Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18. dywizjon rakietowy Obrony Powietrznej: Wspomnienia żołnierza. Jak wyglądało miejsce kiedy jeszcze działało? Jak wygląda teraz? Sprawdź

Barbara Romańczuk
Barbara Romańczuk
Baza rakietowa przed popadnięciem w ruinę
Baza rakietowa przed popadnięciem w ruinę archiwum prywatne Tomasza Zamysłowskiego
18. dywizjon rakietowy Obrony Powietrznej - pododdział Wojsk Obrony Powietrznej Kraju podległy 1 Dywizji Artylerii OPK. Formalnie powstał w marcu 1962 r. Kilka razy był rozformowany i formowany ponownie, jednak odkąd trafił w prywatne ręce miejsce popadło w ruinę. Sami zobaczcie.

1962 rok - formalnie w marcu, na podstawie zarządzenia szefa Sztabu Generalnego i rozkazu dowódcy przystąpiono do formowania dywizjonów rakietowych dywizji śląskiej. W tym zarówno 18. dr OP m. Pszczyna. Dywizjony formowano na bazie rozformowanego 96. i 89. pułk artylerii przeciwlotniczej. Jednak szkolenia i egzaminy żołnierzy zakończyły się dopiero 17 kwietnia. Kurs realizowano na potrzeby kolejnych nowo formowanych dywizjonów ogniowych i dywizjonu technicznego.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Przyjmuje się, że 18 dr OP powstał we wrześniu 1962 roku i stacjonował w Pszczynie. Pierwszym dowódcą dywizjonu został mjr Ryszard Sawicki. Zasadniczym sprzętem bojowym był PZR SA-75 Dwina.

Pierwsze strzelania bojowe na poligonie w Aszułuku, w ZSRR dywizjon odbył w październiku 1962 roku, kolejne w latach 1968, 1972, 1977, 1980 i 1982.

1978 rok - na podstawie zarządzenia szefa Sztabu Generalnego WP sformowany został w Gliwicach 74. Dywizjon Rakietowy. Jego pierwszym dowódcą został kpt. Jerzy Zawisza. Pierwsze strzelania bojowe, na poligonie w Aszułuku w byłym ZSRR, dywizjon odbył w październiku 1962 roku, dowódca mjr Ryszard Sawicki.

Nie przeocz

1990 rok - 74. Dywizjon Rakietowy został przeniesiony do Czarkowa gdzie zajął obiekty rozformowanego 18. Dywizjonu Rakietowego. W marcu 1999 roku dywizjon bierze udział w pierwszym we WLOP ćwiczeniu sprawdzającym typu Taceval, prowadzonym wg procedur NATO. To także zmiana uzbrojenia dywizjonu na zmodernizowany PZR S-125 Newa-SC, zakończone pomyślnie strzelaniami kwalifikacyjnymi we wrześniu 2000 roku.

2001 r. - dywizjon przeniósł się ponownie do Gliwic gdzie stacjonuje do chwili obecnej. Przy okazji zmieniono mu numer JW.

Teraz - obszar zajmowany przez obiekty sztabowo-koszarowe trafiło do rąk prywatnych i mało co z nich zostało. Niektóre zostały zrównane z ziemią, inne popadły w ruinę. Na ten moment wielu rowerzystów wybiera trasę przebiegającą przez teren byłej bazy rakietowej przy okazji zatrzymując się przy pozostałościach budynków.

Odwiedzając okolice Pszczyny warto na chwilę zboczyć z obranego kursu i udać się do miejsca, w którym znajdują się ruiny budynków. Mimo tego, że z miejsca nie pozostało zbyt wiele, nadal wywiera ogromne wrażenie. Spacerując wgłąb lasu trafimy również na pomnik Hochbergów, postawiony na pamiątkę udanych polowań.

Wspomnienia byłego żołnierza

Do Czarkowa trafiłem zimą 1997 roku, koło lutego po trzymiesięcznej szkółce w Bemowie Piskim CSSWR. Jednostka w Czarkowie usytuowana była w lesie. Obok bramy wjazdowej po lewej stronie widniał napis "WOJSKO POLSKIE" a pod tym napisem umieszczony był orzełek. Przy bramie znajdowała się budka z wartownikiem, który decydował o tym kto może wejść na teren JW.
Po przekroczeniu bramy po lewej stronie ukazywał się jednopiętrowy budynek koszarowy, a po prawej stronie znajdował się park maszyn.

