Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie spotkanie rodziny Zarzeckiego w Radlinie

B. Wojsa, A. Biernat
Wnuki, prawnuki i dalsza rodzina Leopolda Zarzeckiego - niemal wszyscy zjawili się na wczorajszym spotkaniu rodzinnym w Radlinie. Wielu z nich widziało się nawzajem po raz pierwszy w życiu
Wnuki, prawnuki i dalsza rodzina Leopolda Zarzeckiego - niemal wszyscy zjawili się na wczorajszym spotkaniu rodzinnym w Radlinie. Wielu z nich widziało się nawzajem po raz pierwszy w życiu bartosz wojsa
Leopold Zarzecki był wychowawcą patriotów i powstańców ziemi rybnicko-wodzisławskiej. Wczoraj w radlińskiej “Sokolni” po latach spotkali się jego krewni. Łącznie było tam ponad 30 osób.

To wspaniałe uczucie, być wnuczką tak wielkiego patrioty. Rozpiera mnie duma, że miałam takiego dziadka - mówi 91-letnia Anna Gryt, najstarsza wnuczka Leopolda Zarzeckiego. To właśnie on w obronie polskiej kultury założył tajną organizację i szkolił młodzież. Nie wahał się też stanąć w obronie robotników. Wczoraj w radlińskiej “Sokolni” spotkali się jego krewni. Obecnych było łącznie ponad 30 osób.

- Cieszę się, że mogę spotkać swoich bliskich. To świetne, że ludzie jeszcze pamiętają o moim dziadku. On wiedział, czego chce od życia i potrafił skupić wokół siebie ludzi chcących walczyć o Polskę - mówi 83-letni Tadeusz Zarzeczki, drugi najstarszy żyjący wnuk Leopolda.

I rzeczywiście, Zarzecki potrafił zjednać sobie ludzi. Był wychowawcą patriotów i powstańców ziemi rybnicko-wodzisławskiej. Praktycznie całe swoje życie poświęcił służąc Polsce oraz Bogu.

Urodził się w 1855 roku. Gdy skończył 16 lat, rozpoczął pracę na zaolziańskich kopalniach, by później - jak wielu Ślązaków - wyjechać za lepszym życiem do Westfalii. W Bottropie pracował na kopalni jako górnik w bardzo ciężkich warunkach. Tam też poznał Martę (z domu Mura, córkę emigranta z Biertułtów). Ożenił się z nią i wychował dwie córki i pięciu synów. Zarzecki jeszcze będąc w Westfalii mocno angażował się w polskie sprawy. - Tam rozwijały się polskie organizacje. Były polskie restauracje, teatry. Nabrał doświadczenia polskości - tłumaczy Błażej Adamczyk, autor publikacji o dziejach Leopolda Zarzeckiego. Napisał o nim, choć bezpośrednio nie łączą ich więzy krwi. - Moi dziadkowie, podobnie jak Zarzecki, byli członkami Związku Katolickich Robotników i znali Leopolda. Wiele mi o nim opowiadali. Słyszałem w domu tyle historii, które zapadły mi w sercu. Zbierałem materiały, aż w końcu teraz, w 160. rocznicę jego urodzin, postanowiłem wydać publikację - przyznaje Adamczyk. A było o czym pisać, bo nasz lokalny patriota po kilkunastu latach powrócił jako inwalida do dzisiejszego Radlina. Wówczas za zaoszczędzone pieniądze kupił działkę oraz wybudował dom, który służył później też jego działalności społecznej. Jeszcze w 1892 r. założył Związek Katolickich Robotników pod wezwaniem św. Józefa przy kościele w Rydułtowach. W 1907 roku postanowił rozpocząć działalność konspiracyjną. Stworzył w Biertułtowach koło “Eleusis”. W tych czasach młodzież uczyła się w szkołach tylko języka niemieckiego. Dlatego koło postawiło sobie za cel naukę poprawnego czytania i pisania po polsku. Do tego celu nielegalnie do domu Zarzeckiego sprowadzono nauczycielkę z Krakowa.
Zarzecki pomagał również górnikom. Organizował strajki pod swoim domem. Na początku XX wieku górnicy z regionu rybnicko-wodzisławskiego nie byli bowiem zadowoleni ze swoich warunków pracy oraz zarobków.

- Kiedy strajkującym odmówiono miejsc do organizowania wieców, Zarzecki udostępnił pole znajdujące się w pobliżu rodzinnego domu. Były tam tłumy robotników z całego regionu - wyjaśnia Błażej Adamczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!