Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wizz Air zostawił na lodzie polskich pasażerów na Islandii? Urząd Lotnictwa Cywilnego żąda wyjaśnień ws. feralnego lotu

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Dwa loty Wizz Air z Krakowa (W65053) oraz Wrocławia (W61897) do Koflaviku (nieopodal stolicy Islandii) zostały z powodu złych warunków atmosferycznych przekierowane na lotnisko w Egilsstadir, czyli na drugą stronę wyspy, skąd do stolicy Islandii - Rejkiawiku - jest drogą lądową ponad 600 kilometrów.
Dwa loty Wizz Air z Krakowa (W65053) oraz Wrocławia (W61897) do Koflaviku (nieopodal stolicy Islandii) zostały z powodu złych warunków atmosferycznych przekierowane na lotnisko w Egilsstadir, czyli na drugą stronę wyspy, skąd do stolicy Islandii - Rejkiawiku - jest drogą lądową ponad 600 kilometrów. Przemyslaw Swiderski
Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii z polskimi pasażerami ma swój ciąg dalszy. Zgłosili się do nas pasażerowie, którzy samolotem tego przewoźnika mieli wrócić do Polski. Ich lot został odwołany, a kolejny zaproponowano im za tydzień. - Mamy pracę i dzieci, nie mogliśmy tyle czekać. Wizz Air nie udzielił nam żadnej pomocy. Musieliśmy wrócić na własną rękę - opowiada jedna z klientek Wizz Air. Urząd Lotnictwa Cywilnego twierdzi, że niektóre działania linii lotniczej nie mają żadnego umocowania w przepisach prawa. Po naszej publikacji wezwał ją do wyjaśnień.

Feralne lądowanie samolotów Wizz Air na Islandii

Cała sprawa z feralnym lądowaniem samolotów Wizz Air na Islandii rozpoczęła się w piątek, 4 października. Wtedy dwa loty Wizz Air z Krakowa (W65053) oraz Wrocławia (W61897) do Koflaviku (nieopodal stolicy Islandii) zostały z powodu złych warunków atmosferycznych przekierowane na lotnisko w Egilsstadir, czyli na drugą stronę wyspy, skąd do stolicy Islandii - Rejkiawiku - jest drogą lądową ponad 600 kilometrów.

Zobaczcie koniecznie

Odwołany lot Wizz Air z Islandii do Polski. Kolejny... za tydzień

Po tym, jak o całej sytuacji napisaliśmy w "Dzienniku Zachodnim", zgłosiła się do nas Kinga Karabinowska-Maciaszek, klientka Wizz Air. Okazało się, że feralne lądowanie nie dotknęło jedynie pasażerów lecących z Polski na Islandię, ale również pasażerów, którzy z Islandii chcieli wrócić do Polski.

Pani Kinga wraz z mężem oraz dwójką znajomych miała wykupiony lot z Islandii do Krakowa w piątek, 4 października. Na samolot, który miał odlecieć o godz. 18.05 turyści musieli wyjechać już wczesnym rankiem, ponieważ urlop spędzali w północnej części wyspy. Na miejscu okazało się, że ich lot (W65054) oraz lot do Wrocławia (W61898) zostały odwołane.

Pasażerowie z Polski na lotnisku w Egilsstadir

Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii to skandal. ...

Zdaniem turystów, na lotnisku panował zupełny chaos

- O rozwoju sytuacji byliśmy informowani przez pracowników lotniska, ponieważ okazało się, że Wizz Air nie ma tam własnego stanowiska - mówi Kinga Karabinowska-Maciaszek. - Na początku przekonywano nas, że lot odbędzie się kolejnego dnia i zaczęto tworzyć listę osób, które zdecydują się na skorzystanie z hotelu. My postanowiliśmy wrócić do rodziny, u której mieszkaliśmy w Rejkiawiku - opowiada.

Około godz. 22 pani Kinga otrzymała maila, że hotelu dla pasażerów odwołanego lotu nie udało się załatwić. Nie otrzymali oni również vouchera na darmowy posiłek. Załatwienie obu tych spraw leżało po stronie Wizz Air.

Najgorsze przyszło kolejnego dnia - 5 października. Okazało się, że żadnego dodatkowego lotu nie będzie, a pasażerowie muszą czekać na najbliższy samolot do Polski, w którym znajdzie się dla nich miejsce.

