Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyny, czyli siła więzi

Redakcja
Krystyna Leśniak-Moczuk
Krystyna Leśniak-Moczuk Fot. Archiwum Krystyny Leśniak-Moczuk
W przededniu ogólnopolskich imienin o "Krystynosieci", z dr Krystyną Leśniak-Moczuk, socjologiem, autorką prac naukowych na temat ruchu społecznego Krystyn rozmawia Maria Krystyna Zawała

Na pierwsze ma pani Krystyna, na drugie... socjolog - tak żartobliwie można by odnieść się do faktu, że jako uczestniczka zjazdów Krystyn, napisała pani o tym prace naukowe. Czy imieniny Krystyn rzeczywiście warte są uwagi socjologa?
Zawsze, gdy uczestniczę w jakimś wydarzeniu społecznym, nie mogę, jako socjolog, oprzeć się pokusie, by się mu uważniej przyjrzeć. W naukach społecznych jest coś takiego jak kategoria społeczna, czyli zbiór osób, które łączy jakaś wspólna cecha. W wypadku Krystyn to wspólne imię. Doszłam jednak do wniosku, że posiadanie wspólnego imienia jest tu czymś więcej niż kategorią. To, co dzieje się między Krystynami ma już wymiar ruchu społecznego. Opublikowałam na ten temat artykuł. Proszę sobie wyobrazić, że stał się przedmiotem jednego z wykładów na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Kolejną z prac na ten temat przedstawiłam na Uniwersytecie Gdańskim podczas konferencji "Kultura w kobiecie - kobieta w kulturze".

W świecie wirtualnych kontaktów Krystyny pokazują,
jak ważna jest wspólnota ludzka

Imieniny Krystyn to, pani zdaniem, przejaw nowego ruchu społecznego. Czy imię człowieka w jakikolwiek sposób może wpływać na jego życie społeczne?
W wypadku Krystyn, zdecydowanie tak. Nie mamy oczywiście wpływu na to, jakie imię nadają nam rodzice, ale ośmielę się stwierdzić, że w tym imieniu tkwi coś takiego, że kobiety je noszące cechują się większą niż przeciętna dynamiką, nietypowym sposobem bycia, wielką ekspresją. Krystyna Sienkiewicz, nasza znana koleżanka, napisała w swej książce bardzo pięknie, że imię Krystyna brzmi dumnie, twardo i władczo, bo ma koronę na głowie. Ta przenośnia doskonale do nas pasuje. Poza tym wystarczy przyjrzeć się sławnym Krystynom - tym z przeszłości - od szwedzkiej królowej Wazy zaczynając, której dewiza brzmiała "Podporą władzy królewskiej jest mądrość" - po współczesne, z Krystyną Jandą na czele, by przekonać się, jak wiele sławnych kobiet nosi to imię. Ruch społeczny z definicji grupuje się wokół wybitnych liderek. U nas nie brak takich, z obecną wicemarszałek Senatu Krystyną Bochenek na czele, która te zjazdy wymyśliła. Znane Krysie, takie jak Prońko, Sienkiewicz, Czubówna czy Giżowska, a także regionalne liderki (na Śląsku są nimi Krystyny - Papiernik, Klaczkowska i Szaraniec - przyp. red. ) potrafiły swoimi osobowościami, zaangażowaniem i nawet zwariowanymi pomysłami przyciągnąć do wspólnej idei ogromną grupę osób.
Na czym, pani zdaniem, polega fenomen tego, że od 13 lat Krystyny chcą razem świętować swoje imieniny?
Są dwie kategorie Krystyn, że tak to określę. Pierwsza posiada wysoki stopień identyfikacji z ruchem. Kobiety te spotykają się nie tylko raz w roku na imieninach, ale utrzymują regularne kontakty ze sobą w swoich miastach, a nawet organizują cykliczne spotkania z koleżankami z innych regionów. W niektórych województwach powstały już kluby, a nawet zarejestrowano stowarzyszenia Krystyn. Druga kategoria uczestniczek to panie, które poprzestają na marcowym spotkaniu. Warto podkreślić, że bardzo wiele Krystyn wspólne spotkania traktuje nie tylko jako sposób na spędzanie wolnego czasu, kobiety te organizują też akcje charytatywne, czy podejmują działania nastawione na pomoc samym sobie, np. wspólnie udają się na badania mammograficzne czy cytologiczne, organizują spotkania z lekarzami, wizażystkami. Szereg inicjatyw świadczy o wielkiej przedsiębiorczości i pomysłowości Krystyn. Z własnych doświadczeń wiem też, że wspólnota Krystyn to doskonała okazja do podróżowania. W wywiadach udzielanych przez lata mediom nieraz można było przeczytać wypowiedzi kobiet, które dzięki tym imieninom po raz pierwszy wyjechały nad morze czy do Zakopanego. Doroczne spotkania poza tym są dla nich odskocznią od codzienności. Jak podkreślają - fantastyczną dawką dobrej energii na pozostałe miesiące. I to, co najważniejsze, pozostają więzi. Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, napisał kiedyś, że wyobraża sobie, że w takim gangu kobiet, który nazywa też "Krystynosiecią", gdy któraś potrzebuje pomocy, to ją bezinteresownie od innej Krystyny uzyskuje. Z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że tak właśnie jest.

