Fucha dla syna, mieszkanie dla córki, zlecenie dla krewnego - to najczęstsze przypadki nepotyzmu. Faworyzowanie krewnych i przyjaciół przy obsadzaniu stanowisk i przyznawaniu przywilejów jest powszechne. Kilka lat temu mieliśmy przykład wicemarszałka, który przyznał dotację na wydanie płyty zespołu ludowego, z którym jest związany. Jego krewny zajmował też stanowisko w funduszu podległym wojewodzie. Inny przykład to praca dla asystentki wicewojewody, którą była córka znanego posła. Pracę dostała bez konkursu.
A jak nepotyzm wygląda na szczeblu lokalnym? Czasami chodzi o drobne przysługi, czasami o... mieszkanie.
CZYTAJ KONIECZNIE:
Nepotyzm i kumoterstwo kwitną na Śląsku [DZIECI POLITYKÓW]
Korupcja kwitnie. Zobacz, kto i komu daje łapówki w woj. śląskim
Mieszkańcy Rydułtów są oburzeni. W licznych mailach do naszej redakcji nie pozostawiają suchej nitki na burmistrz - Kornelii Newy. Wszystko dlatego, że dwoje jej wnuków otrzymało mieszkanie komunalne, w jednym z trzech nowych bloków (przy ulicy Korfantego), oddanych do użytku jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia (łącznie powstało tam 57 lokali). Do tego nowe "M" wnuków jest dwupokojowe, a wstęgę dopiero co oddanych budynków przecinała sama pani burmistrz.
- Tak nie może być, że w nowym bloku mieszkania otrzymuje rodzina urzędującej burmistrz. Dodatkowo są to kawalerowie, bez dzieci - grzmiał w jednym z licznych maili mieszkaniec Rydułtów o nicku rydułtowik2.
Faktycznie, wnukowie w wieku 22 i 25 lat otrzymali mieszkanie dwupokojowe, w którym będą mieszkać razem. - Proszę mi wierzyć, że nic nikomu nie załatwiałam. Nie było żadnych specjalnych interwencji. Jak zawsze wszystkie wnioski opiniowała komisja, w której pracę nie ingeruję - odpiera zarzuty Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów. W ostatnich dniach pojawiły się również zarzuty, że mieszkanie otrzymali dwaj kawalerowie. Przy czym na własne "M" wciąż muszą czekać rodziny z dziećmi.
Sprawdziliśmy. Obecnie na mieszkania złożonych zostało około 80 wniosków. Z tego 27 dotyczy rodzin z dziećmi. I to właśnie ten fakt bulwersuje mieszkańców. Pani burmistrz tłumaczy, że wnioski zostały złożone zgodnie z obowiązującymi przepisami. - Wnioski o mieszkania były kompletne. Wnukowie są mieszkańcami Rydułtów i podobnie jak pozostali mieszkańcy naszego miasta, mogli starać się o mieszkanie komunalne. To, że ich babcią jest burmistrz miasta nie ma żadnego znaczenia - dodaje Newy. Jak tłumaczy, wnukowie czekali około roku na mieszkanie. To okres nie najkrótszy, ale również nie najdłuższy przy staraniu się o własne "cztery ściany" w Rydułtowach.
Czy przekroczono granicę dobrego smaku? - Nie sądzę. Jeszcze raz powtarzam, że obaj są mieszkańcami Rydułtów i powinni być na równi traktowani z pozostałymi rydułtowianami - tłumaczy Kornelia Newy.
Zgoła odmienne zdanie w tej sprawie ma Grzegorz Wójkowski, prezes Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Bona Fides, które patrzy władzom na ręce. - Notujemy często takie zdarzenia. Co prawda prawo nie jest łamane, ale zostaje przekroczona granica dobrego obyczaju. Takie sytuacje zwiększają brak zaufania do organów władzy - mówi ekspert.
O przyznaniu lokalu w Rydułtowach decyduje liczba punktów, które otrzymuje się zgodnie z regulaminem. I tak, jednym z pierwszych kryteriów jest dochód. Ponadto trzeba być mieszkańcem Rydułtów. Dodatkowe punkty przyznawane są m.in. osobom z dziećmi czy ofiarom przemocy w rodzinie. Mogą być również odjęte, np. ze względu na zadłużenie. Rydułtowscy urzędnicy tłumaczą, że nie jest możliwe, aby ktoś z wnioskodawców mógł przeskoczyć kolejkę.
- Starający się o mieszkanie musi w każdym kolejnym roku aktualizować swój wniosek. To wszystko po to, aby nie tworzyć sztucznej kolejki. Jeśli tego się nie robi, można wypaść z listy oczekujących na mieszkanie - wyjaśnia Michał Janosz, przewodniczący biura do spraw mieszkaniowych w Rydułtowach.
Dziwna dotacja, meble od córki
Łazy (Zawiercie):
W styczniu br. radny z Łazów złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Chodzi o domniemane fałszowanie podpisów na fakturach, które stanowią podstawę dla rozliczenia środków przekazanych na rzecz klubu LKS Wysoka. Na fakturach i rozliczeniach widnieją podpisy wiceprezesa LKS-u Jacka Cicheckiego, który - jak wynika z relacji - nie wiedział nic o dotacji dla klubu oraz o podejmowaniu środków z konta bankowego. Prezesem klubu jest przewodniczący Rady Miejskiej.
Chorzów:
Do prezydenckich gabinetów w chorzowskim magistracie w czerwcu 2012 r. trafiły nowe meble. Przetarg na wyposażenie odbył się zgodnie z przepisami. Niesmak jednak pozostał. Powód? Wygrała firma, w której udziały kilka lat temu miał prezydent Andrzej Kotala, a obecnie ich właścicielem jest jego córka. Za 22 tys. zł do urzędu dostarczono wyposażenie dwóch gabinetów: dwanaście krzeseł, dwie szafy dwudrzwiowe, dwie komody sześciodrzwiowe, dwa biurka, dwa stoły, dwa fotele.
Czy to w porządku, że wnukowie pani burmistrz otrzymali mieszkanie? Skomentuj
*Michał Smolorz nie żyje ZDJĘCIA I WIDEO Z POGRZEBU
*Dramatyczny pożar kościoła w Orzeszu-Jaśkowicach [UNIKATOWE ZDJĘCIA I WIDEO]
*Ogólnopolski Ranking Szkół Ponadpodstawowych 2013 SPRAWDŹ NAJLEPSZE LICEA I TECHNIKA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?