W budynku koszarowym mieściły się sale żołnierskie, łaźnie, wartownia i salka sportowa. Prócz tego: biura kadry - szefów i dowódców Baterii czy kompanii zabezpieczenia, dyżurka dla Oficera dyżurnego oraz kantyna żołnierska - nie wielka ale sam budynek nie był duży, a więc dopasowana była po prostu do potrzeb kadrowych.

Wychodząc z budynku koszarowego wychodziło się na wprost placu apelowego. Po lewej stronie stał budynek o identycznych lub podobnych rozmiarach co koszary, znajdowały się w nim Sztab, stołówka i izba chorych. Wymienione budynki i park maszyn to obiekt 1, gdzie pełniono warty 24h/7 - miał jakąś nazwę taką potoczną ,ale niestety nie pamiętam. Obiektu pilnował 1 wartownik patrolując od bramy wjazdowej po sztab i park maszyn.

Drugi obiekt znajdował się dużo dalej koszar... Stacjonowały tam urządzenia radiolokacyjne i wyrzutnie rakiet. Można było do niego dojechać drogą ułożoną z płyt betonowych lub piechotą - ścieżką wydeptaną przez żołnierzy chodzących tamtędy przez lata.
Stała tam też 2 budka wartownicza. Co 2 godziny tą drogę przebywała zmiana z wartownikiem, rozprowadzającym czy dowódcą warty. Przemarsz z obiektu koszarowego na 2 obiekt zajmował kilkanaście minut. Między obiektami po prawej stronie znajdowała się strzelnica, na której odbywały się strzelania z KBK AK -słynnego "kałacha''.

Zazwyczaj dzień tygodnia witał nas pobudką - zaprawa - zajęcia wg.planu. Nie było tam wielu żołnierzy, wydaje mi się że tylko na potrzeby utrzymania sprzętu do obsługi. Jeśli ktoś mieszkał nie daleko JW miał szansę na weekendowe przepustki. Z racji małego stanu osobowego pełniliśmy właściwie nie przerwane służby co 24h. Sam odbyłem jakoś ponad 120 wart na posterunku - plus rozprowadzający czy podoficer.

Poniekąd było to dobre bo czas szybciej płynął w jednostce oddzielonej od wszystkiego lasami. Nie mam złych wspomnień związanych z tym miejscem. No może warta na 2 obiekcie nocą... Otoczenie nie było zbytnio kojące - ciemny las a człowiek stał sam pozostawiony w lesie z jedynym kompanem jakim był karabin. Niby zimą było w miarę w porządku, nieco widniej - na odbijającym światło księżyca śniegu wszystko ładnie się kontrastowało i było widoczne. No ale jednak była to zima, iść o 3 rano na posterunek przy mrozie nie było do końca przyjemne. Jednak każda pora roku ma swoje plusy i minusy. Latem pojawiał się inny problem - upały dawały się we znaki, mundur to jednak nie lekki t-shirt i krótkie spodenki z sandałkami + ciemności w lesie okrytym nocą i buszująca zwierzyna - bywało ciekawie.

Gdy zakończyłem służbę zasadniczą - już w cywilu, kilka razy odwiedziłem JW gdy jeszcze istniała. Spotkałem się z wtedy ze swoim szefem jak i dowódcą I Baterii. Będąc później już któryś raz w Pszczynie postanowiłem podjechać i ponownie odwiedzić JW w Czarkowie... Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem "martwą" jednostkę i podupadające budynki. Park maszyn był już wtedy pusty, jedyne co pozostało to jakiś ochroniarz, który z daleka krzyczał "czego chce"? Domyślam się że JW była wtedy w trakcie likwidacji, niestety. Wsiadłem w samochód i odjechałem - na prawdę dziwne uczucie gdy widzi się miejsce w którym spędziło się tyle czasu, poznało tylu ludzi.

Były żołnierz JW2389.

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera