Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzecia fala w Beskidach. Jerzy Jurczak opowiada o pracy przewodnika górskiego, doświadczeniu, turystach

Kamil Lorańczyk
Kamil Lorańczyk
Szlak na Hrobaczą Łąkę. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Szlak na Hrobaczą Łąkę. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Kamil Lorańczyk
Na pewno jest więcej pracy. Obecnie pojedyncze osoby czy grupy przyjaciół wybierają się na wędrówkę górską i zabierają przewodnika ze sobą. Kiedyś tego nie było – mówi Jerzy Jurczak, prezes Beskidzkiego Koła Przewodników Turystycznych im. Stefana Czerneleckiego w Bielsku-Białej, które działa w strukturach Oddziału PTTK „Podbeskidzie”.

Zacznijmy od początku – jak kiedyś wyglądała praca przewodnika górskiego i czy bardzo zmieniła się na przestrzeni czasu?

Kiedyś było więcej turystyki górskiej, co wynikało z ekonomii i ograniczonego dostępu do podróżowania na większe odległości. Szukano odpoczynku, oderwania się od rzeczywistości bliżej miejsca zamieszkania. Zwłaszcza na Podbeskidziu, gdzie można wsiąść w autobus, pojechać na ostatni przystanek i jesteśmy na początku szlaku. Wędrówka z plecakiem, nocleg w schronisku – to nie była droga forma wypoczynku. Właściwie w każdym większym zakładzie pracy działało koło PTTK. Te koła organizowały dla pracowników różnego rodzaju wyjazdy. Odbywały się na przykład dobrze znane rajdy gwiaździste, których uczestnicy ruszali z pięciu miejscowości i spotykali się na szczycie. Spędzali tam czas przy pieczeniu kiełbasy, a potem wracali. Nie miało to wpływu na pracę przewodników, bo koła były samowystarczalne. Ludzie dobrze sobie radzili sami. Dobrze posługiwali się mapą. Wiedzieli, co to szlak znakowany. Dzisiaj z tym jest różnie.

To oznacza dziś więcej pracy dla przewodników?

Na pewno jest więcej pracy. Obecnie pojedyncze osoby czy grupy przyjaciół wybierają się na wędrówkę górską i zabierają przewodnika ze sobą. Kiedyś tego nie było. To już musiał być wyjazd zorganizowany, pełny autokar. Na przestrzeni lat przeszliśmy z dużego zainteresowania turystyką górską do okresu, kiedy wędrowców po górach było bardzo mało. To wiązało się z możliwością dostania paszportu, otworzyły się granice. Turyści zachłysnęli się tym, co kiedyś było dla nich niedostępne. Trudno się dziwić. Więcej podróżowali, częściej za granicę.

Co wpływa na to, że dziś mniejsze grupki rezerwują przewodnika?

Wpływ na to ma przede wszystkim zamożność. Obecnie, w dobie internetu, część ludzi w nieznanych im miejscach nie chce być zależna od urządzeń elektronicznych, które w górskich warunkach tracą swoją jakość ze względu na brak zasięgu czy brak internetu. Choć i z tym jest coraz lepiej. Ale dalej jest sporo obszarów, gdzie nie działa żadna mapa elektroniczna. Trzeba wiedzieć, gdzie się idzie. Ludzie są też ciekawi i chcą, żeby ktoś im coś opowiedział, żeby zadbał o ich bezpieczeństwo oraz pokazał drogę, ciekawostki, do których sami by nie trafili.

Lokalsi raczej są samowystarczalni...

Ludzie z Podbeskidzia radzą sobie doskonale w Beskidach. A nawet już po nich nie chodzą, tylko jadą gdzieś dalej. To naturalne, że chcą odkrywać nowe miejsca. Każdy blisko domu już był.

A w jaki sposób bielski oddział PTTK prowadzi swoje działania w Beskidzie Śląski, a także w innych częściach Beskidów?

Oddział nie jest organizatorem turystyki. Zajmuje się jej krzewieniem, organizowaniem konkursów, rajdów dla szkół oraz współorganizacją tego typu wydarzeń w porozumieniu z Urzędem Miasta bądź Starostwem Powiatowym. Te imprezy skupiają się nie tylko w Beskidzie Śląskim, ale w ogóle w Beskidach. Obliczone są na jeden dzień – żeby można było dojechać autobusem, przewędrować trasę i wieczorem wrócić. W tej chwili właściwie nie ma takich imprez wielodniowych. Kiedyś były bardziej popularne.