Wszyscy w poniedziałek musieliśmy iść do pracy, dzieci zostawiliśmy na czas urlopu u rodziców i nie mogliśmy sobie tak po prostu przedłużyć go o kolejny tydzień - Kinga Karabinowska-Maciaszek

- Zaproponowano nam lot dokładnie za tydzień od zaplanowanego, czyli 11 października! - opowiada oburzona pasażerka. - Wszyscy w poniedziałek (7 października - przyp. red.) musieliśmy iść do pracy, dzieci zostawiliśmy na czas urlopu u rodziców i nie mogliśmy sobie tak po prostu przedłużyć go o kolejny tydzień. Cała ta sytuacja była absurdalna - ocenia pani Kinga.

Polscy turyści sami znaleźli na stronie internetowej Wizz Air możliwość powrotu do Polski tego samego lub następnego dnia. Był to lot z przesiadką w jednym z angielskich portów lotniczych. Przewoźnik nie wyraził zgody na takie rozwiązanie. Zaproponował im za to pojedyncze miejsca w samolocie do Gdańska w środę, 9 października.

- Trzykrotnie dzwoniłam na infolinię Wizz Air i za każdym razem odniosłam wrażenie, że pracownicy są mało zorientowani w naszej sytuacji - opowiada pani Kinga. - Kiedy zapytałam, co stanie się, jeśli zdecydujemy o powrocie do kraju inną linią lotniczą, usłyszałam: "W takim razie rozwiązują państwo z nami umowę i wasz los nas już nie obchodzi". To niedopuszczalne - uważa pani Kinga.

Ostatecznie Kinga Karabinowska-Maciaszek wraz z mężem i znajomymi zdecydowała się na powrót do Polski inną linią lotniczą. Lot odbywał się z przesiadką w angielskim Luton. Kosztowało ich to około 4 tys. złotych. Wizz Air poinformował, że może zwrócić im 1200 złotych, czyli koszty biletów na odwołany lot.

- A co z resztą? - pyta pani Kinga. - Myślę tutaj o 2,8 tys. złotych, które musieliśmy dopłacić do biletów powrotnych. Do tego dochodzą koszty wynajęcia samochodu, hotelu oraz jedzenia - wylicza.

Nadzwyczajne okoliczności, które mogą być okolicznością wyłączającą odpowiedzialność odszkodowawczą przewoźnika, nie zwalniają jednak przewoźników lotniczych z obowiązku zapewnienia opieki czy pomocy - Karina Lisowska

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Urząd Lotnictwa Cywilnego. Dowiedzieliśmy się, że w przypadku odwołanego lotu z Islandii do Polski pasażerom Wizz Air przysługuje odszkodowanie w wysokości 400 euro. Linia lotnicza nie musi go jednak wypłacać, jeśli jest w stanie dowieść, że lot odwołany został ze względu na nadzwyczajne okoliczności - np. fatalne warunki atmosferyczne, które tego dnia panowały na zachodzie wyspy.

- Nadzwyczajne okoliczności, które mogą być okolicznością wyłączającą odpowiedzialność odszkodowawczą przewoźnika, nie zwalniają jednak przewoźników lotniczych z obowiązku zapewnienia opieki czy pomocy - informuje Karina Lisowska, rzecznik prasowy ULC. - Gdy w wyniku opóźnienia występuje konieczność pobytu przez jedną lub więcej nocy lub gdy zachodzi konieczność pobytu dłuższego, niż planowany przez pasażera, przewoźnik lotniczy ma obowiązek zapewnienia pasażerom na swój koszt zakwaterowania w hotelu oraz transport pomiędzy lotniskiem a hotelem. Ponadto posiłki oraz napoje w ilościach adekwatnych do czasu oczekiwania - dodaje Karina Lisowska.

Zobaczcie koniecznie

Turyści uważają, że Wizz Air nie zapewnił im koniecznej pomocy.

O odpowiedź na kilka zadanych przez nas pytań poprosiliśmy również Wizz Air. W wysłanej przez linie lotnicze wiadomości czytamy: "Wszystkim pasażerom zaoferowano lot powrotny do Krakowa i Wrocławia, pełny zwrot kosztów lub pokrycie kosztów poniesionych w wyniku opóźnienia zgodnie z polityką Wizz Air oraz przepisami UE. Wszyscy pasażerowie, których dotyczyła zaistniała sytuacja, zostali poinformowani o sposobie odzyskania kosztów spowodowanych zmianą trasy".

