Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa na budowie katedry. 100 rannych [HISTORIA DZ]

Grażyna Kuźnik
Projekt katedry architektów Z. Gawlika i F. Mączyńskiego. Konkurs wygrał A. Szyszko-Bohusz, ale był zbyt nowatorski - ołtarz umieścił pośrodku kościoła. Do września 1939 r. zbudowano tylko podziemia oraz prezbiterium
Projekt katedry architektów Z. Gawlika i F. Mączyńskiego. Konkurs wygrał A. Szyszko-Bohusz, ale był zbyt nowatorski - ołtarz umieścił pośrodku kościoła. Do września 1939 r. zbudowano tylko podziemia oraz prezbiterium katedra
Gdy 80 lat temu z rusztowania przy katedrze w Katowicach spada naraz ponad sto osób, fachowcy nie mogą uwierzyć, że to możliwe. Jak doszło do tego błędu?

50-letni Jerzy Sauer z Dąbrówki Małej długo nie może znaleźć pracy, aż w końcu przyjmuje się do murarki przy budowie katedry w Katowicach. Żadnych pieniędzy nie dostanie, bo werbuje się ochotników, ale przynajmniej zje porządny obiad. Takich jak on jest tutaj z półtorej setki; bezrobotni i wolontariusze, szybko przyuczani do murarskiej roboty. Pracują tylko za posiłek, ale chętnych nie brakuje. Komitet Budowy Katedry nie ma zbyt wiele pieniędzy na tak olbrzymią inwestycję i wierni to rozumieją. Jest październik 1934 roku.

Jak się później okaże, najwięcej ochotników na budowę katedry przyjechało z okolic Pszczyny. Ale ludzie zjechali się także z Wisły, z Łazisk, Bojszów, Siemianowic, z dzielnic Katowic. Przyjmuje ich kierownik robót, architekt Jan Affa, powstaniec, uciekinier z niemieckiego Raciborza, gdzie był jedynym Polakiem w radzie miasta. Budowę katedry będzie prowadził do 1939 roku i dożyje jej ukończenia po wojnie.

Affa orientuje się, że przybyli mają dobre chęci, ale prawie żadnej wiedzy fachowej. Rusztowania już stoją, sięgają do około drugiego piętra. Roboty się wloką, bo pogoda na początku października 1934 roku była fatalna, wciąż padały deszcze. Ale w pierwszy słoneczny dzień zgłasza się do murarki bardzo dużo chętnych. Obecny na budowie jest także młody ksiądz Augustyn Zając z Komitetu Budowy Katedry, też chce pomagać, nie od dziś biega po rusztowaniach.

Deski rusztowania są cienkie, stare i mocno namokły. Affa nie może sobie jednak pozwolić na odesłanie ochotników; budowa katedry trwa już siódmy rok, a końca nie widać. Wpuszcza na jeden poziom rusztowań bezpieczną liczbę ludzi, wchodzi razem z nimi i zaczyna im tłumaczyć, na czym polega robota. Będą stawiać prezbiterium. Łatwo nie jest - to ktoś nie słyszy, to nie rozumie. Niektórzy uczą się murować pierwszy raz. Problem też w tym, że nie jest to zwykła cegła, ale kawały betonu i dolomitu wydobywanego i obrabianego w kamieniołomach Imielina.

Sauer jest na najwyższym poziomie rusztowań, bo wpuścili go wcześniej. Co ma robić, niby wie, ale dobrze posłuchać jeszcze raz. Schodzi niżej, tam gdzie kierownik objaśnia. Razem z nim idą inni ochotnicy, gromadzą się przy inżynierze, wśród nich jest też ksiądz Zając. I nagle wielki trzask. Rusztowanie pęka, a na ziemię, na te kawały dolomitu, taczki i łopaty, spada ponad setka osób. Wśród nich Sauer, Affa i ks. Zając. Jerzy Sauer będzie najciężej rannym w wypadku na budowie katedry ochotnikiem, Jan Affa i ksiądz ciężko się potłuczą.

