Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk górników: na razie strajkują i fedrują

Michał Wroński, Bartosz Pudełko
Strajk górników 2015. W czterech zagrożonych likwidacją kopalniach do protestu przyłączyło się ponad 3 tysiące osób. Władze Bytomia, Brzeszcz, Rudy Śląskiej oraz Gliwic stanęły murem za strajkującymi załogami

CZYTAJ KONIECZNIE:
Już ponad 2 tysiące górników prowadzi podziemny protest

Już ponad dwa tysiące górników strajkuje pod ziemią w czterech zagrożonych likwidacją kopalniach Kompanii Węglowej. Kolejny tysiąc protestujących stanowią pracownicy przeróbki i administracji tych zakładów. Z każdą kolejną, kończącą pracę, zmianą te liczby rosną i tylko kwestią czasu jest, gdy w KWK Brzeszcze, Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy i Pokój nie będzie kim fedrować. Protest rozszerza się też poza kopalnie - wczoraj w Zabrzu ok. 200 mieszkańców pikietowało na ulicach.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Strajk w kopalni Sośnica-Makoszowy: górnicy wyszli na ulice w Zabrzu [WIDEO, ZDJĘCIA]

Likwidacja kopalni? Nie przyjmuję do wiadomości

Za protestującymi górnikami murem stanęły samorządy miast, w których znajdują się wytypowane do zamknięcia kopalnie. Przeciwko zamknięciu KWK Brzeszcze zaprotestowały tamtejsza burmistrz oraz rada gminy. List otwarty do premier Ewy Kopacz i śląskich parlamentarzystów wysłały też władze Bytomia. Z kolei w sąsiedniej Rudzie Śląskiej miasto przekazało protestującym w KWK Pokój górnikom koce i śpiwory. Gmina wspólnie z Powiatowym Urzędem Pracy zapowiadają utworzenie programu osłonowego dla tych spośród pracowników kopalni, którzy nie znajdą zatrudnienia w górnictwie po reformie (czy może raczej likwidacji) Kompanii.

ZOBACZ TAKŻE:
Kopalnia Pokój: górnicy strajkują pod ziemią. Zjechała do nich żywność

- Szkoda, że musimy działać w takich warunkach. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, to moglibyśmy odpowiednio się przygotować - komentuje Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej przypominając, że jeszcze niedawno - podobnie zresztą jak sami górnicy - słyszała płynące z Warszawy zapewnienia, iż kopalnie nie będą likwidowane.

Pretensji wobec rządu Ewy Kopacz nie kryje również prezydent Gliwic Zygmunt Frankie-wicz. Jak stwierdził wczoraj, nie przyjmuje on do wiadomości planu likwidacji KWK Sośnica-Makoszowy, gdyż z wykonanych przez Politechnikę Śląską analiz wynika, że zakład może być rentowny. Zaznaczył przy tym jednak, że nie kwestionuje samej konieczności wdrożenia planu naprawczego dla Kompanii i całego górnictwa.
- Na pewno trzeba wprowadzić system dobrowolnych odejść. Do tego powinna być ustawa, której nie ma. Nie można zaczynać od likwidacji kopalń. Rząd nie podjął żadnych poważnych rozmów ze stroną związkową, zabrał się do tego procesu w zły sposób. Program naprawczy rządu wygląda jak skrót dla mediów - ocenił to, co w środę zaprezentował Wojciech Kowalczyk, rządowy pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego.

Minister jest zaproszony, ale czy przyjedzie?

Sam Kowalczyk bezskutecznie wyczekiwał wczoraj w Warszawie na górniczych związkowców. Ci jednak już w czwartek zapowiedzieli, że ani myślą wybierać się do stolicy tylko po to, by usłyszeć, że dla rządowego planu nie ma alternatywy. Rozmowy - owszem, ale na Śląsku i bez grożenia upadłością Kompanii - tak można podsumować stanowisko związkowych central (deklarację gotowości do rozmów powtórzyli też w wysłanym wczoraj do premier Ewy Kopacz liście).

Nieoficjalnie można było usłyszeć, że minister Kowalczyk rozważa przyjazd do Katowic (w planach tej wizyty miałoby znaleźć się spotkanie ze związkowcami, ale również lokalnymi samorządowcami), ale oficjalnie nikt wczoraj nie był w stanie potwierdzić tej informacji.

- W związku z tym nie zamierzamy wycofywać się z prowadzonych działań - stwierdził wieczorem w rozmowie z DZ Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności.

Inspektorzy Wyższego Urzędu Górniczego rozpoczęli wczoraj kontrole w kopalniach Sośnica-Makoszowy i Brzeszcze. Dziś mają pojawić się także w KWK Bobrek-Centrum i Pokój. Powód jest prosty - na dole przebywa tam już dwa tysiące protestujących górników, a każda z tych kopalń należy do zakładów o wysokim zagrożeniu metanowym.

Jak przypomniała w rozmowie z DZ Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, za bezpieczeństwo górników odpowiada pracodawca, czyli w tym przypadku Kompania Węglowa. Fakt, że przebywający pod ziemią górnicy strajkują, a nie pracują, niczego tutaj nie zmienia.

- Stąd też w trakcie kontroli interesuje nas, czy warunki, w jakich oni przebywają, są odpowiednie pod względem wentylacji i temperatury. Sprawdzamy, czy atmosfera jest właściwa, czy nie ma przekroczeń dotyczących stężenia metanu i czy drogi ewakuacyjne są drożne - wylicza Talarczyk.

Gdyby w toku kontroli okazało się, że warunki nie pozwalają na bezpieczne przebywanie górników w miejscu protestu, inspektorzy nakażą pracodawcy przywrócenie wymaganych standardów. To by jednak oznaczało konieczność przeprowadzenia strajkujących w inne miejsce.


*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Niesamowite zdjęcia nocne Katowic. Tomasz Kozioł pokazał Katowice, jakich nie widzieliście [ZDJĘCIA]
*Morderstwo w Katowicach na Tysiąclecia: Marta wołała o pomoc. Przed kim uciekał Dawid?
* Szalony kierowca toyoty yaris z Będzina zajeżdża drogę i strzela! [FILM Z KAMERKI, ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty