MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Jak utrzymać dzieci w śląskiej kulturze? Zlikwidować kaloryfery!

Marek Szołtysek
Co zrobić, żeby dzieci na Śląsku wytrwały przy śląskiej kulturze? - zapytałem przed tygodniem. Otrzymałem wiele komentarzy, jednak wciąż obawiam się, że współczesne tendencje światowe działają już nie tylko przeciwko kulturom regionalnym, ale nawet są w kontrze do zwykłego tradycyjnego życia rodzinnego. Nie mam tu oczywiście miejsca ani czasu, żeby ten obszerny temat rozwinąć.

Ale prześledźmy tylko typowy sposób zachowywania się w domu współczesnej młodzieży (13-25 lat). Taka młodzież więc przychodząc po zajęciach do domu głównie zajmuje się jedzeniem, myciem, wymianą odzieży, a wręcz jedyną rozrywką jest siedzenie w swoim pokoju przy komputerze oraz planowanie wieczornych spotkań w towarzystwie rówieśniczym. Wcale nierzadkie są postawy wrogie wobec rodziny, unikanie wyjazdów do babci czy uczestniczenia w niedzielnych mszach. A jak wygląda rozmowa z rodzicami, rodzeństwem i dalszą rodziną?

Są to zdawkowe wymiany krótkich zdań w trakcie jedzenia albo przemieszczania się po domu. Pod warunkiem jednak, że ktoś nie słucha muzyki przez słuchawki, bo wtedy jest to jak gadanie z głuchym.

Powyższy opis czynię jednak tylko po to, żeby pokazać, jak trudno w takim współczesnym stanie rodziny dokonać międzypokoleniowej wymiany doświadczenia kulturowego. Twierdzę wręcz, że jeżeli dziecku nie opowiemy o czymś do 12. roku życia, kiedy jeszcze jest sterowalne i chce z nami rozmawiać - to potem już przekaz jest zablokowany. I tu chyba nie chodzi tylko o zwykły i właściwy młodym bunt wobec starszych. Chyba tu się na naszych oczach konstruuje jakieś nieznane dotąd zjawisko społeczne.

Skoro więc w dobie internetu młodzież (także śląska) wymyka nam się spod rodzinnej kontroli, to tym bardziej nie jesteśmy jej w stanie masowo zatrzymać przy śląskich tradycjach regionalnych. Co więc robić? Mam tutaj tylko jeden pomysł. (Jestem realistą! Internetu, telefonii, galerii handlowych, kin, pubów nie zlikwidujemy.) Jedynie można spróbować w drastyczny sposób wziąć pyrlik, czyli ciężki młot i rozwalić cały domowy system centralnego ogrzewania. Tak, zniszczyć wszystkie kaloryfery. A w to miejsce ustawić żeleźniok, kozę, kachlok, kominek czy inny mały piecyk. Zrobi się wtedy tylko jedno źródło ciepła w kuchni. I wtedy znów jak dawniej rodzina w sezonie grzewczym będzie razem. A to długi okres, bo od października do kwietnia. Wówczas nikt nie pójdzie do swojego pokoju w taki mróz, bo mu rzić zmarznie.

Pójdzie tam tylko spać w grubej piżamie i pod jeszcze grubszą kołdrą. A jak wszyscy w kuchni będą razem, to jak dawniej, zaczną może znów ze sobą rozmawiać i przekazywać te wartości, które dla starszych są ważne, a które młodym powinno się przekazać i zaszczepić. Ale moim zdaniem bez zniszczenia kaloryferów to nam się nie uda. Choć może się mylę i chętnie poznam inne sposoby zaradzenia temu zjawisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!