Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztoler: Ludwik Musioł - pierwszy w kolejce do upamiętnienia w Pszczynie

Grzegorz Sztoler
Lista osób do upamiętnienia w Pszczynie jest długa, ale niewątpliwie bezwzględne pierwszeństwo ma na niej śląski historyk Ludwik Musioł, twórca monografii Pszczyny.

Bez wątpienia jest najbardziej zasłużoną i zarazem tragiczną postacią, ze względu zwłaszcza na powojenne jego losy - aresztowania i prześladowania przez władzę komunistyczną, wtedy - szczęśliwie, tak jak większość opozycjonistów niezależnie od światopoglądu - znalazł schronienie, czy też może raczej mecenat w instytucji kościelnej. Po prostu, nie miał z czego żyć, a śląskie parafie zlecały mu opracowywanie własnych dziejów. Powstała w ten sposób niemal setka monografii śląskich miejscowości.

I mimo upływu czasu, erudycja tego Ślązaka, jego fachowość, beletrystyczny styl broni się. Nie miał godnych następców, ale miał grono osób, których inspirował do pracy nad własnymi dziejami. Do nich należy Konstanty Prus (opracował dzieje Mikołowa), Johanna Kolenda (zajęła się mapą Hindeberga). Przyjaźnił się z austriackim historykiem prof. Ludwikiem Igalffy von Igaly.

Ten nauczyciel i historyk związany z Pszczyną odkrył niezwykle cenne źródło dla poznania średniowiecznego okresu jego dziejów - protokolarz rady miejskiej z lat 1466-1544. Odkrył, odczytał, ale nie zdążył wydać. Wcześniej zajął się też tutejszym szkolnictwem dekanalnym. Pragnął by w Pszczynie powstało muzeum miejskie z prawdziwego zdarzenia. Ten historyczny testament pozostaje dalej niespełniony. Miasto, owszem, placówki muzealne ma, szczególnie Muzeum Zamkowe, ale odnosi się ono wyłącznie do dziejów rezydencji i rodów, właścicieli nią władających. Tymczasem historia mieszkańców Pszczyny, dzieje jego miasta jakoś się nam wymykają. A przecież ten zapis jest dalej tworzony, bo miasto rozwija się i tworzy wciąż nowe karty. Szkoda, że nie ma możliwości prezentacji materialnego dorobku w tym względzie [jak choćby bogate, choć mocno rozproszone zabytki archeologiczne]..

Jest jedno skromne miejsce poświęcone temu pszczyńskiemu zwłaszcza dziejopisowi - to kącik pamięci jego imienia w Muzeum Prasy Śląskiej. Tam właśnie jest, z tego co pamiętam, biurko Musioła, kilka jego listów, dziecięce rysunki (był uzdolniony plastycznie). To wszystko. Henryk Stasiński napisał jego biografii. Ale to mało.

Kilka lat temu pojawił się pomysł, by jedna ze szkół otrzymała imię tego wybitnego historyka. Powstał nawet scenariusz obchodów, zarys dostojnego komitetu, ale dobre chęci ubiegła jak zwykle proza życia. Trzeba było najpierw przeprowadzić remont szkoły, by placówka okazała się godna patrona. I to się dokonało... i jakoś nic dalej nie słychać. Teraz pomysł przesunie się w przyszłość, bo kryzys i pilniejsze wydatki niż sztandar. Chyba, że ktoś ubiegnie i wcześniej pamięć Musioła wykorzysta. Bo to dobry patron jest, ludzki, normalny, skromny.

Tylko szczęścia jakoś nie ma, w przeciwieństwie do królów, świętych i papieży. Przepraszam, w tejże szkole wygrał plebiscyt z Kazimierzem Wielkim, bo ten król polski - o czym nie wszyscy chcą wiedzieć - raczył spalić w 1345 roku naszą kochaną Pszczynę. Warto o tym pamiętać i czcić właściwych patronów. Teraz kilka informacji biograficznych. W tym roku przypada 110. rocznica urodzin tego historyka i archiwisty. Przyszedł na świat w Mikołowie, 19 grudnia 1892 r., w rodzinie chłopskiej. Zmarł 28 marca 1970 r. w Katowicach Ligocie i tam został pochowany. W najbardziej dynamicznym okresie życia zawodową młodość związał z Pszczyną. Jako trzydziestolatek przystępuje do organizowania seminarium nauczycielskiego w Pszczynie, świeżo przyłączonej po powstaniach do Polski.

Choć w naszym mieście przebywa do 1931 roku, Pszczyna i ziemia pszczyńska zawsze będzie obecna w jego historycznej twórczości. Biograf Musioła, Henryk Stasiński, pisze: "Ludwik Musioł ze względu na swoje kwalifikacje, doświadczenie pedagogiczne i kulturę humanistyczną, był cenionym doradcą i przewodnikiem dla kadry nauczycielskiej, rozpoczynającej pracę pedagogiczną. Był wykładowcą języka niemieckiego, prowadził zagadnienia pedagogiczne, rysunki i geografię. Wśród uczniów pozostawił po sobie pamięć nauczyciela wprawdzie wymagającego, ale wyrozumiałego, sprawiedliwego i wiele dającego młodzieży". A jeden z uczniów Ludwika Musioła, Jan Paszenda, zapamiętał go tak: "Z krótką fajeczką, wiecznie ją napychający tytoniem, że aż mu palce zżółkły. Myślał głośno, nie krępując się wobec nas, że od razu nie mógł ustalić wyniku".
Dzięki pracowitości tego człowieka, część jego myśli znamy dzisiaj. Non omnis moriar!

Dr Grzegorz Sztoler jest historykiem, pracuje w archiwum DZ, pisze książki, współpracuje z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym "Śląsk" w Katowicach.

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO



*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!