupionymi w rękach Spółki Restrukturyzacji Kopalń) i odzyskiwanie ich od Skarbu Państwa. Ruda Śląska odesłała swoje uwagi do projektu umowy społecznej, ale jak zaznacza jej wiceprezydent, trudno oczekiwać by władze samorządowe podpisały się pod dokumentem, w tworzeniu którego w ogóle nie uczestniczyły.
Zobacz koniecznie
Część samorządów w ogóle nie zdążyła zaopiniować umowy społecznej w ciągu de facto 6 godzin roboczych. Przykładem są Gliwice.
- To zbyt poważna sprawa. Nie od piątku wiadomo o jej istnieniu, więc takie włączenie nas, samorządów do tego procesu za poważne nie może być uznane - komentuje Łukasz Oryszczak, rzecznik prasowy prezydenta Adama Neumanna. - Będziemy chętnie dyskutować z rządem o transformacji górnictwa i jej skutkach, ale oczekujemy traktowania nas po partnersku. Jeśli ktoś wysyła pismo w piątek i oczekuje odpowiedzi w poniedziałek, to tak naprawdę chyba wcale jej nie chce.
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?