Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: Amerykanin w Kijowie

Przemysław Miśkiewicz
Wysoki mężczyzna w garniturze, w ciemnych okularach, symbol amerykańskości, obok niego zdecydowanie niższy, w bluzie wojskowej, spacerują po placu, w tle Monastyr św. Michała w Kijowie. Ileż symboliki w tej scenie. Joe Biden, prezydent największego światowego mocarstwa i Wołodymyr Zełenski, prezydent walczącej Ukrainy. Paradoksem jest to, że rok temu, po haniebnym wycofaniu się z Afganistanu, Biden był uważany za starzejącego się, niepanującego nad tym, co się dzieje, człowieka. Wołodymyr Zełenski w przededniu wojny śledził spadające sondaże i duża część społeczeństwa uważała, że jest kolejną wyborczą porażką.

Po roku trwania wojny obydwaj są na ustach całego świata. Zełeński, ma poparcie zdecydowanej większości społeczeństwa i jest partnerem dla wszystkich światowych przywódców, którzy poruszeni przykładem Premiera Morawieckiego, ciągną do Kijowa, niczym muzułmanie do Mekki. Nie wiem czy robiono takie badania, ale myślę, że w świecie politycznym cywilizacji łacińskiej, prezydent Ukrainy jest najbardziej rozpoznawalną postacią. Zełeński genialnie wykorzystuje przygotowanie aktorskie, jest mistrzem PR i można powiedzieć, że całe życie zawodowe przygotowywało go do roli prezydenta w czasie wojny. Wojny, której rocznicę rozpoczęcia mamy dzisiaj.

Kiedy 24 lutego rok temu obudziliśmy się rano, wszyscy poczuli, że świat wstrzymał oddech. Dla Polaków, którzy poza najstarszymi obywatelami nigdy nie widzieli wojny, to był szok. Teraz wojna nam spowszedniała, jest bo jest, ale jednak to nie u nas. Według ostatnich badań Polacy chcą pomagać Ukraińcom i nadal jest to bardzo wysoki odsetek, przewyższający kilkukrotnie liczbę tych, którzy są innego zdania. Inaczej wygląda sytuacja dotycząca pytania o bezpośredni udział naszych wojsk. Tu proporcje się odwracają. Przeżywamy, chyba po raz pierwszy w historii, sytuację, że to nie my bijemy się za innych, tylko Ukraińcy, broniąc się przed rosyjską agresją, biją się też za nas.

Przyjazd Prezydenta Stanów Zjednoczonych do Kijowa jest wydarzeniem bez precedensu. Co prawda prezydenci pojawiali się w miejscach działań wojennych, ale zawsze brali w nich udział żołnierze amerykańscy. Prezydent John F. Kennedy odwiedził w 1963 roku Berlin Zachodni, ale z kolei tam nie było otwartego konfliktu militarnego. Jego słowa: „jestem berlińczykiem” były jasnym sygnałem dla ZSRR - Berlin Zachodni należy do wolnego świata i wara wam od niego. Jednak wizyta Joe Bidena w Kijowie jest jedyna w swoim rodzaju. Przygotowana przez amerykańskie, polskie i ukraińskie służby, zachowana w tajemnicy do końca, wiążąca się z niemałym ryzykiem. Właściwie mógł już nic nie powiedzieć, bo sama obecność była tak wymowna, że Putin w swoim wystąpieniu dzień później wypadł blado. O ile ta wizyta biegu historii nie zmieni, bo poza zapewnieniami o pomocy, wielkich deklaracji nie było, to jest symbolem. A w polityce symbole są bardzo ważne.

Również pobyt w Polsce, a już szczególnie dość bezbarwne przemówienie na scenie pod Arkadami Kubickiego, nie posuwają nas do szybkiego zwycięstwa. Jednak trzeba zwrócić uwagę na kilka elementów wypowiedzi, które były skierowane do innych krajów. Bo najmocniej wybrzmiały słowa o jedności NATO i sprzeciwie wobec agresji, kolejne ostrzeżenie Rosji przed atakiem na jakikolwiek kraj NATO, podziwie dla bohaterstwa Ukraińców. Co to wszystko znaczy w języku polityki? Ano mniej więcej tyle: Ameryka bierze odpowiedzialność za Europę, stawia na państwa Europy Środkowo-Wschodniej i nie pozwoli Rosji wygrać z Ukrainą. To są niewyobrażalnie ważne sprawy. Biden nie powiedział nic, za co mogą go zaatakować przeciwnicy polityczni, wbrew faktom nawet pochwalił ich za stanie w jednym szeregu i deklarowanie jasnego stanowiska w tej wojnie. Również nie podjął jasnych zobowiązań finansowych wobec Ukrainy (zadeklarowane pół miliarda dolarów w budżecie USA to jest nic), a właśnie kwestie finansowe były powodem zarzutów ze strony republikanów.

Joe Biden przyjazdem do Kijowa przejdzie do historii, to trochę jak opowieść z Jamesa Bonda czy z filmu „Złoto dla zuchwałych” z Clintem Eastwoodem. To jeden z amerykańskich snów o walce dobra ze złem i kowboju, ratującym skazanych na porażkę, przerażonych ludzi. Oczywiście, że Ameryka robi to w swoim interesie, ale tak to już jest, że mniejsze kraje, jak Polska, muszą mieć dużych partnerów i jeżeli nasze interesy są zbieżne, to wtedy mamy kumulację. I teraz jest właśnie taka sytuacja. Paradoksalnie, ta okrutna wojna jest wielką szansą dla Polski, bo Ameryka doskonale wie, że gdyby nie polski rząd i osobiste zaangażowanie premiera Morawieckiego, to nie powstałby w Polsce HUB, z którego płynie pomoc wojskowa dla Ukrainy. Amerykańscy politycy mają złe doświadczenia z Niemcami w XX i XXI wieku i jest taka nadzieja, że zdecydują się na wzmocnienie krajów Europy Wschodniej kosztem Niemiec, bo na to wskazuje po prostu logika. Społeczeństwa naszej części Europy są amerykanofilskie, w odróżnieniu od społeczeństw zachodnich. Stoimy przed dziejową szansą i to w dużej części od nas zależy, jak ją wykorzystamy. Stworzenie Międzymorza, co oczywiście łatwe nie będzie, byłoby szansą dla wszystkich państw, które dotychczas nie miały mocnego głosu w UE albo do niej nigdy nie należały. Czekają nas ciekawe czasy, ale póki co, wojna trwa i trwać będzie jeszcze długo. To jest coraz bardziej nasza wojna. Precz z komuną!!

PS: Dzisiaj 24 lutego w rocznicę rozpoczęcia wojny otwieramy wielkoformatową wystawę na Placu Wolności. Będzie eksponowana do 30 marca. Zapraszamy serdecznie.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera