Katowiccy studenci pytali w powyborczy poniedziałek o niefortunne i krzywdzące zdanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego na temat „zakamuflowanej opcji niemieckiej na Górnym Śląsku”.
Zwycięstwo PiS-u świadczy o dwóch przynajmniej zjawiskach. Po pierwsze, o niezadowoleniu z rządów PO, również w województwie śląskim, potrzebie zmian i wymianie zgranych już aktorów regionalnej sceny politycznej. Po drugie, dowodzi jednak, że obywatele potrafią być wielkoduszni i przynajmniej na chwilę zapominać o wpadkach polityków, jeśli ci zarysują - możliwą do realizacji lub nawet zupełnie utopijną, ale pociągającą - koncepcję przeobrażeń kraju i regionu.
Szczególne emocje budzi postać Antoniego Macierewicza i jego udział w rządzie. Rozumiem te personalne wątpliwości, ale - z punktu widzenia losów województwa śląskiego - równie ważna jest posada ministra kultury, nauki i szkolnict-wa wyższego, zdrowia czy szefa projektowanego resortu ene-rgetyki. Ten ostatni, bez względu na nazwisko i ostateczną nazwę resortu, stanie przed wyzwaniami, jakich nie znał żaden z jego poprzedników.
Strata branży górniczej za - wcale nie błogosławione dziewięć miesięcy 2015 roku - jest trzykrotnie wyższa w porównaniu z rokiem minionym, węgiel śląski jest drogi, a sektor nieko-nkurencyjny w wymiarze europejskim, o światowym już nie wspominając. Konieczne są zasadnicze zmiany, a te politycy realizują zazwyczaj tuż po zmaganiach wyborczych. Później, z każdym niemal miesiącem, odwaga tanieje, a na rok przed kolejnymi elekcjami dochodzi do zupełnego jej uwiądu.
Istotnego znaczenia - z pu-nktu widzenia branży - nabierają przeobrażenia spółek energetycznych, które przez poprzedni rząd skazane były na fuzje z kopalniami. Taki mariaż może jednak przyśpieszyć upadek czy degradacje jednych i drugich, zwłaszcza jeśli kupowane „gruby” to firmy upadłe, nierokujące żadnych niemal nadziei na sanację.
Niezwyczajne afekty rodzi sprawa redaktora Tomasza Lisa i w konsekwencji dalsze jego zawodowe losy. Niektórzy nawet mówią o szykowanej zemście na znanym dziennikarzu, wręcz politycznej dintojrze. Jestem daleki od takich stwierdzeń, choć oczywisty jest wpływ wygranej partii na media publiczne i ich personel czy możliwość zwolnień opiniotwórczych dziennikarzy. „Winner takes it all”, zwycięzca bierze wszystko, śpiewał przed laty zespół ABBA. Mam jednak nadzieję, że PiS wykaże się w tym zakresie umiarkowaniem.
Z punktu widzenia społeczności regionalnej, ważniejszy wydaje się kształt, zasoby personalne i finansowe publicznej telewizji Katowice i takiegoż radia ulokowanego przy ulicy Ligonia. W przedwyborczych zapowiedziach władze partii deklarowały, że dysponują gotową już drużyną rządową, zwartą i w pełni profesjonalną.
Te zaklęcia polityczne okazały się przesadzone, zważywszy na wyczerpujące spory personalne i niechęć do ich medialnego omawiania.
Z drugiej strony, to całkiem naturalne, że gotowy nawet skład rządowy podlega rewizji i zmianom. Z obywatelskiego punktu widzenia istotne jest, aby zaprzysiężony gabinet realizował program wyborczy i poszczególne jego punkty. Tymczasem z zapowiedzi elekcyjnych do społecznej wyobraźni przebiło się przede wszystkim, choć nie wyłącznie, 500 złotych na każdego bobasa w rodzinie.
Oczywiście, polityka prorodzinna jest priorytetem w kraju, który demograficznie się zwija i kurczy w tempie niepokojącym, ale czy kilka biletów Narodowego Banku Polskiego miesięcznie rozwiąże ten problem? Śmiem wątpić.
Aco z kwestią uchodźców, którzy trafią do Polski, państwa w istocie jednonarodowego, z nielicznymi tylko - choć ważnymi - mniejszościami narodowymi czy etnicznymi? Czy w regionie ujawnią się wobec przybyszów postawy życzliwe, czy - przeciwnie - ksenofobiczne?
Jaki będzie los ustawy metropolitalnej, z takim trudem przeprowadzonej przez ustępującą koalicję rządzącą regionem oraz krajem? Oto są pytania wagi ciężkiej, na które odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące i lata.
A na razie rozumiem, że zapracowanym politykom zwycięskiej formacji należała się chwila wytchnienia. W minionym tygodniu wzięli oni udział - na zaproszenie brytyjskiego ambasadora w Warszawie - w premierowym pokazie kolejnego odcinka przygód Bonda. Jamesa Bonda.
Od razu przypomniałem sobie ważną deklarację Beaty Szydło. Większość z nas pamięta, jak pani prezes przypomniała - stentorowym głosem - że nazywa się Szydło. Beata Szydło. Wierzę, że jej rząd ominie dramatyczne rafy, jakie stają na drodze nieśmiertelnego, wiecznego i niezniszczalnego agenta 007.
*Alarm smogowy dla woj. śląskiego OTO ZAGROŻONE MIASTA
*Wypadek karetki w Katowicach: Wjechała w przystanek. Są ranni ZDJĘCIA
*Czy grozi Ci ślepota? ZRÓB TEST Sprawdź swoje oczy w 2 minuty
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?