Ogrody były i pozostają też miejscem spotkania człowieka z kulturą. Nie dziwi więc, że cudem świata były wiszące ogrody Mezopotamii. Znamy też z dziejów naszej kultury ogród oliwny w Jerozolimie, mitologiczny ogród Hesperydy, ateńskie ogrody Epikura i Akademosa czy przyklasztorne ogrody chrześcijańskiej Europy. W XIX wieku miłość do ogrodów stała się na Śląsku również udziałem zwykłych ludzi. Podstaw ogrodnictwa uczy się wtedy w szkole, a śląskie gazety drukują jako dodatki - ogrodnicze poradniki. Jednak najwięcej dla rozpowszechnienia się kultury ogrodniczej wśród Ślązoków zrobił chyba Józef Lompa. Ten człowiek ceniony głównie za swoją narodową i literacką działalność, napisał też kilka praktycznych książek o ogrodnictwie. Przykładowo w 1852 roku wydał w Piekarach "Praktyczną naukę hodowania drzew owocowych", a także poradniki: "Nauka o zakładaniu żywych płotów", "O uprawie ogrodów wiejskich" czy "Apteka domowa" - o ziołach i "Historia sadownictwa w Europie". Lompa też jako nauczyciel w Lubszy koło Woźnik, założył przy szkole ogród botaniczny z setkami roślin, a jego ulubionym drzewem - niczym lipa dla Kochanowskiego - była grusza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
PATRONI ŚLĄSKICH OGRODNIKÓW TO IZYDOR CZY URBANEK?
Stare śląskie tradycje ogrodnicze potwierdza bogactwo śląskich nazw na przeróżne rośliny. Wymieńmy tylko niektóre: farbiczki - chabry, mlycz - mniszek lekarski, bolioczka - jaskry, gynsipympki - stokrotki, sierotki - bratki, gladiole - mieczyki, irysy - kokocie galoty, flider - bez, jadwiżki - astery, johanki - czarna porzeczka, margaretki - złocienie, ponboczkowo krew - dziurawiec, kamelki - rumianek, łostryngi - jeżyny, wieprzki - agrest, wojoki - rudbekia, lipina - łubin, kapucynka - nasturcja, żabiełoczka - niezapominajki, dombki - złocień ogrodowy, muszkaty - pelargonie.
Dzisiaj chcę przedstawić jedną z roślin, która rośnie praktycznie wszędzie. Chodzi mi o zimzielon, zwany też zimziołym. Ta śląska nazwa bierze się stąd, że roślina jest także zimą zielona. Po polsku zaś - to barwinek, a po łacinie - vinca minor.
A z tym zimzielonym jest jeszcze taka wojenna historia. Otóż jak Ślązoki chodziły dawniej na wojny, to w domu szykowano im na szyje jakby taki płócienny woreczek na sznurku, jakby szkaplerz. Tam oprócz medalika, albo krzyżyka z różańca, zaszywano właśnie ziarenka tego zimzielonu. Po co? Bo gdyby ktoś poległ na froncie i został prowizorycznie pochowany gdzieś w lesie czy na polu, to potem w tym miejscu wyrośnie ten zimzielon. I ta roślina przez cały rok będzie zieloną wskazówką, gdzie szukać mogiły, gdzie kopać, by ekshumować zwłoki poległego. Jakże to tragiczny, wzruszający i piękny zarazem fragment śląskiej nauki o roślinach.
Napisz do autora: [email protected]
*Prezenty na Dzień Ojca 2013. Najlepsze pomysły na dzien taty ZOBACZ
*SERIAL TVP Nasze matki, nasi ojcowie RECENZJE ODCINKÓW + GORĄCA DYSKUSJA
*Egzamin zawodowy 2013 PYTANIA + ODPOWIEDZI + OPINIE + KOMENTARZE
*Urlop macierzyński 2013 NOWE ZASADY, TERMINY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?