Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moralność adwokata

Redakcja
Arkadiusz Ławrywianiec
Z Jerzym Feliksem, katowickim adwokatem, rozmawia Teresa Semik

Adwokat to człowiek do wynajęcia?
Tak, ale nie do każdej sprawy.

Jakie sprawy dyskwalifikują pana klientów?
Dotyczące gwałtów. Przepisy mówią, że w zasadzie adwokat musi przyjąć każdą sprawę, z którą przychodzi do niego klient. Uważam jednak, że nie można mnie zmusić, żebym łamał swoje fundamentalne zasady.

Każdy ma prawo do obrony, choćby popełnił najohydniejszą zbrodnię.
Gdybym był jedynym adwokatem w mieście, zapewne bym przyjął i tę sprawę, ale tak nie jest. Dlatego nie bronię gwałcicieli. Nie potrafię ich zrozumieć. Trzeba nie mieć szacunku dla drugiej osoby, żeby popełnić tak straszny czyn jak gwałt.

Zabójca ma szacunek dla ofiary?
Przy zabójstwach mamy najczęściej do czynienia z najróżniejszymi zbiegami okoliczności albo z potężnymi emocjami. Przy gwałcie nie występują emocje, nad którymi człowiek nie może zapanować. Tym się różnimy od zwierząt.

Chyba że mamy do czynienia z patologią, na przykład z pedofilią.
Reprezentowałem osobę, której przedstawiono ten zarzut. Zgromadzone dowody budziły moje zastrzeżenia. Odtąd wiem, że opinie psychologiczne wydawane na potrzeby tych śledztw mogą być mocno wątpliwie. Za podejrzanym murem stała rodzina, jego znajomi, bo był dobrym człowiekiem. Nie wiem, co legło u podstaw jego pomówienia. Nigdy się nie dowiemy, bo ten człowiek zmarł kilka miesięcy później. Zabiły go te zarzuty.

Temat poleca Ewa Kutynia-Lipińska: Czy adwokat ma kłopoty z moralnością broniąc przestępców? Zastanawiające.

W procesie karnym na oskarżonym i w pewnym stopniu na jego obrońcy koncentruje się społeczna niechęć. Obawia się pan zmiany wizerunku w oczach znajomych, sąsiadów?
Tak myślą i mówią ludzie, którzy nigdy nie znaleźli się w objęciach wymiaru sprawiedliwości. Nie rozumieją, że wtedy pomoc adwokata bywa jedynym wsparciem. Człowiek, który nie jest prawnikiem, nie wie, co się z nim dzieje. Jest przerażony. Adwokaci są od tego, żeby pomóc znaleźć błędy popełnione w śledztwie, przed sądem, przedstawić okoliczności, które tłumaczą zachowanie sprawcy, żeby uzyskać wymiar kary adekwatny do winy.

Sąd wyznaczył pana na obrońcę z urzędu zomowca z kopalni Wujek. Nie ciążyło to panu, byłemu etatowemu pracownikowi Solidarności w Bytomiu?
Nic z tym nie mogłem zrobić. Sąd nie chciał mnie zwolnić z obrony z urzędu, więc musiałem się jej podjąć najlepiej jak umiem. Po pierwszym procesie mogłem powiedzieć, że już nic gorszego nie może mnie spotkać w tym zawodzie. Znieważano mnie i opluto. Jedna z moich znajomych, zaangażowana jak ja kiedyś w ruchu Solidarności, zerwała ze mną kontakty głosząc po mieście, że się upodliłem.
Odczuwał pan niechęć do tej sprawy?
Generalnie odczuwałem niechęć do tej grupy ludzi. Czym innym jest jednak napiętnowanie moralne, a czym innym wsadzenie ich do więzienia.

Jest pan przekonany o niewinności swojego klienta?
Nadal nie wiem, czy on strzelał. Materiał dowodowy nie dał mi na to odpowiedzi. Uważam, że lepiej uniewinnić pięciu winnych niż skazać jednego niewinnego. Jestem o tym absolutnie przekonany. Jak przestanę w to wierzyć, skończę z tym zawodem.

Kiedy decydował się pan mecenas bronić konstruktora katowickiej hali targowej, widział pan 65 ofiar, które zginęły pod jej dachem?
Te napięcia cały czas ewoluowały. Najpierw widziałem w telewizji rozmiar tragedii. Potem usłyszałem w telefonie prośbę, żeby pojechać na spotkanie z konstruktorem. Zobaczyłem wtedy człowieka tak nieszczęśliwego, że do końca życia będę to pamiętał. On sam cudem przeżył i teraz rozpaczliwie się miotał. Nie mógł sobie poradzić z tą ilością śmierci. "Panie mecenasie, tam na pewno nie ma błędu projektowego", powtarzał, "to nie jest moja wina".

Uwierzył mu pan?
To był trudny moment. Pytałem więc, gdzie jest błąd? On na to, że nie wie, że analizował tę konstrukcję dziesiątki razy. Takie hale stoją zaprojektowane na tych samych zasadach. Jak można nie próbować mu pomóc? Oczywiście, miałem świadomość, że po drugiej stronie są rodziny tych, którzy zginęli i też cierpią. Emocjonalnie to było duże wyzwanie.

Podejrzany ma prawo się bronić kłamiąc jak z nut.
Nie może jednak oczekiwać od obrońcy tego samego. Jeżeli klient żąda ode mnie, żebym ja kłamał, to się z nim żegnam.

Boi się pan czasami?
Jeżeli adwokat dobrze wykonuje swoją pracę, nie ma się czego bać.

Adwokaci postrzegani są jako ci, którzy utrudniają wymierzenie sprawiedliwości.
Myślę, że tacy też są. Wbrew temu, co się powszechnie głosi uważam, że sędziowie, prokuratorzy i adwokaci są pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Jesteśmy po tej samej stronie. Ktoś, kto przechodzi na tę drugą, ciemną stronę, przestaje być adwokatem. Staje się płatnym doradcą prawnym przestępców. Dla mnie jest to absolutnie nie do przyjęcia. Bardzo chciałbym, żeby udało się zmienić społeczny ogląd zawodu adwokata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!