Harold, wiodący od 40 lat w Devon, na południu Anglii, spokojny żywot z żoną Maureen, otrzymuje pewnego dnia list z dalekiej północy. "Znamy kogoś z Berwick-upon-Tweed?" - zastanawia się głośno Harold. Otwiera list, okazuje się, że nadawcą jest Quennie Henessy, znajoma z którą kiedyś pracował, czasem podwoził ją do pracy. Quennie jest obecnie w hospicjum, nieuleczalnie chora, w swym liście właściwie żegna się z Haroldem. Ten bardzo wzrusza się tą wiadomością, chce odpisać, więc żona rzuca na odczepnego: -"wyślij maila", - "ale nie wiem co?", - "napisz coś od serca". Harold bierze kartkę papieru, zaczyna: "najlepsze życzenia zdrowia...!" Zakleja kopertę i wychodzi, mija skrzynkę pocztową, podąża na pocztę. Ale wiedziony nagłym impulsem, spontanicznie, tak jak stoi, postanawia... pieszo udać się do Berwick!
Dzwoni do hospicjum i prosi, aby poinformowano Quennie, że on już do niej zmierza: "Wystarczy, że poczeka, a ja ją uratuję. Idę po to, aby żyła, póki będę szedł, ona będzie żyła". Zaniepokojona żona, po dłuższej nieobecności męża, dzwoni doń na komórkę, tę jednak pozostawił na stole. Ale informuje z budki telefonicznej Maureen o swym zamiarze, lecz ona nie dowierza i ironizuje: "Skoro musisz to idź, to tylko 500 mil. Choć do tej pory to tylko do samochodu się przemieszczałeś!". Ale Harold już podjął decyzję w czym utwierdza go przypadkowo spotkana pracownica stacji benzynowej, która rzekomo dzięki sile wiary uratowała swą nieuleczalnie chorą ciotkę. Harold idzie bocznymi drogami, idzie wzdłuż autostrady, w słońcu i deszczu, maszerując rytmicznym krokiem skanduje pod nosem: "nie u-mrzesz, nie u-mrzesz, nie i już!", a nocuje w przydrożnych motelach. Co kilka dni wysyła kartki do hospicjum, informując o swej podróży, kontaktuje się również z żoną, mówiąc, że do minimum ogranicza swoje wydatki ("będę się trzymał budżetu") i odsyła jej w kopercie zegarek, klucze i karty kredytowe!
Podczas swej długiej drogi spotyka ludzi, którzy mu pomogą (słowacka lekarka, pracująca tu w Anglii jako sprzątaczka, bezinteresownie opatrzy mu rany i podaruje niezbędne w podróży przedmioty: buty, skarpety, kompas, plecak), Harold stanie się sławny, mówią o nim w telewizji, jest na pierwszych stronach gazet, rozdaje autografy. Widząc w jego podróży jakąś głęboką symbolikę czy ideologię, dołączą do niego inni, np. młody Wilf, który chce z nim iść, bo...Bóg dał mu znak, bo chce "coś zrobić" ze swoim życiem, bo przestał brać i pić, a rodzice mają go gdzieś. W tej dołączającej gromadzie można z kolei znaleźć pewną paralelę do "Forresta Gumpa" Roberta Zemekisa z 1994 roku. Kiedy jednak Harold dostrzeże coraz większą rzeszę zwolenników i skomercjalizowanie jego marszu (głośna muzyka, t-shirty dla każdego z napisem "Pielgrzym") słusznie uzna, że "to jest chyba nie na miejscu, oni wszyscy nawet nie znają Quennie, chyba sobie pójdę" i wczesnym rankiem opuszcza obozowisko.
Spontaniczna decyzja i marsz jest też jego wędrówką w głąb siebie: poprzez retrospektywne ujęcia poznajemy Davida, syna Harolda i Maureen, z którym rodzice nie mogli sobie poradzić. Mimo dobrych rokowań (podjęcie studiów w Cambridge), David zaczął brać środki odurzające, któregoś dnia Harold odnalazł go wiszącego na sznurze. To tragiczne zdarzenie sprzed 25 lat wraca do Harolda podczas marszu, wwierca się w głąb świadomości budząc nieopisaną rozpacz. Bohater wini się, że nie potrafił uratować syna, za mało poświęcał mu uwagi, rozpił się, niemal rozpadło się małżeństwo. Ale Maureen też musi przejść katharsis: nagłe "porzucenie" domostwa przez męża rodzi początkowo w niej wstyd (nie powie sąsiadowi o marszu), a później bunt (w ruch idą talerze i zrywane zasłony), zazdrość (sąsiad Rex mówi: - „musisz w niego wierzyć!” – „a kto wierzy we mnie? On wydaje się taki szczęśliwy, a ja co?”), zrozumienie, ale i zagubienie (Harold mówi: „właściwie nic w życiu nie zrobiłem i muszę dokończyć ten marsz! - rozumiem, ale gdzie w tym wszystkim jest moje miejsce?”).
Można rzec, iż w takich wędrówkach, jaką odbywa Harold Fry nie ma nic odkrywczego. Mówi się wszak, że pielgrzymowanie może zdziałać cuda, jest balsamem dla ciała i duszy. Nie na darmo w "Niezwykłej wędrówce..." dwukrotnie padają słowa o dobrodziejstwach chodzenia: jedna z napotkanych przez Harolda kobiet stwierdza: "Chodzenie wydaje się najprostszą sprawą pod słońcem". Drugi raz podobne zdanie wypowiada policjant, gdy Maureen próbuje odwieść męża od marszu i chce, aby go zatrzymano: "Chodzenie jest korzystne - dla ciała i umysłu. To jest piękne". Wiele osób z wewnętrznej potrzeby, bądź w konkretnej intencji udaje się na pielgrzymki do miejsc świętych na całym świecie. Ludzie idą z jakimś planem, misją, znamy przypadki przemaszerowania całej Polski dla zgromadzenia funduszy na rzecz ciężko chorego członka rodziny lub kogoś znajomego. Szczytną ideą jest Rajd Złombola - co prawda nie pieszo, ale na czterech kołach - (17 edycja wystartuje jutro spod Stadionu Śląskiego), charytatywna eskapada starymi pojazdami, której celem jest zebranie funduszy dla domów dziecka. (Pani Martyno, Panie Marcinie /pomysłodawcy i organizatorzy/ trzymam kciuki!). Harold Fry swoją niezwykłą wędrówką odnajdzie się na nowo, odpędzi od siebie demony przeszłości, odzyska zaufanie i miłość żony, która zapyta: "Widziałeś ją, co jej powiedziałeś?" - "Niewiele, nie siedziałem zbyt długo", po czym z czułością oznajmi mu: "Piękny człowieku, szukanie własnej drogi, nie wiedząc czy się ją znajdzie, to cud! Kocham cię!". Postać głównego bohatera odgrywa przekonująco znakomity brytyjski aktor, zdobywca Oscara, Jim Broadbent, w roli jego żony, Maureen wystąpiła Penelope Wilton. Zaś scenarzystką "Niezwykłej wędrówki..." jest Rachel Joyce, autorka bestsellerowej książki na podstawie której powstał film.
P.S. Gwoli sprawozdawczości: "Prosta historia" Alvina Strighta na ogrodowym traktorku z Iowa do Wisconsin trwała 6 tygodni, zaś piesza "Niezwykła wędrówka Harolda Fry" z Devon do Berwick - 87 dni.
Nie przeocz
- Otwarto kąpielisko Panorama w Bielsku-Białej. Dziś wstęp za symboliczną złotówkę!
- Żonaci duchowni w archidiecezji katowickiej. Coraz więcej diakonów stałych na Śląsku
- Wojewoda śląski z wizytą w Knurowie. Ogromna skala inwestycji w powiecie gliwickim
- To już koniec pandemii! 1 lipca oficjalnie kończy się stan zagrożenia epidemicznego
Zobacz także

Gdyńska Arka postawiła się Treflowi Sopot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?