MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niechciane ocalić od zapomnienia. Muzeum Historii Polski Ludowej w Rudzie Śląskiej rozbudza nostalgię i wspomnienia. Warto tam zajrzeć

Aleksandra Wielgosz
Aleksandra Wielgosz
Wideo
od 12 lat
Trzy skojarzenia z PRL-em? Bieda, kolejki, zamknięte granice. Po czterdziestu czterech latach ucisku komunistycznej władzy, ludzie zachłysnęli się nowymi możliwościami jakie dawała w końcu wolna Polska. Burzono pomniki, wymieniano sprzęty na te wymarzone – zachodnie. Chciano zapomnieć o latach smuty i niedostatku. Dzisiaj, kiedy nasyciliśmy się wolnością, z nostalgią i ciekawością wracamy do tego co minione. A mamy gdzie wracać, dzięki strażnikom pamięci z Muzeum Historii Polski Ludowej w Rudzie Śląskiej. Kliknij w GALERIĘ i sprawdź jak wygląda ta przestrzeń!

Miał być dom, jest muzeum – od koncepcji do realizacji

Wersalki z czerwonym obiciami, szklanki z cienkiego szkła w metalowych koszyczkach i kanciaste, dziecięce wózki, które były utrapieniem milionów młodych mam. To wszystko i setki innych przedmiotów zobaczymy w Muzeum Historii Polski Ludowej, miejscu niezwykłym, bo ulokowanym w dawnym folwarku rodziny von Ballestremów, wybudowanym w 1890 roku. Po wojnie, kiedy majątek stał się własnością Skarbu Państwa, zorganizowano w nim Państwowe Gospodarstwo Rolne, którego historia trwała do 1984 r.

- Majątek popadał w coraz większą ruinę. Kiedy w 2002 roku kupowaliśmy go od Agencji Nieruchomości Rolnych to trawy dorastały do półtora metra, a na dziurawych dachach rosły drzewa – mówi Monika Nizioł, prezes zarządu Fundacji Minionej Epoki, która prowadzi placówkę.

Co ciekawe, początkowo nikt nie przypuszczał, że w miejscu folwarku i PGR-u powstanie muzeum. Miała to być fantastyczna przestrzeń do życia nowych właścicieli, z dala od miejskiego zgiełku, a jednak świetnie ulokowana pod względem komunikacyjnym.

- Pod koniec remontu uznaliśmy, że trochę egoistycznie byłoby takie miejsce zostawić tylko dla siebie. Zaczęliśmy szukać pomysłu i zastanawiać się, co z tym zrobić. Nie po drodze było nam z koncepcjami dotyczącymi zaaranżowania restauracji, hotelu czy sal konferencyjnych. W końcu trafiliśmy do Muzeum Zamojskich w Kozłówce na Lubelszczyźnie, gdzie przez 35 lat dyrektorem był nasz kolega Krzysztof Kornacki i to on zaproponował, żeby otworzyć tutaj Muzeum PRL-u – wyjaśnia Monika Nizioł.

Wspomniana rozmowa miała miejsce 17-lat temu, w czasie kiedy ludzie pozbywali się ostatnich śladów słusznie minionej epoki. W koszach lądowały niezwykle modne dzisiaj fotele, meblościanki, elementy odzieży. Rzeczy z czasu PRL-u traktowano jak śmieci, niechciane pamiątki o zerowej wartości.

- Nikt w Polsce wtedy nie zbierał przedmiotów dnia codziennego, a ludzie wyzbywali się wszystkiego. Wtedy Krzysztof słusznie zauważył, że za dziesięć lat nie będzie z czego odzwierciedlić tej rzeczywistości – dodaje Monika Nizioł.

I tak, 4 czerwca 2010 roku wystawą „Zaczynamy od końca, czyli 21. rocznica pierwszych demokratycznych wyborów”, zainaugurowano działalność muzeum.

Wehikuł czasu – spotkanie ze wspomnieniami

Szybko okazało się, że decyzja o otwarciu miejsca, w którym uwaga skupiła się na codzienności życia w czasach PRL-u była strzałem w dziesiątkę. Świadczą o tym liczby, przestrzeń muzeum podczas jego otwarcia przed czternastoma laty liczyła 150 mkw, dziś powierzchnia wystawiennicza to 2 tys. mkw. Jak zapewnia Monika Nizioł, już pierwsze dwa lata pokazały, że istnienie takiego miejsca ma sens. I trudno nie zadać pytania o źródło tego sukcesu.

- Jeżeli ludzie tu przychodzą i się do czegokolwiek uśmiechają, to robią to do czasów swojej młodości, nie do czasów systemu. Starsi goście pamiętają te rzeczy, które u nas stoją, to były elementy ich rzeczywistości. To nie jest tęsknota za sekretarzem partii, a czynnikiem ludzkim, który wtedy był bardzo rozbudowany – wyjaśnia Monika Nizioł.

