Bytom: restauracja "Swojskie jadło" w Szombierkach działa mimo obostrzeń
1 lutego w Bytomiu działalność wznowiła kawiarnia 'W Lufcie" znajdująca się tuż przy rynku, kilka dni później - a konkretnie 5 lutego - otworzyła się również restauracja "Swojskie Jadło" w dzielnicy Szombierki. O trudnej sytuacji porozmawialiśmy z właścicielką lokalu zlokalizowanego przy ul. Adolfa Piątka, tuż przed oficjalnym otwarciem dla gości.
- Długo czekaliśmy z podjęciem tej decyzji. W końcu klamka zapadła. Dlaczego się otwieramy? Bo nie mamy realnej pomocy z rządu. Ona była, ale znikoma. To maksymalnie 10 proc. kosztów, jakie muszę pokrywać. Cały czas przedłużany jest lockdown. Szczerze mówiąc, powinniśmy być już w tej „zielonej strefie”, patrząc na liczbę zakażeń. Nadal jednak nas nie chcą otworzyć. Rząd woli otworzyć galerie, gdzie jest naprawdę pełno ludzi, a w restauracjach twierdzą, że się zarazimy - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Daria Paluch, właścicielka lokalu.
Nie przeocz
- IKEA wyprzedaje końcówki serii po 5, 10 i 20 zł! Gigantyczne okazje i promocje
- Koszmarne dachowanie na Zakręcie Mistrzów w Rudzie Śląskiej. Wideo
- Beskidy oblężone. Narciarze szturmują wyciągi w Wiśle. A gdzie dystans i obostrzenia?
- Tu najłatwiej możesz się zakazić koronawirusem! Rząd pokazuje wyniki badań [lista]
Pani Daria, oprócz restauracji w dzielnicy Szombierki, posiada także jeszcze dwa inne lokale - w Rudzie Śląskiej oraz w centrum Bytomia. One są na razie zamknięte.
Lokal, oczywiście, działa w ścisłym reżimie sanitarnym. - U nas odbywają się po prostu spotkania partyjne Strajku Przedsiębiorców. Klienci muszą tylko wypełnić ankiety o stanie zdrowia, które przygotowaliśmy - dodaje pani Daria, która podkreśla, że - po tylu miesiącach przerwy i przygotowywania dań na wynos - musiała się otworzyć.
- Między pierwszym, a drugim lockdownem musiałam poobcinać etaty pracownikom. Koszta, które pokrywam, są ogromne. ZUS-y, podatki, czynsze. Lokal mamy ze spółdzielni i nic nie jest obniżone w tym temacie. To jest jakby firma prywatna. Miasto idzie na rękę przedsiębiorcom z branży gastronomicznej. Jako, że jesteśmy pod spółdzielnią, w naszym przypadku wygląda to inaczej - wyjaśnia w rozmowie z "DZ".
Zobacz koniecznie
Właścicielka "Swojskiego Jadła": Nie mam żadnych obaw. My robimy wszystko legalnie
Przez ostatnie tygodnie "Swojskie Jadło" w Bytomiu skupiało się na dowozie. - To jednak tak naprawdę są dodatkowe koszty. Trzeba było zatrudnić kierowcę, tankować samochód. Choć klienci korzystają z tej formy, to jednak nie było to samo - nie ma wątpliwości nasza rozmówczyni, która przypomina, że jej lokal skupia się przede wszystkim na imprezach okolicznościowych.
- One również teraz będą organizowane – tylko, że dla ograniczonej liczby osób. Limity będziemy określać na podstawie tabel udostępnionych przez rząd, które pojawiły się przed naszym ponownym otwarciem w maju - dodaje.
- Nie mam żadnych obaw. My robimy wszystko legalnie. To, że nas zamknęli, jest nielegalne. Jestem przygotowana na wizyty policjantów czy sanepidu. Oni muszą przyjść, gdyż tak mają narzucone z góry. Przyjdą, skontrolują, spiszą notatkę i nic więcej… Nie obawiam się żadnych kar. Gorzej już nie może być - kończy pani Daria.
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?