Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Soyka: Zyskałem apetyt na życie

Marlena Polok-Kin
Kiedyś. Siedzący tryb życia i pracy sprzyjają otyłości - mówi artysta
Kiedyś. Siedzący tryb życia i pracy sprzyjają otyłości - mówi artysta Bartek Syta
O tym, jak zdiagnozowanie u niego cukrzycy typu II skłoniło go do całkowitej zmiany trybu życia i zrzucenia 30 kilogramów, wychowany w Gliwicach wokalista Stanisław Soyka opowiada Marlenie Polok-Kin

Wyluzowany, uśmiechnięty, w mokasynach na gołych stopach i luźnym sportowym stroju, przechadzający się spacerkiem po rodzinnym mieście - Gliwicach - Stanisław Soyka jest nie do poznania.

Solidnej, charakterystycznej wręcz, postury artysta przeszedł metamorfozę! Stracił kilkadziesiąt kilogramów, zmienił styl ubierania, ale, jak sam podkreśla, zyskał wielki apetyt na życie. I chce go za wszelką cenę utrzymać.

Mój wróg, efekt jo-jo

Jak schudł Stanisław Soyka? Poprosiliśmy go, podczas spacerku po gliwickim Rynku, by zdradził nam tajemnicę swojego sukcesu w dążeniu do zdrowego wizerunku. Podejrzewaliście Państwo modną dietę białkową? Nic bardziej mylnego.

- Wystarczy się dowiedzieć, że ma się cukrzycę typu II i że od tej pory trzeba będzie brać piguły - mówi nam wprost Stanisław Soyka. - Od tej pory je się zdrowo i staranniej. Dowiedziałem się od lekarza, że muszę schudnąć. Pan doktor mi powiedział wprost: "Pan ma cukrzycę ze względu na kliniczną otyłość. Ale jak pan zrzuci ze 30 kilo, to może się panu problem wyzerować". Uznałem więc, że skoro mam na to wpływ, mogę coś z tym zrobić, to zacząłem to robić - uśmiecha się artysta, wskazując na swoją sylwetkę.

Jak sam podkreśla, nie lada wyzwaniem jest dla niego utrzymanie wagi (nigdy nie ukrywał, że jest smakoszem, uwielbia zwłaszcza kuchnię śląską), dlatego kontroluje jadłospis pod okiem lekarza. Jak ognia boi się tego, przed czym drżą również miliony walczących z nadwagą ludzi na całym świecie - efektu jo-jo).

- Zrobię wszystko, by już go więcej nie mieć - zastrzega. - A przytrafiło mi się to już dwa razy. I powiem pani, że efekt jo-jo to jest krzyż mojego życia. Mam predyspozycje do otyłości i w związku z tym zacząłem żyć uważniej, w dyscyplinie - mówi.

10 kilometrów na rowerze

Jak sam przyznaje, ma ten sam sprzyjający otyłości problem, co wiele osób - jest nim siedząca praca. - Albo jestem w podróży, a więc siedzę. Albo siedzę przy fortepianie - żartuje. - No oczywiście, dwie godziny przy fortepianie przed ludźmi to
jest wysiłek wystarczający, żeby zrzucić dwa litry wody. Ale to wciąż brak ruchu.
Oprócz rozsądnego odżywiania nieodzowna jest zmiana trybu życia i regularna aktywność fizyczna - to sprawdzona recepta Stanisława Soyki na utrzymanie wagi. Łatwo powiedzieć? Ale to wymaga dyscypliny i konsekwencji.

Kiedy tylko ma czas, pływa. Jednak to jazda na rowerze stała się dla niego w ostatnim czasie ulubioną formą aktywności fizycznej.

- Jak tylko mogę, wsiadam na rower, bo zawsze lubiłem to robić. Potem miałem przerwę za trzydzieści kilka lat!

Gdzie spotkać Stanisława Soykę na rowerowej trasie? Artysta mieszka w Warszawie.

I, jak podkreśla, w Warszawie są świetne warunki do jeżdżenia na rowerze.

- Mamy na prawym brzegu Wisły taką ubitą szutrową drogę, nad samą rzeką, poniżej Wału Miedzeszyńskiego, od Mostu Łazienkowskiego do Żerania. To jest prawie 10 kilometrów - opowiada.

Jednak wcale nie zastrzega, że nie spotkamy go kiedyś także na rowerze na gliwickich ścieżkach.


Zakazany Park Chopina, magiczne ruiny teatru

Urodzony w Żorach, ale gliwiczanin z urodzenia - mówi o sobie żartem Stanisław Soyka.
Spotkaliśmy go w Gliwicach podczas kręcenia zdjęć do programu "Szlakiem gwiazd". Serię realizuje telewizyjna Jedynka. Znane postaci show-biznesu zabierają widzów w najciekawsze miejsca swoich rodzinnych miejscowości, które zmieniają się także dzięki wykorzystaniu funduszy europejskich. Stanisława Soykę spotkaliśmy przy ul. Plebańskiej, gdy opowiadał legendę o dzielnych gliwiczankach, które wylewały na wojska gen. Mansfelda gorącą kaszę z dzbanów podczas oblężenia miasta. A kolejnego dnia spacerowaliśmy z nim po gliwickim Rynku.
Soyka podkreśla, że czuje się gliwiczaninem i jest z tego dumny. Choć od dziesięcioleci tu nie mieszka, regularnie odwiedza mieszkających tu rodziców, ma tu kilkoro przyjaciół. - Przyjrzałem się, jak miasto się zmienia i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem - mówi Soyka. - Zwykle wpadam na kilka godzin do rodziców, i z powrotem na autostradę. Teraz miałem więcej czasu - wyznaje. Co go najbardziej zaskoczyło? Piękniejąca starówka i uliczki wokół niej. Ale także odmieniony Park Chopina. - Pamiętałem to miejsce jako zaniedbane, by nie powiedzieć, zakazane - śmieje się artysta. Duże wrażenie zrobiły na nim Nowe Gliwice (w miejscu dawnej kopalni Gliwice). Przyznał się także do swojej fasynacji bodaj najbardziej magicznym dla artystów miejscem w Gliwicach - Ruinami Teatru Victoria.

Gliwicka trasa, która mu najbardziej utkwiła w pamięci z dzieciństwa? Z rodzinnego domu przy ul. Ziemowita, gdzie wciąż mieszkają państwo Sojkowie seniorzy, vis a vis katedy św. Apostołów Piotra i Pawła, ulicą Górnych Wałów do szkoły muzycznej przy ul. Wieczorka. - Mam ją zakodowaną - śmieje się. Tam uczył się m.in. gry na skrzypcach. Dodajmy, że śpiewał krótko w katedralnym chórze i wciąż wspiera jego działalność. Pzez całe lata, i jeszcze nie tak dawno, w próbach uczestniczyli jego rodzice.

Choć fakt narodzin w Żorach podaje anegdotycznie ("Mama była u swojej mamy w Wisełce Małej, a żorską porodówkę polecono jaką bardzo dobrą"), zajrzał wraz z ekipą także do miejsca swojego urodzenia, odwiedził tam szkołę muzyczną.


*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!