Muzeum uruchamia wspomnienia – te dobre i złe. Obrazy stają przed oczami – motor MZ przypomina pierwszą, dawno już zapomnianą miłość, waga – kombinacje kolejkowe i pustki na sklepowych półkach, szkolna sala – przyjaciela z klasy. Jednak odjęlibyśmy wiele temu miejscu, mówiąc że skierowane jest tylko dla tych, którzy urodzili się przed `89 rokiem. Ukłonem w kierunku młodych ludzi, była ubiegłoroczna zmiana nazwy, w czasie której Muzeum PRL-u przeistoczyło się Muzeum Historii Polski Ludowej.

- Czas szybko biegnie i wielu dzisiejszych 30-latków i młodszych, bardzo często nawet nie wie, co ten skrót PRL znaczy. Ponieważ okrzepliśmy jako muzealnicy, rozrośliśmy się znacząco od 2010 roku, staliśmy się rozpoznawalnym punktem na turystycznej mapie Śląska to czas na nazwę, która w przejrzysty sposób odzwierciedla tematykę naszego muzealnego dorobku – czytamy wyjaśnienie umieszczone przed rokiem na profilu fb muzeum.

Poszukiwanie nowych przestrzeni i eksponatów

Gości muzeum przywita Park Pomników Socrealistycznych znajdujący się na dziedzińcu. Nieopodal popiersia Lenina dostrzec można kultowy kiosk Ruchu, w którym umieszczono m.in. właściwe dla tamtych czasów bilety autobusowe i pieniądze. Uwagę zwiedzających przykuje także wystawa motoryzacyjna, gdzie umieszczono m.in. milicyjny furgon oraz maszyny wykorzystywane w gospodarstwach rolnych.

Właściciele muzeum nie spoczywają na laurach. Co sezon wymieniają ok. 70 procent ekspozycji i przygotowują nowe wystawy. W ubiegłym roku udostępniono Galerię Malarstwa Socrealistycznego z kopiami obrazów, których oryginały można oglądać we wspomnianym już muzeum w Kozłówce. Z kolei w tym sezonie można zobaczyć także Galerię Plakatu oraz zajrzeć do Supersamu.

- Udało się stworzyć projekt, który cały czas się rozwija, do którego wracają ludzie. Najmilszym z czym się spotkamy, to momenty kiedy otwieramy nowy sezon, a goście, którzy do nas wracają twierdzą, że kolejny raz ich czymś zaskoczyliśmy. To są takie momenty, dla których warto to robić – mówi prezes zarządu Fundacji Minionej Epoki.

Wielość muzealnych eksponatów imponuje. Choć jak przyznaje Monika Nizioł z roku na rok pozyskiwanie kolejnych przedmiotów jest coraz trudniejsze. Dzieje się tak z różnych względów, jeden to czas – wraz z jego upływem na rynku jest mniej interesujących przedmiotów, a drugi to moda – prl-owski design cieszy się obecnie wielką popularnością.

- Trzeba przyznać, że dzisiaj pod wieloma względami jest nam o wiele łatwiej. Odkąd ludzie wiedzą, że jest takie miejsce często zgłaszają się do nas osoby, które chcą coś podarować muzeum lub odsprzedać – dodaje Monika Nizioł.

Powiększające się zbiory wiążą się z kolejnymi remontami.

- Został nam jeszcze do zagospodarowania budynek wozowni, który kiedy zaczynaliśmy działalność muzeum był salą wystawienniczą, ponieważ większość budynków była magazynami. Teraz te proporcje się odwróciły i ten jeden budynek jest jedynym naszym magazynem, więc mamy jeszcze powierzchnie, w której moglibyśmy coś pokazać, ale wtedy musielibyśmy wyprowadzić magazyny na zewnątrz, a nie jest to takie proste – mówi Monika Nizioł.

Porozmawiajmy o celach – muzeum dla wszystkich

Kiedy prowadzi się muzeum, zwłaszcza prywatne, warto mieć dobrze wyznaczone cele. Kiedy pytam o nie panią Monikę, odpowiada bez zawahania.

- Ocalić od zapomnienia. Pokazać jak wyglądało życie Kowalskiego między 1945 a 1989 rokiem. Jakie przedmioty otaczały naszych dziadków, pradziadków, rodziców. Dla tych starszych żeby im przypomnieć w jakich czasach dorastali, a tym młodszym pokazać jak wiele dzisiaj mają – mówi właścicielka muzeum.

Wizyta w muzeum to świetny pomysł weekendową aktywność. Eksponaty można oglądać od 1 maja do końca września we wszystkie dni tygodnia z wyjątkiem poniedziałku i wtorku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni