Sylwia Grzeszczak o dramacie, który rozgrywał się za kulisami jej kariery. „Jedna osoba sterowała wszystkimi i wszystkim wokół"

Zazwyczaj Sylwię Grzeszczak możemy zobaczyć promiennie uśmiechniętą, tryskającą energią. Jedna z najpopularniejszych wokalistek w Polsce zdaje się wręcz zarażać pozytywnością swoich słuchaczy. Szokiem dla wielu osób może okazać się fakt, że w karierze autorki „Małych rzeczy" pojawiły się tak mroczne wątki.

O wszystkim piosenkarka postanowiła opowiedzieć na łamach „Vivy!". W rozmowie z Elżbietą Pawełek zdradziła, że nie mówiła o tym wcześniej, bo zwyczajnie się bała. W końcu jednak zebrała sobie wystarczająco dużo odwagi, aby podzielić się z innymi swoimi trudnymi doświadczeniami.

- Przeszłam trudną drogę w show-biznesie. W ciągu tych 15 lat nigdy o tym nie mówiłam, bałam się. [...] Wielokrotnie byłam źle traktowana. Zebrało się we mnie tyle goryczy, że czara się przelała. Dziś mam siłę, żeby to powiedzieć - powiedziała Grzeszczak w wywiadzie.

Co działo się za kulisami kariery Sylwii Grzeszczak? Jak przyznała, w środowisku polskiego show-biznesu rozpuszczano o niej niezgodne z prawdą plotki. Mówiono o niej jak o osobie zamkniętej, która stroni od kontaktu z innymi ludźmi. Celem miało być jak największe zawężenie grona jej kontaktów.

- W branży puszczono famę, że jestem zamknięta, że nie można ze mną rozmawiać i nie lubię ludzi. Wszystko po to, żeby ograniczyć moje branżowe kontakty. Czułam się wyautowana społecznie.

Jak się później okazało, za wszystkim stała... jedna osoba. Jej działania doprowadziły piosenkarkę na skraj wyczerpania psychicznego i przysporzyły sporych problemów ze zdrowiem psychicznym.

- To jest niesamowite, że jedna osoba sterowała wszystkimi i wszystkim wokół. [...] Doszło do tego, że nie zasypiałam, czuwałam, bo czułam nieustanny lęk.