Bartosik: Co to za Koleje Śląskie, które wożą autobusami?

Dwa szlaki biorące swój początek w Katowicach znam jak własną kieszeń: do Krakowa i do Wisły. I widzę, że z roku na rok jest na nich coraz gorzej. Tory jakoś same nie chcą się naprawić i w wielu miejscach przekroczenie przez pociągi szybkości 20 km na godzinę grozi ich wykolejeniem. Co gorsza, do obydwu z tych miast jeździmy teraz o wiele dłużej niż np. 30 lat temu.

Obok torów też beznadzieja: dworców coraz mniej, po wielu kasach biletowych pozostało tylko wspomnienie, a na zakup biletu u konduktora w pociągu trzeba czekać nawet godzinę.

Koleje Śląskie zostały powołane m.in. dlatego, żeby było lepiej. Mają trochę nowego taboru, a stary zamierzają wymieniać na nowy. Ale pasażerowie zapamiętają je z innego powodu. No bo co to za koleje, które proponują pasażerom podróżowanie autobusami?

Były już autobusy z napisem tramwaj, będą autobusy z napisem pociąg. Aż się boję przewidywać, jaki będzie następny ruch? Może pociąg z napisem... pociąg, bo nie wierzę, że pojazd toczący się po szynach z prędkością piechura ma coś wspólnego z koleją XXI wieku.

Generalnie nie obchodzi mnie, ile spółek działa w PKP. Ważniejsze dla mnie jest to, żeby pociągi jeździły punktualnie, nie były przepełnione i gwarantowały wygodny dojazd do miejsca przeznaczenia. Tymczasem, o godziwych warunkach podróży możemy bez obaw mówić jedynie w przypadku dojazdu z Katowic do stolicy. I to jedynie w przypadku jednego z przewoźników.

Stanisław Bartosik
redaktor wydawca

*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]