Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Furgoł, Wróbel, Porwoł, Szpyrka. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Brzmienie śląskich nazwisk jest bogatsze i ciekawsze, niż się powszechnie uważa!
Brzmienie śląskich nazwisk jest bogatsze i ciekawsze, niż się powszechnie uważa! archiwum Marka Szołtyska
Pewien nauczyciel w śląskiej szkole zawołał kilku uczniów po nazwiskach: Furgoł, Wróbel, Porwoł, Szpyrka. Ten ciąg nazwisk przypadkowo utworzył zdanie: Furgoł wróbel porwoł szpyrka, czyli tłumacząc ze śląskiego na polski: Nadlatujący wróbel ukradł skwarkę. Żarty żartami, ale w nazwiskach jest coś ciekawego. Otóż przebywając poza Śląskiem, łatwo zauważyć, że tam większość ludzi ma nazwiska typu: Stanisławski, Jankowski czy Frankowski.

Oczywiście, panuje takie polskie przekonanie, że te zacne i szlachetne nazwiska kończące się na „-ski”, wskazują na pochodzenie szlacheckie. Ale przecież szlachty w Polsce było około 20 procent, a nazwisk na „-ski” jest więcej jak połowa. Można więc domniemywać, że każde „-ski” w nazwisku to nie oznaka szlachectwa, ale sposób formowania się nazwiska. Z jednej strony nazwisko „Stanisławski” mógł nosić szlachcic będący właścicielem wsi „Stanisławy”. Z drugiej strony „Stanisławski” to po prostu nazwisko biednego chłopa pańszczyźnianego, który był synem jakiegoś „Stanisława”. Jednak takie rozważania na temat polskich nazwisk na „-ski” - przed czym ostrzegam - są wyjątkowo niepopularne wśród Polaków poza Śląskiem, bo podają w wątpliwość domniemanie korzeni szlacheckich, czym tam się szczyci przynajmniej co drugi napotkany człowiek. Jest w tym coś zadziwiającego, gdyż większość Polaków jest potomkami biednych pańszczyźnianych chłopów, z których szlachta zrobiła w zasadzie niewolników, muszących za darmo odrabiać pańszczyznę, czyli pracować bez zapłaty na szlacheckich polach. Jednak pozytywny mit szlachecki w kulturze polskiej jest tak potężny, że potomkowie prześladowanych pańszczyzną wstydzą się swego chłopskiego pochodzenia i podnosząc sobie samoocenę - uszlachcają się bezpodstawnie.

Natomiast zupełnie inaczej jest na Śląsku, gdzie nazwiska na „-ski” zdarzają się, ale niezwykle rzadko. W śląskiej kulturze zazwyczaj nazwiska są typu: Kowol (pierwotnie znaczyło, że to był syn kowala), Piekorz (syn piekarza), Szulik (syn szkolnego nauczyciela, czyli szulmajstra), Szołtysek (syn sołtysa) i tak można dalej wyliczać, kończąc na owym wicu: Furgoł, Wróbel, Porwoł, Szpyrka. Trzeba jeszcze powiedzieć, że wśród śląskich nazwisk są wyjątkowe perełki, odnoszące się do dawnej historii. Zatem w okolicach Wodzisławia Śląskiego popularne nazwisko „Tatarczyk” odnosi się do potomków Tatarów osiadłych tam 800 lat temu. W okolicach Pszczyny nazwisko „Gallus” odnosić się ma do osiadłych tam Francuzów z orszaku króla Polski Henryka Walezego, który w 1574 roku przez Pszczynę uciekał z Krakowa do Francji. Natomiast rodzina „Belgiusów” z okolic Rud Raciborskich to potomkowie jakiegoś Belga, który w czasach Napoleona około 1813 roku uciekł z przegrywającej napoleońskiej armii i wybrał wolność na Śląsku. Oto bogactwo śląskich nazwisk.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera