MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dąbrowska prokuratura: To kolej powinna dbać o kładkę

Piotr Sobierajski
Na tej kładce w Strzemieszycach w maju zginął człowiek
Na tej kładce w Strzemieszycach w maju zginął człowiek fot.marzena bugała
Wiadomo już, kto zdaniem Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej jest winien śmiertelnemu wypadkowi na kładce kolejowej w dzielnicy Strzemieszyce. W lipcu br. zginął tam porażony prądem 25-letni dąbrowianin, Marcin S.

To pracownica katowickiego Oddziału Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA, która była odpowiedzialna m.in. za utrzymanie kładki kolejowej w Strzemieszycach. Postawiono jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co zgodnie z artykułem 155 kodeksu karnego, może spędzić w więzieniu od 3 miesięcy do 5 lat.

- Według naszych ustaleń kobieta miała wiedzę o złym stanie tej kładki, ale nie została ona naprawiona - mówi Zbigniew Zięba, prokurator rejonowy w Dąbrowie Górniczej. - Kobieta nie przyznaje się do winy. Po przesłuchaniu została zwolniona. Nie wnioskowaliśmy o jej zatrzymanie. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy sprawdzać jej linię obrony - dodaje.

Kładka od lipca jest zamknięta. Miasto zapewniło ośmiorgu dzieciom ze Strzemieszyc dowóz do SP nr 2. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Katowicach już dwa miesiące temu nakazał katowickiemu oddziałowi Gospodarowania Nieruchomości PKP S.A. wykonanie remontu kładki, ale spółka odwołała się od tej decyzji do Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Warszawie.
- PKP nie zgadza się m.in. z zakresem zleconych robót - mówi Tomasz Radziewski, zastępca wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego w Katowicach. - Odwołanie zostało złożone na początku listopada, tak więc decyzję w tej sprawie powinniśmy poznać jeszcze w grudniu - dodaje.
Kolej tymczasem dalej idzie w zaparte. Nie tylko nie przyznaje się do własności kładki w Strzemieszycach, ale jak podkreśla Jolanta Michalska, z-ca dyrektora Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP S.A. w Katowicach, nie dotarło do nich oficjalne zgłoszenie o postawieniu zarzutów ich pracownicy.

- Faktycznie w przypadku pracowników PKP nie mamy takiego obowiązku. Informujemy o zarzutach np., jeśli dotyczą one policjantów, czy studentów - wyjaśnia prokurator Zięba. Tak więc skoro pracownica PKP składała już zeznania w tej sprawie w prokuraturze, oznaczałoby, że zataiła to przed swoim pracodawcą. Jak udało nam się ustalić PKP wie jednak o tych zarzutach.

- Kładka w Strzemieszycach nie znajduje się w naszych zasobach - przekonuje Jolanta Michalska. - Zgodnie z zapisem w księdze wieczystej jej właścicielem jest Skarb Państwa - prezydent Dąbrowy Górniczej - dodaje. Miasto jednak zaprzecza. - Działka, na której znajduje się kładka leży na terenie zamkniętym, który jest własnością PKP, co potwierdzają zapisy w Dzienniku Ustaw. Nie ma żadnych dokumentów, które mówiłyby o tym, że należy do miasta - tłumaczy Bartosz Matylewicz z Urzędu Miejskiego. - Kładkę powinno wyremontować PKP - dodaje.

Jak to się stało

25-letni dąbrowianin zginął tragicznie w czwartek, 8 lipca, ok. godz. 21.
Wyszedł z domu, by spotkać się ze znajomymi. Kiedy przechodził przez kładkę zarwała się pod nim jedna z desek. Nogą dotknął napowietrznej trakcji. Jego ciało spłonęło, porażone prądem o napięciu 3 tys. wolt. Przez godzinę wisiał na trakcji, bo służby ratunkowe nie mogły udzielić mu pomocy. Nie dało się wcześniej odłączyć napięcia. Dzielnicowy interweniował wcześniej w PKP, by kładkę naprawiono, ale był tylko odsyłany do kolejnych spółek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni