JSW planuje zaciągnąć 1,65 miliarda złotych kredytu. Przeciwne zadłużaniu spółki są związki zawodowe. Obawiają się, że może upaść

Obawa przed powtórką z przeszłości jest koronnym argumentem związków zawodowych działających w Jastrzębskiej Spółce Węglowej w opowiadaniu się przeciwko wzięciu kredytu przez górnicze przedsiębiorstwo. JSW stara się o zaciągnięcie kredytu w wysokości 1,65 miliarda złotych. Związkowcy wskazują, że spółka zadłużyła się też już przed kilkoma laty i wówczas omal nie doprowadziło to do jej upadku.

- Chcemy przytoczyć sytuację naszej spółki z roku 2014 i 2015. Wtedy to zaciągnęliśmy kredyt w podobnej wysokości na zakup kopalni Knurów-Szczygłowice to spowodowało, że w efekcie pogorszenia się sytuacji rynkowej i braku środków finansowych na spłatę zaciągniętych zobowiązań groziła nam upadłość - przypominają cytowani przez Portal Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego "Solidarności Górniczej", związkowcy JSW.

Nie tylko jednak złe doświadczenia z przeszłości są podnoszone przez związki zawodowe. Ich zdaniem, zaciąganie kredytu jest nieuzasadnione ekonomicznie. Jak zauważają związkowcy, spółka zdołała wypracować ogromne zyski, które przewyższają wysokość kredytu.

- Rok 2022 nasza spółka zakończy z szacowanym przez nas wynikiem operacyjnym na poziomie ok. 10 miliardów złotych - zaznaczają związki zawodowe, które spore zyski - w wysokości kilku mld zł przewidują też na pierwsze miesiące 2023 roku.

Ponadto, związkom zawodowym „nie podobają się" także przewidywane warunki kredytu. Chodzi o prowizję pobieraną przy jego zaciągnięciu, która ma wynieść 10 mln zł, a także jeszcze wyższe - aż o dziesięć razy - odsetki, które w skali roku osiągnęłyby około 100 mln zł. Nie bez znaczenia dla związkowców jest także warunek dotyczący hipoteki.

Wszystkie podnoszone przez siebie argumenty, związkowcy Jastrzębskiej Spółki Węglowej zawarli w petycji, którą zaadresowali do ministra aktywów państwowych, Jacka Sasina. Liczą oni, że wicepremier, któremu podlegają spółki skarbu państwa, w tym JSW wstrzyma uruchomioną już machinę zmierzającą do wzięcia przez spółkę kredytu.

Do opinii związkowców na temat planów wzięcia kredytu, a także do zarzutów, które ci wobec niej kierują - ich zdaniem spółka powinna to z nimi skonsultować - Jastrzębska Spółka Węglowa nie chce się odnosić. - Nie komentujemy tego - ucinają w biurze prasowym przedsiębiorstwa.

JSW nie udziela też oficjalnie informacji dotyczących kredytu. Jak tłumaczą w spółce jest to związane z przepisami obowiązującymi wszystkie przedsiębiorstwa notowane na giełdzie.

- Jesteśmy spółką giełdową. Na tym etapie nie możemy tego robić - wyjaśnia Tomasz Siemieniec, rzecznik prasowy górniczego giganta, który dodaje, że spółka o wszelkich szczegółach będzie mogła powiedzieć wtedy, gdy kredyt zostanie już zaciągnięty.

Do tego, żeby tak się stało droga jest jednak jeszcze długa. Wprawdzie, wniosek władz JSW o kredyt pozytywnie zaopiniowała już Rada Nadzorcza spółki, to zielone światło musi dać jeszcze Walne Zgromadzenie spółki. I na tym proces jeszcze się nie zakończy, bo po wszystkim muszą znaleźć się jeszcze banki, które uznają, że chcą udzielić tak znacznego wsparcia JSW.

Gdyby jednak wszystko poszło po myśli JSW, w jaki sposób ta spożytkowałaby przyznane jej 1,65 mld zł? W tym przypadku oficjalnie spółka też nie może udzielać takich informacji. Odpowiedź kryje jednak jeden z podawanych do publicznych wiadomości raportów bieżących przedsiębiorstwa.

Jak z niego wynika, pieniądze mają być przeznaczone na: refinansowanie istniejącego zadłużenia, cele ogólnokorporacyjne oraz realizację inwestycji o charakterze środowiskowym. JSW kredyt miałaby spłacić do końca 2030 roku.