Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Król i błazen. Przypadki Jana (Marii) Rokity

Marek S. Szczepański
Prof. Marek Szczepański
Prof. Marek Szczepański ARC
Po wielomiesięcznej nieobecności pojawił się w mediach enfant terrible polskiej polityki - Jan Maria Rokita. Od razu też skupił na sobie uwagę szerokiej publiczności. Treścią wypowiedzi, wyglądem i miejscem przekazu. W dramatycznych słowach stwierdził, ze komornik zajmuje jego pensję. Przyznam szczerze, że najbardziej poruszyło mnie i jednocześnie uspokoiło stwierdzenie byłego posła dotyczące pracy tego urzędnika sądowego. Od razu przywołałem w pamięci film Feliksa Falka z 2005 roku właśnie pod tytułem "Komornik" z wybitną rolą Andrzeja Chyry grającego poborcę. Bezceremonialnego, brutalnego i kompletnie bezdusznego, budzącego antypatię, ba - odrazę widza.

Można było się obawiać, że dokładnie ktoś taki stanął na drodze krakowskiego polityka. Jednak nie. Jan Rokita uspokoił widza i czytelnika: jeszcze nie wdarł się do mojego mieszkania. Obawiam się, że za chwilę przyjdzie zabrać mój komputer i księgozbiór. Spodziewam się najgorszego - dodał były poseł. Rzeczywiście, wizja zajęcia księgozbioru, a w mniejszym stopniu komputera, to dla intelektualisty pełna apokalipsa. Były polityk z ubolewaniem oz-najmił, że podejmie się pracy na czarno. Zaznaczył wszelako, że taki sposób zarobkowania stoi w jawnej sprzeczności z jego poczuciem praworządności.

CZYTAJ KONIECZNIE:
FELIETONY MARKA SZCZEPAŃSKIEGO TYLKO NA STRONACH OPINII DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Całe nieszczęście Rokity bierze swój początek w przegranym przezeń procesie z dawnym komendantem głównym policji Konradem Kornatowskim. Jan Maria nazwał go "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję". Sądy wszy-stkich instancji uznały tę wypowiedź za kalumnię i potwarz, skazując prawomocnie Rokitę, postać zasłużoną dla polskiej opozycji i zapisaną w dziejach rodzimego parlamentaryzmu.

Mało kto wówczas i dzisiaj pamięta inny proces o zniesławienie. Wytoczył go Rokicie Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie. Jan Maria nazwał go "bardzo znanym przestępcą", ale sąd i tej opinii nie podzielił. Uznał bowiem - zgodnie z odwieczną rzymską zasadą - że przestępcą jest ta oso-ba, która usłyszy prawomocny wyrok. A Wieczerzak do dzisiaj takiej sentencji nie był świadkiem.

Krytycy Rokity zwrócili uwagę, że jego wypowiedź zarejestrowano w historycznym mieście włoskim Perugia, które dla wielu nijak nie kojarzy się z wygnaniem i wykluczeniem. Złośliwcy twierdzili nawet, że chętnie na taką banicję się udadzą. A małostkowi dodawali, ze zazdroszczą Rokicie twarzowego kaszkietu, skutecznie odpierającego promienie słoneczne. Całemu temu zgiełkowi towarzyszą doniesienia o wydaleniu krakusa z Platformy Obywatelskiej z powodu uporczywego niepłacenia partyjnych składek.
W tym przypadku zwolennicy wyrzuconego polityka doszukują się znamion spisku mającego na celu kompletne usunięcie z politycznej sceny niewygodnego aktora. Prawdę powiedziawszy, spiski mają zazwyczaj głęboko tajny, konfidencyjny charakter i trudno w pełni je odkryć, a spiskowców zostawić z udowodnioną winą i w niesławie. Nie darowano też Rokicie incydentu lotniczego z lutego 2009 r., kiedy na pokładzie rejsowego samolotu Lufthansy został zatrzymany przez niemiecką policję, która oskarżyła go o tumult w statku powietrznym i przekazała sprawę do prokuratury. Nagrany wówczas okrzyk Rokity: "Ratujcie, Niemcy mnie biją", stał się przedmiotem dziennikarskich drwin.

Odezwał się też były komendant policji, Konrad Kornatowski. Stwierdził, że nic nie wie o 350 tys. zł, które komornik ma rzekomo odzyskać od Rokity. Jego, Korna-towskiego, w pełni zadowoli kwota 9,3 tys. zł oraz przeprosiny. Wypowiedziała się też - a jakże - Krajowa Izba Komornicza, która ustami jej spikera stwierdziła, że nie ma danych o wysłaniu poborcy i zakusach na mienie Rokity. Sytuacja, jak wyraźnie widać, jest skomplikowana, nie w pełni jasna i czytelna.

Pewne jest przy tym tylko to, że wyrok sądu można krytykować, odczuwając gorycz niesprawiedliwości i prywatną wściekłość, ale prawomocne postanowienia należy bezwzględnie wykonywać. Nie ulega jednak wątpliwości, że Jan (Maria) Rokita był, i pewnie jest, utalentowanym politykiem, zasłużonym dla demokratyzacji kraju i ruchu niepodległościowego. I jako taki zasługuje na pomoc, zwłaszcza materialną, jeśli istotnie jej potrzebuje. Zupełnie czym innym jest jednak krytyczna refleksja bohatera felietonu nad samym sobą i zrozumienie najprostszego faktu, że stał się własnym przeciwnikiem i wrogiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!