Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarby śląskich szuflad będą w nowym Muzeum Śląskim [ZOBACZ]

Grażyna Kuźnik
Marzena Bugała-Azarko
Muzeum Śląskie szuka pamiątek po zwykłym życiu ludzi w różnych epokach na Śląsku. Złożą się one na wystawę w jego nowym gmachu. Wygląda na to, że właśnie ta ekspozycja będzie najciekawsza - pisze Grażyna Kuźnik

Akcja "Dopiszmy się do historii" trwa już prawie od roku, skończy się za dwa miesiące. Muzeum Śląskie otrzymało w darze od mieszkańców regionu ponad tysiąc eksponatów. Ludzie nadal przynoszą przedmioty należące do dziadków i pradziadków, listy, zdjęcia. To wszystko, co najbardziej cieszy muzealników. I dlatego nie ukrywają zachwytu. Zebrane pamiątki będzie można oglądać na specjalnej wystawie w nowej siedzibie Muzeum Śląskiego. Ale część z nich już wcześniej, podczas majowej Nocy Muzeów. Co tu kryć, chętnie zajrzymy dawnym mieszkańcom Górnego Śląska do szuflad, szaf i bifyjów. A tam przetrwały rzeczy, o których muzealnicy, gdyby nie akcja, mogliby tylko pomarzyć.

CZYTAJ TAKŻE:
Jodliński: Muzeum Śląskie ma eksponaty, z których byłoby dumne każde muzeum na świecie

Osobiste przedmioty mówią prawdę o tym, jak tutaj, na pograniczu polsko-niemieckim, kiedyś się żyło. Chociaż czasem ta prawda nie wpisuje się w żadne schematy. Mieszkańcy stali w kolejkach, żeby podarować rzeczy z domowego archiwum. Historyk, etnograf, znawca fotografii oceniali każdą rzecz, bo czasem ich właściciele nie znali ich wartości. Tak było z kawałkiem marmurowego szyldu z żydowskiego sklepu w Bytomiu. Jego posiadacz pytał niepewnie w mailu, czy to może być interesujące dla muzeum. Okazało się, że to rzecz niemal bezcenna.

Staniczek, koszulka i pantalony z wyprawy ślubnej panny Wacławy

Śnieżnobiała bielizna z XIX wieku, szyta na miarę, była częścią wyprawy 17-letniej Wacławy Hoffmaister. Gdy wychodzi za mąż za Józefa, w pasie ma 60 cm, w biuście 70 cm. Wiemy to, bo ich wnuczka Adelajda podarowała dessous panny młodej Muzeum Śląskiemu jako eksponat. Intymny komplet; koszulka, staniczek i majtki, przeznaczony kiedyś tylko dla oczu męża, wkrótce stanie się ozdobą wystawy w nowej siedzibie Muzeum Śląskiego.

- To była miłość od pierwszego wejrzenia - mówi Adelajda Toll o swoich dziadkach. - Ale trwała krótko. Józef zmarł zaraz po trzydziestce. Adelajda jest córką Sergiusza Tolla, światowej sławy entomologa, odkrywcy nowych gatunków motyli. Uczony przyjechał na Śląsk, żeby wspomóc prestiżem budujące się właśnie Muzeum Śląskie. Adelajda też odpowiedziała na apel muzeum i oddała bliską sercu pamiątkę.

- Bo bielizna babci wiele mówi o tamtych czasach - tłumaczy. - Młodo wtedy brało się ślub. Szyta wyprawa musiała być solidna. Żona wnosiła ją przecież w posagu. Nie mogła liczyć na to, że wszystko sobie kupi po ślubie. To były duże koszty i nie wypadało.

XIX-wieczna wyprawowa bielizna mówi też o tym, że panny młode ledwie co wiedziały o pożyciu małżeńskim. Były skromne. Wnuczka, choć sama rocznik przedwojenny, śmieje się z babcinych pantalonów. Ile na nie potrzeba materiału, jak na spadochron, a właścicielka taka szczupła! Wacława, ładna, z majątkiem, i w dodatku zakochana, miała jednak trudne życie. Młodość szybko minęła. Została 30-letnią wdową z ośmiorgiem dzieci. Zależało jej odtąd tylko na ich wykształceniu, Mieszkała w Uniejowie w Wielkopolsce. Jedną z jej córek była właśnie mama Adelajdy, Józefina, która wychodzi dobrze za mąż za Sergiusza Tolla, syna hrabiowskiej rodziny pochodzenia estońskiego. Mieli swój zamek w Uniejowie.
- Ojciec skończył prawo, bo tak żądali jego rodzice. Ale kochał owady i został naukowcem. To on pierwszy na świecie odkrył żyworodne motyle, co było sensacją. Miał wielką pasję. Latem znikał na łąkach i tyle go mama widziała przez trzy miesiące - opowiada pogodnie jego córka. Do Katowic Tollowie przeprowadzają się w 1937 r. Uczony ma tu pracownię przy ul. Szafranka 1. W tym mieście zostaje już do śmierci, do 1961 r. Pracuje bez wytchnienia. Jest odkrywcą 279 nowych gatunków motyli, w tym wielu z terenu Śląska. Pisze 91 publikacji o motylach Coleophoridae. Adelajda nadal mieszka w Katowicach, jest lekarzem, jak jej córka. Wnuczka studiuje medycynę. Wacława byłaby dumna.

Święcenie ołtarza w Stalinogrodzie

Józef Spalka z Hajduk Wielkich (dziś Chorzów) zaginął na froncie już w 1914 roku. Do żony przychodzi uroczyste pismo z tą wiadomością. Maria jest w wysokiej ciąży. Czyta i jakby umarła razem z Józefem. Rodzi córkę Jadwigę, błaga swoją siostrę o opiekę nad noworodkiem i trzyletnią Agnieszką. Barbara Tomecka przysięga jeszcze, że nigdy nie wyjdzie za mąż, a dzieci siostry przyjmie za swoje. Maria umiera, a Barbara dotrzymuje obietnicy. Jadwiga jest matką Józefa Beloka, który do Muzeum Śląskiego przyniósł pamiątki rodzinne. Po niej, po ojcu Bernardzie, a także swój dyplom honorowy za uczestnictwo w uroczystości poświęcenia ołtarza Najświętszego Sakramentu w Katedrze Chrystusa Króla w Stalinogrodzie. Można sobie wyobrazić, jak kwaśną miną miał ten, kto pisał nazwę miasta na takim dyplomie.

Józef wychował się przy ulicy Długiej w Hajdukach Wielkich. Ta ulica, zmieniona dzisiaj nie do poznania, jest dla niego legendą o pięknym dzieciństwie. Zbiera pamiątki o jej przeszłości. Jadwiga miała więcej szczęścia od swojej matki; jej mąż Bernard uniknął frontu wojny światowej. Poparzył się w hucie, do wojska go nie brali. W czasie wojny Niemcy też zostawili go w hucie. Ale brata Franciszka wzięli do Wehrmachtu, uciekł do Anglii. Jadwiga i Bernard doczekali się trzech synów. Chociaż Belokowie pracowali w hucie od czasu, gdy nazywała się Bismarck, ich syn Józef został górnikiem po technikum górniczym, Jan tradycyjnie hutnikiem, a Leon księdzem.

Matka cieszyła się z wyboru Leona. Sama chętnie czytała. Józef przyniósł do muzeum jej dobre świadectwo ukończenia szkoły powszechnej w Wielkich Hajdukach. Czuli się Ślązakami. W plebiscycie w 1921 roku ludność w Hajdukach opowiedziała się za Niemcami. Na Polskę oddano 4,5 tys. głosów, na Niemcy 8 tys., ale teren przyznano Polsce. Jak głosowali Belokowie, już nieważne, bo zostali na miejscu, kończyli polskie szkoły. Nikt nie wyjechał do Niemiec, oprócz jednego Leona,

- Ale to dlatego, że go tam wysłano, żeby wyjeżdżającym za Gierka Ślązakom służył wsparciem duchowym - mówi Józef. Leon tam zmarł.