Wizz Air nie wyjaśnia jednak, dlaczego termin wylotu był tak odległy i dlaczego pasażerowie musieliby czekać na niego aż tydzień. Przewoźnik nie odpowiedział również na pytanie, czy zapewnił swoim klientom noclegi i wyżywienie oraz ile osób znalazło się w takiej sytuacji.

- Zamierzamy złożyć reklamację - zapowiada Kinga Karabinowska-Maciaszek.

Tak pasażerowie spędzili noc na lotnisku w Egilsstadir:

Pasażerowie z Polski na lotnisku w Egilsstadir

Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii to skandal. ...

Klauzula podpisana przez pasażerów na Islandii była niezgodna z prawem?

Przypomnijmy, że pasażerowie Wizz Air, którzy lecieli na Islandię z Krakowa oraz Wrocławia, zamiast w Keflaviku wylądowali w Egilsstadir. Mieli dwie opcje. Pierwsza z nich to powrót do kraju i oczekiwanie na kolejny lot. Drugą opcją było opuszczenie samolotu i poradzenie sobie na własną rękę.

Spośród 367 pasażerów jedynie 94 osoby zdecydowały się na powrót do Polski. 273 pasażerów Wizz Air opuściło pokłady samolotów, podpisując pewną listę. Jak twierdzą - mówiono im, że jest to jedynie lista osób opuszczających maszynę, która ma ułatwić pracę przewoźnikowi.

W rzeczywistości na jej pierwszej stronie zapisana była klauzula, która brzmi: "Niniejszym potwierdzam, że z własnej woli przerywam podróż powyższym lotem i wycofuję się z umowy przewozu z Wizz Air do pierwotnego miejsca docelowego". W odpowiednich rubrykach nie wpisano jednak numeru lotu ani daty, co potwierdzają wysłane do redakcji "Dziennika Zachodniego" zdjęcia.

Nie można ograniczyć, ani uchylić się od odpowiedzialności w stosunku do pasażerów wynikającej z niniejszego rozporządzenia, szczególnie w drodze klauzuli wyłączającej lub ograniczającej zawartej w umowie przewozu - Karina Lisowska

Pasażerom feralnych lotów udało się jednak na własny koszt zorganizować to, czego nie zapewnił im Wizz Air, czyli transport autokarowy do docelowego miejsca podróży. Dla każdego z nich był to dodatkowy koszt około 400 złotych.

- W przypadku, gdy przewoźnik oferuje pasażerowi lot na inne lotnisko niż to, do którego została zrobiona rezerwacja, obsługujący przewoźnik lotniczy ponosi koszt transportu pasażera z tego innego lotniska na lotnisko, do którego została zrobiona rezerwacja lub na inne pobliskie miejsce uzgodnione z pasażerem - informuje Karina Lisowska.

Jak twierdzą uczestnicy lotu z Krakowa na Islandię, przewoźnik niczego z nimi nie konsultował, postawiono ich przed faktem dokonanym, a ostatecznie nie udzielono żadnej pomocy.

Urząd Lotnictwa Cywilnego zapytaliśmy również o zapis znajdujący się na liście, którą podpisali klienci Wizz Air.

- Nie można ograniczyć, ani uchylić się od odpowiedzialności w stosunku do pasażerów wynikającej z niniejszego rozporządzenia, szczególnie w drodze klauzuli wyłączającej lub ograniczającej zawartej w umowie przewozu - Karina Lisowska.

Oznacza to, że klauzula podsunięta pasażerom przez Wizz Air nie ma żadnego umocowania w przepisach prawa.

Linia lotnicza nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące tej sprawy.

Wizz Air przeprosił za to pasażerów feralnych lotów: - Pomimo że warunki pogodowe są niezależne od linii, Wizz Air przeprasza pasażerów za wszelkie niedogodności, ale bezpieczeństwo naszych pasażerów, załogi oraz samolotu jest priorytetem linii - czytamy w wiadomości od przewoźnika.

W oparciu o informacje pojawiające się w "Dzienniku Zachodnim" dyrektor Urzędu Lotnictwa Cywilnego wezwał Wizz Air do złożenia wyjaśnień.

Nie przegapcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedźwiedź szuka pożywienia w koszu na odpadki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera