Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Częstochowa. Boże Narodzenie na Jasnej Górze. Zaglądamy "za kulisy" klasztoru

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Boże Narodzenie na Jasnej Górze. Zaglądamy "za kulisy" klasztoru
Boże Narodzenie na Jasnej Górze. Zaglądamy "za kulisy" klasztoru BPJG
Głośny śpiew niosący się przez ciemne, klasztorne korytarze, kilkadziesiąt litrów czerwonego barszczu, setki pierogów, kilkadziesiąt kilogramów ryb, około stu prezentów pod choinką – tak rokrocznie wygląda 24 grudnia na Jasnej Górze. Co ciekawe, to jedyny dzień w roku, gdzie wszyscy ojcowie zasiadają w tym samym czasie do wspólnego stołu. O tym, jak wygląda sama wigilia, a także pozostałe dni świąt Bożego Narodzenia - w tym tradycji sięgającej potopu szwedzkiego - opowiedział nam ojciec Michał Bortnik, rzecznik prasowy Jasnej Góry.

Wigilia na Jasnej Górze

Wigilia na Jasnej Górze wygląda właściwie tak w każdym tradycyjnym, polskim domu. Choć ma swój określony rytm.

- Jedyna różnica jest taka, że przed Wigilią ojcowie i bracia gromadzą się na wspólne nieszpory. Program dnia na Jasnej Górze jest skrócony tak, żeby każdy mógł wziąć w nich udział. Po nich jest czytany list generała zakonu, a następnie ze śpiewem na ustach „Wśród nocnej ciszy”, poprzez ciemne, klasztorne korytarze idziemy do refektarza - mówi ojciec Michał Bortnik, rzecznik prasowy Jasnej Góry.

To właśnie w zabytkowym refektarzu paulini zasiadają do wspólnej kolacji. To jedno z najpiękniejszych miejsc reprezentacyjnych klasztoru. Pośrodku stoi ogromna choinka - pięknie ubrana w bombki i światełka, których blask rozjaśnia całe pomieszczenie. Refektarz nie jest typową stołówką - to rzeczywiście miejsce, gdzie wspólnota klasztorna celebruje jeden z wymiarów życia wspólnotowego. Każdy posiłek paulini rozpoczynają wspólną modlitwą. Tak też jest i podczas wieczerzy wigilijnej.

- Wigilię rozpoczynamy od czytania fragmentu Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa - dodaje ojciec Michał Bortnik.

Później są życzenia przeora klasztoru i łamanie się opłatkiem. Mimo licznej wspólnoty, każdy zakonnik podchodzi do współbrata i „łamiąc opłatek, dzieli z nim swoje serce”. Następnie wszyscy zasiadają do wigilijnego stołu. Co dokładnie się na nim znajduje?

- Tak, jak na każdym stole wigilijnym mamy te najbardziej tradycyjne potrawy. Jest barszcz z uszkami, pierogi, i na stoły musi też oczywiście wpłynąć karp - podkreśla zakonnik.

Przygotowanie takiej kolacji to nie lada wyzwania.

- Pierogi z pewnością idą w setki, a karp na pewno na kilogramy. Zwykle w kuchni pracuje trzech panów na jednej zmianie. W Wigilię do południa pewnie będzie ich więcej, ale na samą wieczerzę wigilijną jesteśmy sami. Ojcowie i bracia sami serwują przygotowane wcześniej potrawy. Staramy się, aby kuchnia była jak najszybciej ogarnięta, aby pracownicy mogli jak najwcześniej iść do domu - opowiada ojciec Michał Bortnik.

Wszyscy paulini przy jednym stole

Wigilia to jedyny taki dzień, kiedy wszyscy paulini zjeżdżają do klasztoru i spotykają się przy jednym stole. W ciągu roku zdarza się to rzadko, bo zajęci są na misjach, głoszą rekolekcje, konferencje, pełnią dyżury w konfesjonałach. Jednak w wigilijny wieczór nikogo nie może zabraknąć. Atmosfera potężnej wspólnoty jest wyjątkowa.

- Rzeczywiście program dnia jest tak skrócony, aby wszyscy mogli się zgromadzić w jednym miejscu i w jednym czasie. Wcześniej kończymy naszą posługę duszpasterską. Staramy się też, aby ojcowie, którzy na co dzień nie uczestniczą we wspólnych ćwiczeniach czy posiłkach, bo są już starsi i schorowani, byli z nami chociaż na początku połamania się opłatkiem. Jeśli któryś z ojców jest leżący i nie może uczestniczyć, to oczywiście idziemy do niego. Nie może być inaczej, bo wszyscy jesteśmy wielką rodziną. Co prawda budujemy ją na innej płaszczyźnie, bo łączą nas nie więzy krwi, ale więzy duchowe - dodaje.

Mimo że wszyscy paulini zasiadają do wspólnej wieczerzy, bramy klasztoru cały czas są otwarte. Choć mało kto w godzinach popołudniowych i wieczornych przychodzi na Jasną Górę, bo mniej więcej o podobnych porach w naszych domach zasiadamy do wieczerzy wigilijnej.

Konkursowe śpiewanie kolęd

W czasie wieczerzy wigilijnej na Jasnej Górze wszyscy ojcowie śpiewają kolędy.

- To bardzo ciekawy zwyczaj - nasz jasnogórski, który również jest podejmowany w innych klasztorach. Często jest nawet taki konkurs - rywalizacja między stołami. Każdy stół podejmuje śpiew innej kolędy. Bywało również tak, że dla grupy, która najgłośniej bądź najładniej zaśpiewała kolędę, przeor fundował jakieś upominki. Warto więc wykazać się swoim talentem - przyznaje ze śmiechem ojciec Michał Bortnik.

