Jest ustawa, nie ma pieniędzy
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników podmiotów leczniczych oraz niektórych innych ustaw, od 1 lipca 2022 r. wzrosły minimalne wynagrodzenia określonych grup zawodowych zatrudnionych w systemie ochrony zdrowia. Jak apelują jednak dyrektorzy szpitali - na przykład szef lecznicy w Wodzisławiu i Rydułtowach - za zmianą prawa tradycyjnie nie poszły środki na podwyżki. Zarówno dyrekcja PPZOZ w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl., jak i zarząd powiatu, domagają się, aby Narodowy Fundusz Zdrowia przekazał na uchwalone odgórnie podwyżki wystarczające środki finansowe. Chodzi o miliony, których brak w szpitalnej kasie może spowodować likwidację lecznicy.
Zgodnie z przepisami, pracownicy systemu ochrony zdrowia w Polsce mają zagwarantowane minimalne wynagrodzenia. Zawody medyczne zostały ustawowo pogrupowane w pewne zbiory. Dla każdego z tych zbiorów wynagrodzenie minimalne jest określane na podstawie współczynnika, np. lekarz albo lekarz dentysta ze specjalizacją ma współczynnik 1,45, pielęgniarka lub położna z tytułem magistra – 1,29, lekarz albo lekarz dentysta bez specjalizacji – współczynnik 1,19, a stażysta – 0,95.
Wysokość współczynników, a co za tym idzie wysokość minimalnego wynagrodzenia, jest określana ustawowo. Ich zmiana od lipca spowodowała, że wynagrodzenia w ochronie zdrowia wzrosły – w zależności od grupy – od ok. 21% do aż 40%.
- Problem w tym, że nie dla wszystkich podmiotów leczniczych Narodowy Fundusz Zdrowia zabezpieczył finansowanie podwyżek w równym stopniu - informuje Wojciech Raczkowski, rzecznik Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim, które zarządza lecznicą powiatową w Wodzisławiu i Rydułtowach.
"Traktują nas po macoszemu"
O ile dość dobrą sytuację mają szpitale kliniczne i wielospecjalistyczne, o tyle szpitale powiatowe, które stanowią większość szpitali w Polsce i z których korzysta zdecydowana większość pacjentów w naszym kraju, po raz kolejny zostały potraktowane po macoszemu. Nie inaczej jest w przypadku Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl., który obliczył, że NFZ zabezpiecza pieniądze na podwyżki mniej niż w jednej trzeciej.
- Dla szpitali w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach oznacza to tylko z tego tytułu ponad 8 milionów straty w ciągu jednego półrocza. Dyrektor lecznicy Krzysztof Kowalik w swoim piśmie do ministra zdrowia wprost ostrzega, że taka sytuacja spowoduje utratę płynności zakładu, skutkując niemożnością dalszego udzielania świadczeń zdrowotnych, a w konsekwencji – likwidacją zakładu - informuje Raczkowski.
Szpitale na krawędzi
Już dzisiaj, mimo podejmowanych od lat działań restrukturyzacyjnych i oszczędnościowych, zadłużenie szpitali powiatu wodzisławskiego osiągnęło poziom ponad 60 mln zł, zaś strata za tylko 6 miesięcy bieżącego roku wyniosła ponad 3 mln zł.
- Pomimo trudności finansowych, nasze szpitale nadal leczą nie tylko 157 tys. mieszkańców powiatu wodzisławskiego, ale także mieszkańców z powiatu raciborskiego oraz mieszkańców Rybnika i powiatu rybnickiego (zamknięcie oddziałów chorób wewnętrznych w WSS nr 3 w Rybniku oraz w Szpitalu Rejonowym w Raciborzu, zawieszenie Oddziału Neurologicznego w Szpitalu Rejonowym w Raciborzu, zawieszenie Oddziału Neonatologicznego oraz Bloku Porodowego w WSS nr 3 w Rybniku). Dodatkowe 8 milionów straty, której winny będzie NFZ oraz Ministerstwo Zdrowia postawi nasze Szpitale na krawędzi - alarmują władze powiatu wodzisławskiego.
Pismo do ministra
W tej sytuacji interweniuje starosta Leszek Bizoń i Zarząd powiatu wodzisławskiego. Z jednej strony chodzi bowiem o zagwarantowanie należnych środków na podwyżki dla personelu PPZOZ, a z drugiej – eliminację groźby likwidacji powiatowych szpitali. Kierownictwo powiatu, wspólnie z dyrektorem Kowalikiem, skierowało pisma interwencyjne do ministra zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. O krytycznym zagrożeniu powiadomione zostały też organizacje związkowe działające w szpitalach oraz parlamentarzyści.
Leszek Bizoń nie ukrywa rozczarowania ostatnimi decyzjami władz centralnych.
- W przesyłanych do powiatowych szpitali aneksach nie tylko nie ma wystarczającego finansowania wprowadzonych odgórnie podwyżek, ale też po raz kolejny nie zweryfikowano cen i kosztów procedur medycznych. Wszystko jest coraz droższe, a Narodowy Fundusz Zdrowia problemu zdaje się nie zauważać. Nie uwzględniono wzrostu kosztów funkcjonowania placówek spowodowanych inflacją oraz szalejącymi cenami nośników energii. Wszystko to powoduje, że szpitale znajdują się w coraz gorszej sytuacji – podkreśla starosta wodzisławski.
"Ukryta próba likwidacji powiatowych szpitali"
Starosta Bizoń jest w stałym kontakcie ze starostami śląskich powiatów ziemskich. Ustawodawca i NFZ podobny los, jak wodzisławsko-rydułtowskiemu szpitalowi, zgotowały bowiem również innym śląskim szpitalom powiatowym. Tematowi poświęcono już dwa ostatnie konwenty starostów. Delegacja szefów powiatów udała się już z protestem do resortu zdrowia. W samorządowych kuluarach mówi się bowiem coraz głośniej o kolejnym zakulisowym zamachu na lokalne lecznice i ukrytej próbie likwidacji powiatowych szpitali.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?