Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się kiedyś handlowało na ulicy. Archiwalne zdjęcia z lat 70. i 80. ubiegłego wieku

Jacek Drost
Jacek Drost
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Archiwum DZ
Dzisiaj mało kto się nad tym zastanawia, a wielu młodych ludzi w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że na przestrzeni ostatnich dekad polski handel przeszedł długą, wyboistą i wyjątkowo krętą drogę - od socjalistycznego modelu gospodarki, która co rusz zmagała się z rożnymi problemami ekonomicznymi, aż do gospodarki wolnorynkowej, stricte kapitalistycznej. To, co dzisiaj wydaje się zamierzchłą przeszłością, czyli uliczny handel z łóżkami polowymi, budami w formie „szczęk” czy wolnostojącymi hipermarketami, jeszcze trzy lub cztery dekady temu było normalnym elementem krajobrazu polskich miast.

Chleb i dwa litr mleka za 50 groszy

Interesujące opracowanie na temat zmieniającego się w ostatnich dekadach handlu w Polsce przygotował na zlecenie Grupy Eurocash z okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę prof. dr hab. Henryk Mruk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Cofając się do czasów po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w opracowaniu można przeczytać, że II Rzeczpospolita była krajem, w którym 50 groszy zarobione na nierządzie musiało wystarczyć na zakup chleba lub dwóch litrów mleka na cały dzień. Skala biedy, ubóstwa i bezdomności po zaborach oraz I wojnie światowej była przytłaczająca.

- W czasie wojny legalny handel sprowadzał się do kupowania produktów sprzedawanych na kartki. Głodowe racje żywnościowe miały wystarczyć Polakom tylko na przeżycie, choć należne około 400-600 kalorii na osobę dziennie mogło w rzeczywistości doprowadzić do śmierci z niedożywienia. Chleb sprzedawany na kartki był gliniasty, gorzki i kruchy. Marmolada nie smakowała owocami, nie była słodka i nie pachniała cynamonem - można przeczytać w opracowaniu prof. Mruka zamieszczonym na portalu wiadomościhandlowe.pl.

Socjalistyczne naginanie rzeczywistości

Wbrew pozorom czasy powojenne wcale nie były łatwiejsze. Po wojnie brakowało wszystkiego - towarów i kapitału, a kupców zastępowali szabrownicy. Z opracowania prof. Mruka wynika, że dostarczaniem artykułów pierwszej potrzeby zaczęło zajmować się państwo. Wolny rynek był wspierany przez reglamentację żywności, środków higieny, odzieży i opału. Oprócz cen wolnorynkowych obowiązywały ceny urzędowe.

Produkty konsumpcyjne już w 1945 r. zaczęły wypełniać prywatne sklepy, ale w upaństwowionym przemyśle i kolektywizowanym rolnictwie „masy” nie było na nie stać. Komuniści szybko oskarżyli o to wolny rynek, handlowców i spekulantów. Receptą na spokój społeczny miało być zamknięcie prywatnych sklepów i usunięcie z handlu luksusowych artykułów. W tym celu władza ludowa wywołała tzw. „bitwę o handel” – plan likwidacji kupiectwa, który udało się zrealizować w latach 1947-1949.

Prof. Mruk przypomina, że właściciele sklepów, którym zarzucano zawyżanie cen, byli karani finansowo, niektórych kierowano do obozów pracy. Kupcom groziło też zamknięcie przedsiębiorstwa, pozbawienie uprawnień handlowych lub odebranie praw do zajmowanego lokalu. Do roku 1950 władzy udało się zlikwidować prywatny handel, a ten spółdzielczy został przejęty przez państwo. Prywatne przedsiębiorstwa komuniści zastąpili centralami handlu hurtowego.

Gospodarka centralnie planowana nie była w stanie poradzić sobie ani z podażą produktów ani z zaspokojeniem popytu. Ekipa Władysława Gomułki, która rządziła Polską w latach 1956-1970, przyjęła model rozwoju zakładający utrzymanie konsumpcji na jak najniższym poziomie.

Bardziej to przypominało dzielenie się biedą niż dobrami. Zupełnie inną politykę przyjęła ekipa Edwarda Gierka, która za pieniądze pożyczane na świecie doprowadziła do skokowego wzrostu konsumpcji w Polsce. Statystycznie na żywność na początku lat 70. szła połowa zarobków Polaków, a pod koniec – niewiele ponad jednej trzecie - wynika z opracowania prof. Mruka.

Nie przeocz

- Konsumpcyjny sen skończył się dość szybko. W ostatniej dekadzie PRL większość podstawowych artykułów była znowu reglamentowana. W 1976 roku pojawiły się kartki na cukier, co było ewenementem, bowiem produkcja cukru na świecie była wtedy na wysokim poziomie. Spowolnienie gospodarki po roku 1981, związane ze strajkami oraz wprowadzeniem stanu wojennego, przyczyniło się do wprowadzenia kartek m.in. na mięso, mąkę, masło, mydło i proszek do prania, benzynę, buty i czekoladę. Przed świętami brakowało musztardy, chrzanu i majonezu - czytamy w wiadomościachhandlowych.pl.

Handlować każdy może, trochę lepiej lub gorzej

Ciekawie zaczęło się dziać pod koniec lat 80. i na początku 90. ub. wieku, kiedy zaczęła się tzw. transformacja. Te czasy można nazwać jedną wielką wolną amerykanką.

Prof. Mruk podkreśla w swoim opracowaniu, że otwarcie granic spowodowało, iż w miastach, w tym również na Śląsku, ustawiano stragany, otwierano tzw. szczęki, nawet układano produkty na łóżkach polowych lub wprost na ulicach. W szybkim tempie powstawały hurtownie oraz sklepy detaliczne, nie tylko małe, pojedyncze, ale także wielkopowierzchniowe (tzw. markety).

- Z początku zasada była prosta: handlować może każdy i gdzie chce. Tak było i w Warszawie. Trudno sobie to dziś wyobrazić, ale nawet na głównych śródmiejskich ulicach, nie wyłączając Nowego Światu, Marszałkowskiej oraz Al. Jerozolimskich, sprzedawano towar z ręki, leżącej na chodniku torby reklamowej lub z rozłożonego turystycznego łóżka. Asortyment? Czego dusza zapragnie – odzież, kasety magnetofonowe, zabawki, artykuły spożywcze i wiele innych sprowadzanych z Zachodu produktów. Kupcy i handlarze – czasem zupełni debiutanci – korzystali z okazji do zarobku, a mieszkańcy chętnie robili zakupy u tzw. sprzedawców chodnikowych - pisze Adam Lisiecki na portalu www.tubylotustalo.pl.

Kolejnym etapem w dziejach polskiego handlu był rozwój dyskontów, super i hipermarketów, ale to już zupełnie inna historia...

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera