Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwone Zagłębie to historia bez zadęcia [Z NOTATNIKA RECENZENTA]

Henryka Wach-Malicka
Czerwone Zagłębie lwią część spektaklu oddaje czasom PRL-u
Czerwone Zagłębie lwią część spektaklu oddaje czasom PRL-u Materiały Teatru Zagłębia/Maciej Stobierski
Nie wydaje mi się, żeby nowe przedstawienie Teatru Zagłębia nastawione było na wywołanie ostrej dyskusji polityczno-ideologicznej, choć trafiony w dziesiątkę tytuł - "Czerwone Zagłębie" - oraz perfekcyjna akcja promocyjna, swoje dla jego rozgłosu zrobiły.

I ja sobie taki brak zaczepek (często na siłę wpisywanych w tekst ) cenię. Co ma być powiedziane, nawet boleśnie, powiedziane zostało, ironii też tu nie brakuje, nad całością nie dominuje natomiast (przynajmniej nie bezwzględnie) duch rozliczeniowego "dokumentalizmu". Nawet, jeśli konstrukcja sztuki Jarosława Jakubowskiego nie zawsze sięga wyżyn, to potknięcia dramaturga wynagradza pełna rozmachu inscenizacja Aleksandry Popławskiej i Marka Kality. I świetnie grający aktorzy, tworzący wyrazistą galerię postaci z różnych okresów i sytuacji XX w., niekoniecznie (świadomy zabieg) zgodnych z przekazem historycznym.

Choć "Czerwone Zagłębie" obejmuje ponad sto lat istnienia Sosnowca, to lwią część spektaklu oddaje czasom PRL-u, którego symbolem jest Edward Gierek. Zwany wprawdzie na scenie Pierwszym, ale zagrany przez Piotra Zawadzkiego (brawurowo) nieomal na zasadzie sobowtóra swego pierwowzoru. Ten fragment przedstawienia jest też (po poważnej i dramatycznej części pierwszej) najbardziej "kabaretowy" w narracji i najbardziej widowiskowy, garściami czerpie bowiem ze scenariuszy ówczesnych programów telewizyjnych o "ludziach dobrej roboty". Sceniczna opowieść kilka razy niebezpiecznie zbliża się wtedy do karykaturalnie powierzchownego przegięcia, ale generalnie oddaje nastroje i postawy tamtych czasów. Nie tylko mieszkańców Sosnowca; sporo jest w tej części po prostu obrazów z życia polskiego społeczeństwa w epoce "rosnącego dobrobytu".

Sztuka Jarosława Jakubowskiego powstała na zamówienie Teatru Zagłębia, ale autor (bydgoszczanin) przyznaje, że o regionie, który miał stać się bohaterem opowieści, wiedział mało. A jeśli już, to była to zbitka obiegowych sądów i przekazów literackich. Pobyt w Sosnowcu, poznanie jego dziejów (dzielnic nie wyłączając!), nałożone na wcześniejszą fragmentaryczność obrazu, przyniosły ciekawy efekt. Jakubowski inaczej (niż my) rozkłada akcenty historyczne, inne ma skojarzenia i inne filtry przykłada do oceny zdarzeń. Z drugiej strony nie zawsze działa to na korzyść inscenizacji, która ma wprawdzie w założeniu poetykę snu i strumienia podświadomości, ale czasem po prostu jest niekonsekwentna. Trochę na zasadzie: "co się autorowi przypomniało, to dał" - np. sekwencja z "Żółtą łodzią...", czy motyw (kapitalny zresztą) Cmentarnej Wdowy. Całość ogląda się jednak bez znużenia, w czym zasługa aktorów, doskonale odnajdujących się w kapryśnej formie i "łapiących" natychmiastowy kontakt z widownią.


*Superbudowa kadencji 2010-2014. Co się zmieniło w naszych miastach. [PLEBISCYT]. Głosuj, lub zgłoś kandydata
*Kto ma zagrać na meczu otwarcia stadionu Górnika Zabrze? ZAGŁOSUJ
*Motocykle 125 cm3 na prawo jazdy kat. B WYBIERZ NAJLEPSZY
*Nasz elementarz za darmo [ZOBACZ WSZYSTKIE CZĘŚCI PODRĘCZNIKA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!