Świąteczne skarpetki też się trafiają

Na Jasnej Górze nie może też oczywiście zabraknąć tradycyjnych prezentów. Przeor kupuje je dla każdego!

- Jest jedna wielka choinka na środku refektarza. a pod nią prezent dla każdego. Przygotowanie stu upominków, to nie lada wyzwanie, ale również można sobie wyobrazić, jak to ładnie wygląda - podkreśla.

Pod choinką paulini znajdują przeróżne upominki. Wśród nich nie brakuje również… świątecznych skarpetek.

- Tak, był rzeczywiście taki rok, gdzie dostaliśmy świąteczne skarpetki. Oprócz tego dostajemy kalendarze na nowy rok, nowe różańce, książki, płyty - w zależności, co jest ciekawego na rynku wydawniczym. Są to drobne upominki, z których każdy się cieszy. Chodzi przecież o znak pamięci - mówi ojciec Michał Bortnik.

Wigilia na Jasnej Górze - mimo że wśród paulinów są też obcokrajowcy - ma bardzo polski, rodzinny charakter, bo w odróżnieniu od wielu zgromadzeń o charakterze międzynarodowym, w zakonie paulinów przez wieki byli głównie Polacy. Bożonarodzeniowe tradycje wynieśli z domów i do dziś je pielęgnują.

- W każdym klasztorze w Polsce święta są typowo polskie. Z tego, co wiem - z doświadczenia też mogę powiedzieć - że nawet za granicą, tam, gdzie pracują Polacy, święta również są typowo polskie. Czasem nawet jeśli w danym miejscu jest jeden, czy dwóch Polaków, to i tak nawiązują do polskich tradycji, a ojcowie z Polski muszą się wykazać zdolnościami kulinarnymi - opowiada ojciec Michał Bortnik.

Wieczerza na Jasnej Górze kończy się po godzinie 20.00. Później jest chwila, aby przygotować się do modlitwy apelowej, a następnie do pasterki. O 23.15 na Jasnej Górze rozpoczyna się liturgia godzin. Równo z wybiciem północy w wigilijną noc uroczystości Narodzenia Pańskiego, w bazylice na Jasnej Górze rozpoczyna się msza święta zwana pasterską. Później ojcowie, bracia i wierni udają się na zewnątrz bazyliki, do jasnogórskiej szopki, gdzie generał paulinów przenosi figurkę Dzieciątka Jezus i składa ją w żłóbku.

Ojciec Michał Bortnik już od kilkunastu lat spędza Wigilię w klasztorze na Jasnej Górze.

- W mojej pamięci mocno zapisała się Wigilia z czasu pandemii. Podczas pasterki byliśmy sami, a zwykle jest przecież pełna bazylika ludzi. Przyciemniona, szara i pusta robiła niesamowite wrażenie. Do tego głośny śpiew „Wśród nocnej ciszy” i echo odbijające się od pustej bazyliki, to rzeczywiście robiło wrażenie. Próbowaliśmy też najgłośniej jak potrafimy zaśpiewać „Bóg się rodzi”. Był to niesamowity moment - z jednej strony cisza i pustka, a z drugiej odczucie wielkiej wspólnoty, bo przecież w tym czasie mogliśmy spędzać czas tylko z rodziną. Ta jedność i rodzinność wtedy rzeczywiście mocno wybrzmiewała - wspomina.

Świąteczny obiad i kolędowanie

A jak wyglądają kolejne świąteczne dni na Jasnej Górze?

- W pierwszy dzień świąt przychodzi arcybiskup i odprawia mszę świętą o godzinie 11, a następnie wszyscy zasiadamy do wspólnego obiadu. Rzadko się to zdarza, ale w tym dniu obiad kończymy indywidualnie, czyli nie ma tak zwanego dzwonka, gdzie wszyscy kończą posiłek, modlą się i wychodzą. Podczas wspólnego obiadu nie może oczywiście zabraknąć głośnego śpiewu kolęd - czasem ten wspólny obiad i kolędowanie trwa nawet kilka godzin - opowiada ojciec Michał Bortnik.

Tradycja z czasów potopu szwedzkiego

Wyjątkowym momentem świąt na Jasnej Górze jest też kolacja w drugi dzień Bożego Narodzenia. Wtedy paulini nie jedzą mięsa, tylko ryby. Tradycję tę kultywują od setek lat, na pamiątkę wydarzenia, o którym pisze Henryk Sienkiewicz w „Potopie”.

- Ta tradycja sięga potopu szwedzkiego. Podczas słynnej obrony Jasnej Góry przed Szwedami w klasztorze panował głód. Zbliżała się Wigilia. Według historii przekazywanej z paulina na paulina, właśnie w drugi dzień świąt, przed kolacją, przyszedł człowiek z okolic Częstochowy i przyniósł ryby. Są dwie wersje - jedna mówi, że zapukał do bramy i podał je na znak tego, że Szwedzi odstąpili i klasztor jest wolny, a druga mówi, że pozostawił je pod bramą i nie wiadomo, kto to był, ale po tym ojcowie poznali, że Szwedzi się wycofali. Paulini zjedli te ryby dopiero w uroczystość św. Szczepana, w drugi dzień świąt. Na pamiątkę tamtego wydarzenia zawsze w drugi dzień świąt nie jemy mięsa tylko ryby - podsumowuje ojciec Michał Bortnik.

Nie przeocz

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera