Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: Nomenklatura ma się dobrze

Michał Smolorz
Przestałem się rozwijać, albo się starzeję: co rusz dopadają mnie te same "déja vu". Po raz kolejny stanął mi przed oczami skecz "Gra w szachy", napisany w 1979 r. przez Daniela Passenta dla kabaretu "Pod Egidą".

Przypominam: przy szachownicy siedzieli Piotr Fronczewski i Jan Pietrzak i przestawiali figury: Kowalski nie sprawdził się w kulturze, więc przesuwamy go z A2 na E10, czyli na gospodarkę. Malinowski narozrabiał w sprawach wewnętrznych, więc ląduje w sporcie - z G8 na D4. Z tego D4 wcześniej trzeba było usunąć Nowaka, wprawdzie dobrze pracował, ale naraził się komuś, więc teraz poczeka na gospodarce komunalnej, czyli B7. Ta pozycja się zwolniła, bo akurat Błaszczyk "ze względu na zły stan zdrowia" poszedł do K7, czyli na szkolnictwo. Zasady komunistycznej nomenklatury, które rządziły szachownicą, były przejrzyste: jak raz człowiek dostał się na orbitę, to już do emerytury miał zapewnione dobrze płatne stanowisko. Tu wykazał się niekompetencją, tam narozrabiał, to może ówdzie się sprawdzi. Rzeczywiste kompetencje nie miały znaczenia, ważne, że jest wolna posada i jest zasłużony towarzysz bez posady, więc jedno trzeba z drugim połączyć.

Po 23 latach od upadku PRL-u i po 33 latach od premiery skeczu, można go bez żadnych zmian wykonywać na kabaretowych estradach całej Polski, a osobliwie w województwie śląskim. Naszła mnie ta refleksja, bo właśnie pan Andrzej Sośnierz został dyrektorem Górnośląskiego Parku Etnograficznego. Czy nie mają Państwo poczucia iście mrożkowskiego absurdu? Oto mamy znakomitego menedżera służby zdrowia, doświadczonego i zaprawianego w bojach, świetnego ongiś organizatora Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych, która stała się modelem dla całej Polski. Tyle tylko, że od roku jest on bez przydziału, bo tak zapętlił się we flirtach z kolejnymi partiami, że chwilowo "utracił zdolność nomenklaturową", nawet mandat poselski mu przepadł. Należy rozumieć, że po nieudanym romansie z PiS-em i porocznej kwarantannie ukorzył się teraz, wdział wór pokutny, posypał głowę popiołem i po cichu poszedł do platformerskiej Kanossy. Formacja "Wesoły Masorz i przyjaciele" jest miłosierna, a na dodatek zwolniła się posada dyrektora skansenu w Chorzowie. To co, towarzyszu, odpowiada wam? Trudno, jak nie ma nic innego, to ja to wezmę.

Jestem zbulwersowany w dwójnasób. Najpierw dlatego, że zwierzchność nad Górnośląskim Parkiem Etnograficznym przypada w zarządzie województwa Jerzemu Gorzelikowi. Znając jego polityczny program odkłamania śląskiej historii i popularyzacji wiedzy o regionie, spodziewałem się raczej przyznania Parkowi roli wiodącej instytucji kultury o charakterze badawczym i popularyzatorskim, tym bardziej że formalnie ma on status muzeum. To stamtąd powinna płynąć wiedza o regionie, jego społecznościach lokalnych i ich kulturze, tam powinien powstawać zaczyn do odbudowy regionalnej tożsamości, wolnej od ideologicznych łgarstw z lat minionych. Powinna to być wiedza nowocześnie podana za pomocą książek, filmów, widowisk plenerowych, komiksów - i co tylko młoda, średnia i całkiem poważna dusza jest w stanie wchłonąć. Niestety, wszystko wskazuje na to, że Górnośląski Park Etnograficzny jak był, tak dalej będzie po prostu skansenem kilkunastu starych chałup, do których prowadzić się będzie szkolne wycieczki i organizować jarmarczne pikniki przy krupniokach i piwie.

Bulwersuje mnie także sam sposób przeprowadzenia "konkursu" na stanowisko dyrektora, choć już dawno powinienem wyzbyć się złudzeń. Trzęsący wojewódzką kulturą Ginkoland ma swoje sprawdzone metody wyłaniania dyrektorów i już dawno nie sili się na zachowanie pozorów. W konkursowych wymogach nie oczekiwano od kandydatów nawet minimum wiedzy kulturoznawczej - o tym w regulaminie nie było ani słowa! Nie wspomnę o takich atrybutach, jak dorobek naukowy lub popularyzatorski z zakresu regionalistyki, antropologii kulturowej lub choćby etnografii, albo też znajomość języków obcych, osobliwie tych związanych z kulturą Górnego Śląska. A i tak bezczelnie - i to nie po raz pierwszy - pogwałcono nawet regulaminowe minimum. W ogłoszeniu zapisano bowiem wyraźnie, że "warunkiem przystąpienia do konkursu (...) jest wykształcenie wyższe magisterskie". Tymczasem zatrudniono lekarza, który akurat takowego nie posiada.

A panu Andrzejowi Sośnierzowi - którego szanowałem dotąd za owocny dorobek w służbie publicznej - dziwię się wielce, że w tak nikczemnych zawodach trwoni swój autorytet. Czy bieda aż tak bardzo przycisnęła, że dobra każda posada z łaski panującego?


*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO
*Tour de Pologne - wyścig kolarski ZOBACZ TRASĘ, ZDJĘCIA, WIDEO, ZAWODNIKÓW

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!