Gdyby ktoś już nie pamiętał, albo zjawił się na Śląsku wczoraj: dwa tygodnie temu władze województwa odwołały Alicję Knast ze stanowiska dyrektor Muzeum Śląskiego. Powody to „nieprawidłowości wykazane podczas wielomiesięcznych kontroli i audytu”, które na zlecenie marszałka prowadzili w Muzeum jego urzędnicy. Wnioski trafiły do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych oraz do prokuratury. „Wielomiesięczne” kontrole wykazały m.in. umowę o dzieło z prelegentem na 700 zł, do której prelegentowi dopłacono 200 zł za nocleg albo brak w protokołach odbioru takich prac, jak wiosenne nawożenie trawnika czy wiosenne ścinanie suchych liści.
No tak, były też poważniejsze zarzuty, wszak marszałek nie używałby określenia „porażające” na byle błahostki. A więc polityka wynajmu powierzchni Muzeum: szereg zawartych umów odbiegał od obowiązującego cennika. A więc: demontaż wystaw czasowych – brakowało dokumentów potwierdzających utylizację elementów wystaw. Co prawda ludzie znający się na prowadzeniu muzeów zastrzegali, że nie jest materiał dowodowy na śledztwo stulecia w trosce o interes publiczny, ale decyzja (również dotycząca pojmowania interesu publicznego w tym przypadku) należała do marszałka. A on od początku tej batalii nie pozostawiał wątpliwości, do jakiego finału zmierza. Wystarczy powiedzieć, że wniosek o odwołanie Knast wysłał ministrowi kultury 6 tygodni… przed zakończeniem kontroli w Muzeum.
Proszę wybaczyć przydługi wstęp. Co z tym ministrem? W poniedziałek zadałem mu szereg pytań dotyczących tej sytuacji. I minister Piotr Gliński potwierdził, na piśmie: po pierwsze – nie było podstaw do zwolnienia Knast, czy, używając jego języka, przesłanki były niewystarczające. Po drugie – minister przypomniał po raz drugi, w jakich okolicznościach dyrektor Muzeum mogła zostać usunięta ze stanowiska. W jakich? Gdyby złamała prawo. Czy złamała prawo, pełniąc muzealne obowiązki, rzecz jasna? Minister Gliński tłumaczy po raz trzeci: o tym, czy do złamania prawa doszło, powinny rozstrzygnąć właściwe organy. Na przykład sąd.
Minister kultury i jego służby potrzebowali trochę czasu do namysłu w tej sprawie. Ze 30 godzin. Wiem, że we wtorek trochę w resorcie pracowano nad odpowiedzią na 7 pytań, które zadałem. Czy decyzja marszałka i zarządu woj. śląskiego o odwołaniu dyrektor Muzeum Śląskiego była zgodna z intencją pisma, jakie minister Piotr Gliński wystosował 8 stycznia br. do marszałka Jakuba Chełstowskiego? Czy minister Gliński faktycznie „dał wolną rękę” marszałkowi w podjęciu decyzji o zwolnieniu dyrektor Muzeum Śląskiego? Czy „danie wolnej ręki" marszałkowi i władzom województwa ma według ministra nadrzędną rangę wobec innych aspektów poruszonych w piśmie przez ministra Glińskiego (przesłanki, złamanie prawa, sąd)?
Co odpowiedział minister?
„Szanowny Panie Redaktorze, minister kultury swoje stanowisko wyraził w piśmie przesłanym do marszałka województwa śląskiego” - napisała w jego imieniu rzeczniczka resortu kultury. Tak, to wszystko. Dwa dni, siedem pytań, jednozdaniowa odpowiedź. Nie bądźmy jednak wybredni. W tym zdaniu zawiera się wszystko to, co minister Gliński wyłuszczył marszałkowi, zanim ten postanowił odwołać dyrektor Knast.
Jeszcze jedno, co Gliński podtrzymał w swojej absurdalnie treściwej odpowiedzi. Podtrzymał własną rolę Piłata w całej tej historii. W piśmie do marszałka, na które się powołuje, praktycznie scedował na niego odpowiedzialność za podjęcie decyzji w sprawie Knast. Środowisko marszałka zinterpretowało to jako „danie wolnej ręki”, do czego lektura całego ministerialnego dokumentu w pełni nie uprawnia (bo przecież prawo). Ale przez swoją niejednoznaczność sprawia dokument ten wrażenie istnienia wielu możliwości interpretacji, choć przecież minister Gliński – jako współprowadzący Muzeum - miał wydać opinię jednoznaczną. Co przeszkodziło? Zapewne to samo, co skłoniło ministra do jednozdaniowej odpowiedzi na litanię wątpliwości w sprawie najważniejszej instytucji kultury na Śląsku. Witamy w polityce i wśród partyjnych zależności.
Być może to lekceważąca postawa (nie, nie wobec mnie – wobec istoty problemu). Z całą pewnością - nieadekwatna do powagi sytuacji. Minister przynajmniej jest stały w swoim wahaniu.
A pan marszałek, jak w dowcipie, nie widzi przeszkód.
Nie przegap
Oferta promocyjna
Zobacz koniecznie
Rozwiąż i poznaj swój wynik
Bądź na bieżąco i obserwuj
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Trzecia Droga przedstawi listy wyborcze do PE. Wyłania się lider z Warszawy
- QUIZ Tajemnice fabuły "Znachora". Mało kto zwraca uwagę na szczegóły. Dasz radę?
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter [LISTA]
- Viki Gabor prywatnie. Tak żyje i mieszka młoda piosenkarka z Krakowa