- Jestem wściekły - mówi nam ze łzami w oczach współwłaściciel fermy Grzegorz Klepek, który biznes prowadzi wraz z córką Dominiką.
I trudno się im dziwić. Z dymem poszły nie tylko ptaki, ale także budynek o powierzchni 100 metrów kwadratowych, maszyny rolnicze. Łącznie wraz z płomieniami w powietrze poszło ok. 2 milionów złotych. Na taką kwotę wstępnie oszacowano bowiem straty, jakie wyrządził pożar.
- Ogień "poszedł" od wentylatora, który się przegrzał. To była chwila. Temperatura momentalnie była tak wysoka, że chociaż mieliśmy w kurniku system zraszania wodą, to na niewiele się to zdało. Budynek o powierzchni 100 metrów kwadratowych poszedł z dymem - mówi nam Dominika Klepek, współwłaścicielka fermy w Szczejkowicach.
W buchających w niebo płomieniach zginęło około 15 tysięcy kurcząt. Wszystkie miały niecałe 3 tygodnie i za dwa tygodnie można by je było już sprzedawać na ubój. Nic nie zostało. Kiedy wczoraj weszliśmy do spalonego kurnika, widok był przerażający, a smród trudno było wytrzymać bez zasłaniania nosa i ust. Martwe kury leżały na sporej stercie przed wejściem do spalonego budynku.
Gdy na terenie fermy pojawił się ogień, jako pierwsi na miejscu byli strażacy z OSP Szczejkowice. - Gasili, owszem, ale dbali przede wszystkim o to, by ogień nie rozprzestrzenił się na pozostałe kurniki - mówi nam Ryszard Bluszcz, sołtys Szczejkowic. A takie ryzyko było ogromne. - Pozostałe budynki stoją blisko siebie. Skierowaliśmy na miejsce 11 zastępów straży pożarnej, łącznie 43 strażaków. Do godziny 3 nad ranem trwała akcja dogaszania pożaru - mówi nam mł. bryg. Bogusław Łabędzki, rzecznik straży pożarnej w Rybniku.
Właściciele firmy - Dominika Klepek i jej ojciec - fermę w Szczejkowicach prowadzą od 9 lat. Wcześniej, przed laty, ferma była własnością zlikwidowanych już zakładów drobiarskich w Leszczynach. To znani przedsiębiorcy w gminie.
- Jakoś będziemy musieli stanąć na nogi, odbudować kurnik. W tej chwili hodowlę mamy w dwóch innych, pracujemy nad uruchomieniem kolejnego kurnika. Będziemy musieli to zrobić jak najszybciej, bo dzięki temu będzie można myśleć o odbudowaniu spalonego budynku - mówi nam właścicielka. Na szczęście budynek był ubezpieczony. Pomoc w uzyskaniu odszkodowania zapewnia właścicielom fermy sołtys wsi - Ryszard Bluszcz.
- Wszyscy mieszkańcy współczują właścicielom fermy. To wspaniali ludzie, którzy chętnie włączają się w życie społeczne naszej miejscowości. Nie ma imprezy, festynu, by jakoś nam nie pomogli. Sponsorują dożynki, zawsze przekazują grosz albo kury. Żal, że ich taki dramat spotkał - podkreśla sołtys.
Jak pokazują przypadki z ostatnich tylko miesięcy, do podobnych pożarów kurników dochodzi niestety często. W czerwcu 15 tysięcy kurczaków żywcem spłonęło na fermie w Brodziszewie (Wielkopolska). Identyczne zdarzenie miało miejsce na początku stycznia w Witowicach (powiat puławski). Tam spłonęło 18 tysięcy kurcząt.
*Tajemnica śmierci 21-latka w Zawierciu. Jego koledzy oskarżają policję
*Energylandia w Zatorze, atrakcje, ceny, mapa oraz film z kamery Go Pro [WIDEO GO PRO]
*Katastrofa samolotu pod Częstochową: ZDJĘCIA, PRZYCZYNY, OPINIE ŚWIADKÓW
*Gdzie na basen? Zobacz kryte baseny w woj. śląskim [LISTA BASENÓW]
*Jakie będzie lato? Zobacz prognozę pogody na lipiec 2014 i zaplanuj urlop
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?