Ruch społeczny Krystyn to uboczny efekt transformacji. ustrojowej. To jedna z pani tez. Wynika z tego, że bez przemian 1989 roku imieniny Krystyn by się nie odbyły. Jakie jest ich znaczenie dla budowy społeczeństwa obywatelskiego?
Pojawienie się tego typu inicjatywy było możliwe w okresie transformacji dzięki wolności zrzeszania się. Nowy ruch społeczny Krystyn to istotnie przejaw budowy społeczeństwa obywatelskiego, które generuje inicjatywy oddolne, skupia osoby aktywne, które poprzez niekonwencjonalne, ekspresywne zachowania tworzą nowy model nowoczesnej niezależnej kultury. Wśród instrumentarium tego ruchu jest miejsce na wspólne zabawy i spotkania, ale pojawiają się też pomysły wspierania upośledzonych grup społecznych, co ma już wymiar pożytku publicznego. Celem tego ruchu są zachowania prospołeczne, które przynoszą pomyślność imienniczkom. Z drugiej strony kobiety te podejmują działania, których intencją jest uzyskanie nagrody zewnętrznej w postaci społecznej aprobaty. Liderki ruchu działają bezinteresownie, nie oczekując nagród. Współczesne społeczeństwo nazywane jest przez socjologów postmodernistycznym albo społeczeństwem kontaktu. Ruch społeczny Krystyn jest dowodem na to, jak ważne są więzi między ludźmi. W świecie ograniczonym obecnie za pomocą środków technicznych przeważnie do kontaktów wirtualnych, Krystyny pokazują podczas spontanicznych, osobistych spotkań, jak ważna jest wspólnota.

Jakie są, pani zdaniem, największe korzyści, jakie Krystyny odnoszą ze wspólnych spotkań?

Myślę, że właśnie nawiązywanie ciepłych, bezpośrednich więzi społecznych z osobami, które mają te same problemy, są w podobnym wieku i przeszły te same drogi życiowe. Poza tym, spotykając się co roku gdzie indziej, promujemy swoje środowiska. Możemy poznawać urokliwe polskie miasta. Z tego co wiem, wiele z nich stoi w kolejce, by zaprosić do siebie Krystyny. To dla nich też duża promocja.
Krystyny spotykają się, chodzą razem do teatru, na koncerty, choć nie od razu pojęły, że podczas spektaklu należy wyłączyć telefon. Wspólne spotkania z pewnością upowszechniają nowe wzorce zachowań.
To prawda. Przez 13 minionych lat Krystyny zmieniły sposób myślenia o wielu sprawach. Dzięki imieninom Krystyn otworzył się dla wielu inny świat. Pewne obszary aktywności, do których przeciętny człowiek albo nie ma dostępu, albo nie ma motywacji, żeby w tym uczestniczyć. Nie bez znaczenia jest też fakt, że tzw. zwyczajne Krystyny mogą podczas wspólnych spotkań ogrzewać się w cieniu tych sławnych. Nie wiem jednak, czy nie ważniejsze jest to, że Krystyny zmieniły zwyczaj obchodzenia imienin w Polsce. Z solenizantek zapracowanych obsługiwaniem gości, same są gośćmi. Nie muszą tego dnia stawiać ciastek w pracy ani stać nad garami, by zadowolić na przyjęciu rodzinę. Wreszcie mogą zrobić coś tylko dla siebie.

Niektórzy doszukują się w imieninach Krystyn znamion feminizmu. Zgadza się pani z taką tezą?

Nie ulega wątpliwości, że zawsze, kiedy gromadzi się gdzieś grupa kobiet, od razu pojawiają się opinie, że to feministki. Są różne ruchy społeczne. Reformatorskie, rewolucyjne i ekspresywne. Ruch Krystyn jest przejawem tego ostatniego. Nie mamy programów ani politycznych celów, cechuje nas raczej spontaniczność, ale z pewnością promujemy nowy rodzaj zachowań. Choć nie zakładamy zmian, one w sposób niezamierzony następują albo w przyszłości się do nich przyczynią. Choć nie walczymy o niezależność czy równość kobiet, to przez to, że same wyjeżdżamy, same się bawimy - jesteśmy niezależne. Mamy możliwość decydowania o swoim czasie i zachowaniu. To jest pewien ważny wymiar feminizmu. Socjologowie, z prof. Szczepańskim na czele, przewidują bowiem, że w przyszłości możliwy jest wielki powrót patriarchatu, z którym już raz ludzkość miała do czynienia. Teraz mamy erę komunikatywną, podczas której ruchy feministyczne nieustannie walczą o coraz większą niezależność kobiet, choć rzecz jasna w porównaniu z XIX wiekiem, bardzo wiele już w tej kwestii osiągnięto. Jednak według futurologów czeka nas w przyszłości era sztuczna - świat postludzki, ponownie patriarchalny, w którym kobiety dzięki inżynierii genetycznej przestaną być potrzebne do reprodukcji.

Coś takiego! A ja sądziłam, że od kiedy wymyślono walizki na kółkach to mężczyźni przestali być kobietom potrzebni!
Dowcip dobry, ale odnosi się do społeczeństwa, w którym żyjemy. Wizje futurologów nie są dla kobiet optymistyczne.

Imieniny 2010

"Krystyna, morze" - takie hasło przyświecać będzie tegorocznym, trzynastym już imieninom Krystyn, które odbędą się w Szczecinie
13 marca świętować będzie wspólnie około 1000 imienniczek. Lekarki, dziennikarki, aktorki, prawniczki, gospodynie domowe i emerytki - znane i nieznane Krysie z całej Polski, spotykają się od 1998 roku. Wspólne świętowanie wymyśliła Krystyna Bochenek. Największa, 120-osobowa grupa Kryś, dziś rano wyjechała ze Śląska. W prezencie od "Polski Dziennika Zachodniego" panie dostały kwiaty i... koła ratunkowe. Bo nasza gazeta zawsze służy pomocą. Informacje o imieninach na
www.dziennikzachodni.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!