Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiwat śląskie wołowe. Felieton Marka Szołtyska

Marek Szołtysek
Przepraszam miłośników zwierząt, ale widząc to zdjęcie, to mam tylko jedne skojarzenie - śląskie rolady
Przepraszam miłośników zwierząt, ale widząc to zdjęcie, to mam tylko jedne skojarzenie - śląskie rolady Marek Szołtysek
Gdy się spojrzy na świat pod kątem mięsa, to wydaje się, że Ślązacy mają bardzo dużo wspólnego z Hiszpanami czy Żydami i Muzułmanami - pisze Marek Szołtysek.

Gdy się spojrzy na świat pod kątem mięsa, to wydaje się, że Ślązacy mają bardzo dużo wspólnego z Hiszpanami czy Żydami i Muzułmanami. A chodzi o upodobanie do wołowiny, zwanej po śląski - owięziną, łowiynziną czy owięzim mięsem. Jest to wyjątkowo stare określenie, mające swoje podobne wersje wśród innych Słowian.

Przykładowo „mięso wołowe“ określa się: po czesku - „hovezi maso“ (czytaj: howjezi maso); po słowacku - „hovadzie maso“ (czytaj: howiedzje myso) albo po chorwacku - „govede meso“ (czytaj: gowedżje meso). Zatem to nasze słowiańskie dziedzictwo językowe dało śląskiej mowie słowa nazywające wołowinę - „owięzinę“ ale też ogólnie nazwanie dobytku z przydomowego gospodarstwa - „gowiedź“ albo „gowiydź“.

Niestety współcześnie coraz mniej mieszkańców Śląska rozumie te określnia a w sklepach mięsnych wołowiny prawie wcale nie nazywa się już owięziną. To zapomnienie dotyczy jednak tylko nazyw, ale nie samego wołowego mięsa. Wszystko jedak po kolei. Otóż Żydzi - co zapisane jest w Biblii Starego Testamentu, mieli zakaz jedzenie mięsa wieprzowego, dlatego tak cenili wołowinę. Podobnie mają Muzułmanie kierujący się Koranem.

Hiszpanie zaś, choć wieprzowinę jadają, to w pewnym sensie wołowina stała się ich ważnym państwowym symbolem, ze względu na popularne zawody byków, nazywane „corridą”. Kiedy zaś się podróżuje samochodem po Hiszpanii, to oni ten swój fajny wołowy, czy byczy symbol, mają umieszczony przy drogach w postaci figur. W takim symbolicznym sensie również Śląsk jest wołowy? Uświadomiłem to sobie, gdy podczas studiów wyjechałem na miesiąc do pracy za granicę.

Byłem w tej grupie jedynym Ślązokiem, a reszta pochodziła z innych regionów Polski. Kiedy zaś wracaliśmy autobusem, to każdy zaczął mówić co zrobi po powrocie do domu. Wówczas wszyscy zgodnie rzekli, że każą sobie nasmażyć kilka ogromnych schabowych kotletów, czyli będą jeść mięso wieprzowe. Ja natomiast marzyłem tylko, żeby zjeść na obiad jakąś wołową roladę, oczywiście z kluskami i modrą kapustą. Również z dzieciństwa pamiętam, że gdy na obiad w niedzielę miały być kotlety, to byłem nieszczęśliwy, gdyż uważałem je za gorsze od wołowych rolad. Bo tak to już jest, że Śląsk jest owięzi, czyli wołowy, a reszta Polski jest wieprzowa, albo rzec można - schabowa. Dlatego można ułożyć taki śląski niedzielny i świąteczny ausdruk, czyli powiedzonko: Precz polskie schabowe, wiwat śląskie wołowe!

Nie przeocz

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera