Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Katalonia a autonomia Śląska

Jan Dziadul
Jan Dziadul
Jan Dziadul arc.
Jakże słabe, ku mojemu zdziwieniu, dotarło na Śląsk echo regionalnych parlamentarnych wyborów w hiszpańskiej (na razie) Katalonii - czyli, inaczej mówiąc, referendum niepodległościowego.

A przecież jest to sprawa najistotniejsza z ważnych. Katalonia miała porwać nas tu, na Śląsku, i dać przykład, jak zwyciężać mamy. Jak zapiąć na ostatni guzik sprawę Autonomii’2020. Jak zrobić ten pier-wszy krok, który pociągnie za sobą miliony serc i rąk. „Niech drży wróg widząc nasz sztandar!”* A tu masz - po ogłoszeniu katalońskich wyników, w mojej głowie zamieszkał zamęt i nie pojmuję, czy niepodległościowcy zrobili ruch do przodu, a może do tyłu, czy raczej drepczą w miejscu?

Na papierze wygląda to tak: do wyborów poszło prawie 78 procent z około 5 milionów uprawnionych. Sporo, ale już czepialscy szukają dziury w całym i krzyczą, że ponad milion Katalończyków nie głosowało! Zwyciężyła secesjonistyczna frakcja „Razem na Tak”, która - według wyborczej arytmetyki -ma w parlamencie 62 mandaty na 135. Druga niepodległościowa partia, nacjonalistyczna „Jedność Ludowa” - 10 mandatów. Razem posiadają większość, choć mogą ją przeputać, bo żrą się między sobą jak pies z kotem.

W rezultacie zdobyły niecałe 48 proc. wszystkich oddanych głosów, co oznacza - liczę jak aptekarz - że ponad połowa nie głosowała za niepodległością. Nie przełożyło się to jednak na mandaty. Taka demokracja.

I co o tym myśleć? Ludzie zza wschodnich rubieży rzekliby: „bez pół litra nie razbieriosz”. Ale my, tu na Śląsku, w drodze do autonomii, nie możemy stosować takich prostackich metod. Sąsiad, równie zatroskany, radzi popytać mądrzejszych. Szukam, ale mało ekspertów zabrało głos w patriotycznej katalońskiej intrydze. Pewna pani politolog twierdzi, że to „może być początek końca Unii Europejskiej, jaką znamy”. Dosadnie powiedziane, a ja dodałem: i Hiszpanii, jaką znamy.

Zasiana na studiach skłonność do logicznego wywodu szepce: jak ktoś (coś) „może”, to wcale nie musi. Przyszłość Katalonii, Hiszpanii i Unii Europejskiej zmieściłaby się na u-partego w tej tezie. Cepry, jak pytają bacę o pogodę, też słyszą: Abo bydzie lać, abo nie. A jak zapytano niegdyś przywódcę Śląska i Zagłębia, czy to dobrze, że Polak został papieżem, stwierdził po namyśle: „Powiem uczciwie: nie wiem”!

My tu sobie figlarnie gadu-gadu, ale problem jest poważny: jak decyzje Katalończyków przełożą się na naszą Autonomię’2020? Wszak mamy za sobą reaktywację Ligi Regionów (a może nie?), promocję idei autonomii w Poznaniu, zapisaną na 2012 r. (a może nie?), a przed nami, jeszcze w tym roku, Marsz Regionów w Warszawie. Po nim będzie, jak amen w pacierzu, referendum za autonomią na Śląsku, a w 2019 r. - krajowe referendum konstytucyjne w tej właśnie sprawie.

Wyznam uczciwie: drżę o wynik (nie o frekwencję - przerośnie katalońską) głosowania na Śląsku. Dlatego sugeruję korektę: najpierw referendum konstytucyjne w sprawie zmian administracyjnych w kraju. Dlaczego?
Boję się, że Częstochowa i o-kolice nie zagłosują za autonomią. Podobnie Sosnowiec i Zagłębie Dąbrowskie. Będzie kłopot z Bielskiem i Białą. Biała - wiadomo - małopolska, więc nie będzie chciała od Polski się dystansować. Żywiecczyzna? Nie śmiem nawet zaproponować im życia w autonomii, bo górale przyjadą i spalą chałupę. Na Bytom, Zabrze, Gliwice i ich okolice - też nie ma co liczyć, bo to ludzie z całego kraju i zza wschodniej granicy. Pytają - po cholerę nam autonomia? Stąd moja sugestia, żeby najpierw zmienić granice Śląska (mojego Śląska, a nie jakiejś Opolszczyzny czy bliskiego Dolnego Śląska) i zrobić referendum na obszarze przedwojennego województwa. Może by dało radę?

Rozpuściłem po znajomych internetowe wici. Niestety, odezwało się takie wycie, że to, po felietonach w DZ - to furda. Kilka ubiorę w cywilizowane słowa. Z Bielska: a czy chcieliśmy w lipcu 1920 r. autonomii? To Warszawa ją nam narzuciła! Wówczas nie głosowaliśmy, to i teraz nie będziemy. Ze Śląska Cieszyńskiego i okolicy: a żeby cię pokręciło! Kumać się z tymi, co polską flagę mają za nic?! Jastrzębie-Zdrój. Tu gorzej na autonomię reagują niż w Gliwicach. W Katowicach, stolicy przedwojennej autonomii - o dziwo, zapał umiarkowany. A w Siemianowicach Śl. sąsiedzi pytają: ale o co chodzi?

No i mamy problem z katalońską czkawką. Bo w granicach dzisiejszego Śląska euforii dla autonomii nie będzie. Jeżeli województwo wróci do autonomicznych granic - wyniku też nie można przewidzieć, jak zresztą dzisiaj niczego. Bo gdyby Katalonia była w stu procentach za niepodległością, to może by nam pomogła zjeść tę żabę. A tak… bodajby to wciór-ności!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!