Nakręcenie uwspółcześnionej wersji legendarnego musicalu "Sława" (1980) Alana Parkera o grupie studentów The High School of Music & Art, którzy marzą o zrobieniu kariery, miało sens. W końcu pojęcie sławy i sposoby jej osiągnięcia zmieniły się w ciągu ostatnich 30 lat. Dziś każdy może zyskać rozgłos dzięki programom takim jak "Idol", "Mam talent" czy własnym klipom w internecie. Parker pokazał w realistyczny sposób krew, pot i łzy towarzyszące pokonywaniu siebie, kolejnych barier, szlifowaniu talentów, by zostać nie wykonawcą sztuki, ale artystą. Czuło się ból bohaterów w walce o nowy dźwięk, doskonały piruet, znakomitą interpretację aktorską. To było zaskakujące doświadczenie dla wszystkich, którzy kojarzyli musical z dokonaniami studia MGM z lat 50. I nie zdawali sobie sprawy z wysiłku, jaki stoi za sukcesem absolwentów High School of Music & Art., do których należą Liza Minnelli czy Al Pacino.
Nowy film ma zupełnie inny charakter niż oryginał. 24-letni Kevin Tancharoen nie jest jak Parker zainteresowany rozwojem bohaterów, ich doskonaleniem się. Widać takie czasy, że talenty mają większe parcie na szkło niż osiąganie ciężką pracą wyżyn swoich możliwości.
Tancharoen był reżyserem trasy koncertowej Britney Spears, kręcił teledyski i na podobną mantrę zrobił "Sławę". Muzyczne czy taneczne występy są energetyczne. Film nastraja pozytywnie, ogląda się go łatwo, przyjemnie, ale o emocjonalnym zaangażowaniu w standardowe, słabo opisane indywidualne historie studentów nie ma mowy. Tym bardziej można docenić wysiłek Parkera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?