Świadkowie oniemieli. Przed nimi wielka góra ciał, wołanie o pomoc, jęki, krew. Jeszcze nikt nie widział czegoś podobnego. Gazety będą pisać o wstrząsającej tragedii, wydaje się, że będzie dużo ofiar śmiertelnych. "Polska Zachodnia" ostro występuje przeciwko organizatorom budowy. Zarzuca im, że zatrudniali do murowania ludzi bez przeszkolenia, bez zapłaty i ubezpieczenia, wykorzystując ich ofiarność. Czy to się godzi, to przecież Katedra Chrystusa Króla?

Wygląda na to, że wielu pracowników połamało w katastrofie kręgosłupy i czaszki, nie będą zdolni do pracy, a na odszkodowania nie mają co liczyć. To argument dla socjalistycznej "Gazety Robotniczej", która od początku krytykuje pomysł budowy katedry i jej koszt - 30 milionów złotych. Gazeta uważa, że za te pieniądze można wybudować 2500 domów dla robotników, których brakuje, a kościołów jest dość. Zdaniem socjalistów, pałac biskupi też jest przesadą i zbytkiem. Odpowiedział im wtedy bojownik o trzeźwość ludu, ks. prałat Jan Kapica. Wyliczył, że Ślązacy dziennie przepijają pół miliona złotych. W ciągu roku robotnicy przepijają więc tyle, że można za to wybudować sześć katedr.

"Polonia" Wojciecha Korfantego wspiera Komitet Budowy Katedry. Pierwsza podaje, że robotnicy, którzy ucierpieli w katastrofie, dostaną jednak odszkodowania i wszelką pomoc. To dobra wiadomość dla Jerzego Sauera, który według "Polski Zachodniej" złamał kręgosłup, a wg "Polonii" tylko ogólnie się połamał i nie jest sparaliżowany.

Nikt nie zginął, jednak ofiary cierpią. Lekarze twierdzą, że najwięcej jest wstrząsów mózgu, złamań nóg, rąk, żeber, obojczyków oraz szczęk. Komisja szybko ustala przyczyny wypadku. Rusztowania, mocno zużyte, były co najmniej trzykrotnie obciążone ponad normę. Najbardziej zaszkodziło im to, że niektórzy pracownicy nie schodzili na niższy poziom po drabince, ale na nie zeskakiwali.

Wskazano winnych braku dyscypliny i przestrzegania zasad bezpieczeństwa; to kierownicy budowy - inżynierowie Jan Affa i Jan Scipion del Campa oraz podmistrz Stanisław Ławniczak.

Scipion del Campa, Polak z włoskiej, spolszczonej od pokoleń rodziny, zostaje zaraz po katastrofie aresztowany. Okazuje się, że długo chorował i tego dnia po raz pierwszy po chorobie był obecny w pracy. Wychodzi na wolność po przesłuchaniu. Ławniczak tłumaczy się nadmiarem obowiązków, a inżynier Affa poturbowany leży w szpitalu.

Katastrofę uznano za nieszczęśliwy wypadek; ani władza państwowa, ani Kościół nie chciały nagłaśniać sprawy.
Poszkodowani dostali wsparcie finansowe. Wypadek jednak przyniosł pecha budowie, która ślimaczyła się latami, aż do 1955 roku. A zaprojektowana kopuła nigdy nie powstała.

Archikatedra Chrystusa Króla w Katowicach

Jest największą archikatedrą w Polsce. Zbudowano ją według projektu Z. Gawlika i F. Mączyńskiego, chociaż pierwszą nagrodę w konkursie rozpisanym w 1925 r. zdobył prof. A. Szyszko-Bohusz. Warunki były dwa: katedra ma być godna Śląska i nie może być neogotycka, bo ten styl kojarzył się z Niemcami. Grunt kupił bp August Hlond, późniejszy prymas i kardynał. Teren pod budowę katedry i kurii biskupiej miał pow. 90 tys. mkw., należał kiedyś do cegielni. Do budowy katedry przystąpiono dopiero w 1927 r., po zgromadzeniu środków, a poświęcono ją 30 października 1955 r. Po wojnie doszło do zmiany projektu, o 38 m obniżono kopułę i w końcu katedra osiągnęła wysokość 64 m, długość 101 m, a szerokość 50 m. Mury katedry wzniesiono w większości z żelazobetonu, a zewnętrzne okładziny ścian są z dolomitu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!