Ilu obecnie członków wchodzi w skład oddziału PTTK w Bielsku-Białej?

To należy rozgraniczyć. Ktoś może być członkiem oddziału PTTK w Bielsku-Białej, ale mieszka w Żywcu, Oświęcimiu czy Wadowicach. W strukturach oddziału bielskiego PTTK działa koło przewodników beskidzkich pod nazwą Beskidzkie Koło Przewodników Turystycznych PTTK im. Stefana Czerneleckiego w Bielsku-Białej. To koło skupia 76 przewodników. Trzeba jednak uczciwie dodać, że część tych przewodników to są członkowie honorowi, ludzie starsi, którzy przewodnickie buty zawiesili na kołku. Jest też grono przewodników, którzy pracują zawodowo – nie żyją z przewodnictwa, a jego uprawnienie traktują jako dodatkowy zarobek, a może bardziej hobby.

Przewodnicy polecają trasy, proponują konkretne miejsca na wycieczkę?

PTTK Podbeskidzie dostosowuje się do oczekiwań. Często tak jest, że turyści, którzy przyjadą z centrum Polski to nie są wytrawni piechurzy – największą popularnością cieszą się te szczyty, na które jedzie kolejka, a potem od kolejki można przejść gdzieś dalej. Klasycznym przykładem jest wjazd na Szyndzielnię i przejście na Klimczok. Popularne są też: Góra Żar, Skrzyczne, Czantoria. Choć Barania Góra również jest dość popularna. Rasowi turyści pytają natomiast o Babią Górę albo Pilsko.

A zdarzają się turyści bardziej zainteresowani historią, którzy chcą zobaczyć coś mniej popularnego, jak na przykład ruiny po schronisku Magura Kąpielisko?

Są tacy. Jest duże grono turystów, którzy zdobywają punkty do tzw. Korony Gór. Chodzi o zdobycie szczytu każdego pasma górskiego w Polsce. Jeżdżą więc po kraju, zdobywają szczyty. W zeszłym roku mieliśmy dwie takie grupy. Byli zainteresowani Czuplem w Beskidzie Małym i Skrzycznem w Beskidzie Śląskim. Przyjechali na kilka dni, to przy okazji byli też na Stożku.

Wracając do głównego tematu – poza wiedzą, jakie cechy powinien posiadać przewodnik górski?

To zmieniło się na przestrzeni lat. Trochę różnych egzaminów w swoim życiu zdawałem i mogę powiedzieć, że egzamin przewodnika był jednym z najtrudniejszych. To był bardzo szeroki zakres wiedzy, na który składały się: geografia, etnografia, historia terenu, topografia i krajoznawstwo. To wszystko było na egzaminie. Dzisiaj podstawowym zadaniem przewodnika górskiego nie jest przekazywanie wiedzy, ale zapewnienie bezpieczeństwa turystom w górach. Dla mnie jednak nadal ważne jest to, żeby przewodnik był jak żywe słowo i żeby był gotowy odpowiedzieć na każde pytanie.

Podróżując do tych samych miejsc, łatwo można stracić zapał do pracy?

Ja tego tak nie odbieram. Byłem tam wszędzie wiele razy, ale po prostu to lubię. Idę kolejny raz, z kolejną grupą. Znowu poznaję fajnych ludzi. Przez te wszystkie lata, nie spotkałem w górach ludzi, o których mógłbym powiedzieć, że już nigdy więcej z nimi nie pójdę. Zauważyłem, że jak już ktoś się wybiera w góry, to wie, że będzie się trzeba trochę zmęczyć. To też sprawia, że ludzie są odpowiednio nastawieni.

Kto może zostać przewodnikiem i czy jest duże zainteresowanie tym zawodem?

Przewodnikiem górskim może zostać każda pełnoletnia osoba, która jest niekarana i posiada minimum wykształcenie średnie. Z zainteresowaniem jest różnie. W tej chwili brakuje przewodników. Nie ma kursów, gdyż w myśl obecnej ustawy trudno je zorganizować. Dużo przewodników wycofało się przez pandemię. Przeszli do innego zawodu lub wybrali się na wcześniejszą emeryturę. Z kolei teraz uważam, że jest czas trzeciej fali, czyli znowu tłumy turystów przybywają w Beskidy. A to zaczęło się właśnie od pandemii.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera