Prezydent chciał tym samym zjednoczyć naród. Jego doradcy umyślili sobie, że gdy prezydent zorganizuje marsz, to ci z prawa i ci z lewa nagle przejrzą na oczy, porzucą swoich ideowych przewodników, lewackie czy nacjonalistyczne transparenty wyrzucą na śmietnik, uśmiechną się szeroko i zaintonują "Pierwszą kadrową ".
Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, w związku z tym w niedzielę będziemy mieli trzy demonstracje. Lewą, prawą i środkową, czyli prezydencką.
Pomysł Kancelarii Prezydenta prawdopodobnie opiera się na przekonaniu, że Święto Niepodległości należy czcić jako ważną rocznicę. Że oto mamy dzień, kiedy możemy z faktu historycznego czerpać dumę jako zbiorowość, że oto jest czas na wspominanie polskiego heroizmu i malowanie wciąż na nowo Kossakowskiego "Cudu nad Wisłą". Owszem, raz czy dwa spojrzymy w przód, jakie zadania przed nami, ale generalnie: czerpmy siłę z mitu legionowego.
Tymczasem pielęgnowany na zeszłorocznych marszach patriotyzm to patriotyzm, którego korzenie sięgają ledwie tu i teraz. To element bieżącej wojny politycznej i obyczajowej. Polska historia - duma z niej bądź wstyd za nią - traktowana jest tu jak zbędny balast. Nikt specjalnie się do niej nie odnosi. Jednym do maszerowania wystarczy wiara w zdradę narodową, innym - przekonanie, że małżeństwo homoseksualne to instytucja cementująca demokrację lub że (to z innej flanki) Che Guevara był w porządku gościem. Generalnie - Piłsudski, a nawet jego kasztanka w tej refleksji nie występują. (Nawiasem mówiąc, w ten - jakże koślawy - sposób ziściło się marzenie wielu o obchodzeniu 11 listopada w tzw. duchu nowoczesnego patriotyzmu, który to ma abstrahować od historii i koncentrować się na płaceniu podatków oraz nieczynieniu krzywdy sąsiadowi).
Prezydencki plan jednoczenia się w świętowaniu i celebrze niekontrowersyjnych dat historycznych najpewniej zatem nie wypali. Rzecz jasna - szkoda. Wiara, że to się może udać, graniczyła jednak z naiwnością. Dlaczego mielibyśmy liczyć na to, że skoro na co dzień ze sobą walczymy, to w święto weźmiemy się za ręce? Czy ktoś z największym wrogiem pójdzie w urodziny na wódkę? Nie pójdzie. Nawet gdyby prezydent stawiał, nie pójdzie.
Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ
*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?