Rodzina Beloków jest religijna. Józef był ministrantem. To właśnie dlatego brał udział w poświęceniu ołtarza w kaplicy Najświętszego Sakramentu; przed tym ołtarzem modlił się papież Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do kraju w 1983 roku.
- Wtedy nikt nie wiedział, co będzie - mówi Józef, który w stanie wojennym wyleciał z pracy za Solidarność, a z kopalni wyprowadzili go dwaj dobrzy dotąd koledzy. Trudno to zapomnieć, ale absurdy mijają, po latach można się z nich śmiać. Jak choćby ze Stalinogrodu. Bywało, że konduktor w tramwaju nie sprzedał biletu temu, kto mówił Katowice. Starsi ludzie prosili więc o bilet do ogródka Stalina. I w tramwaju robiło się wesoło.

Marmurowy szyld żydowskiego sklepu w Bytomiu zdjęty z pieca

Ten kawał marmuru może być symbolem losu mieszkańców Bytomia XX wieku. Najpierw był szyldem sklepu żydowskiego masarza. Sklep był bogaty, więc i szyld wykonano solidnie, z drogiego kamienia. Potem trafił do Niemca, który nosił polskie nazwisko Czerwinsky. Nowy właściciel sklepu przeprowadził się po plebiscycie do niemieckiego Bytomia z polskiego już Chorzowa. Praktyczny Czerwinsky nie zniszczył szyldu z hebrajskimi napisami, ale go pociął i zabrał do domu. Położył kawałki napisami w dół i miał piękne blaty na szafki. Ale jak minął czas bytomskiego Żyda masarza, tak minął czas pana Czerwinsky'ego. Blat znajdzie się w rękach repatriantów ze Wschodu. Do Bytomia po wojnie przyjeżdżają transporty z Kresów Wschodnich; pewnego dnia ląduje tu także 23-letnia Anna. Poznaje Romana i wychodzi za niego za mąż.

- Po ślubie młodzi dostają mieszkanie w kamienicy należącej do rodziny Czerwinsky na ulicy Żołnierza Polskiego 23. A tam już był ten marmurowy blat - opowiada Piotr Poloczek o dziadkach swojej żony. To jego tak zaciekawił kawałek starego szyldu, z niewyraźnym imieniem Oskar, że zawiadomił o tym odkryciu Muzeum Śląskie.

- Nie byłem pewny, czy to się nadaje na eksponat. Opisałem szyld w mailu. Ku mojemu zaskoczeniu, odpisał mi sam pan dyrektor. Bardzo się ucieszył. Okazało się, że takie judaika są na Śląsku rzadkością - mówi Piotr.

Anna i Roman Kogutowie ponad 60 lat temu zajmują mieszkanie po rodzinie Klichtów, która wyjeżdża do Niemiec. Wśród pozostawionych przez nich rzeczy jest kawałek marmuru, połowa jakiegoś szyldu. Co z drugą jego częścią, nie wiadomo. W kamienicy mieszka nadal żona właściciela, Alma Czerwinsky. Jest życzliwa ludziom. Życie jej nie oszczędzało. Mąż dawno zmarł, zięć zginął na tej wojnie. Jedna wnuczka wyjechała do pracy w głąb Niemiec, nie wróciła. Druga przeszła swoje w 1945 roku na bytomskim komisariacie przy ul. Żeromskiego. Syn na wojnie dostał się do sowieckiej niewoli.

Ale wróci cało. Zamieszka w Bytomiu i nie wyjedzie. Szyld Oskara spokojnie udaje u Kogutów blat na szafę, potem przestanie się podobać i trafi na piec. Wszyscy o nim zapomną na długie lata. Aż w końcu owdowiałą, schorowaną Annę trzeba przeprowadzić do córki. Zięć wnuczki pomaga. Rzeczy jest tak dużo, że niektóre znajdą się w garażu i na śmietniku. A co to leży na piecu? W latach 20. w Bytomiu żyło około 3,6 tys. Żydów. Po Nocy Kryształowej w 1938 roku nie pozostał nikt. Zniszczono 70 sklepów żydowskich, właścicieli wywieziono do Buchenwaldu i innych obozów. A jaki był los Oskara i jego bliskich?


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!