Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hood wyleciał w powietrze, Bismarck poszedł na dno! Najsłynniejsza bitwa morska II wojny światowej na Atlantyku w prasie z tamtych dni

Tomasz Borówka
Tomasz Borówka
Zatopienie „Hooda” i pościg za „Bismarckiem”: 24 maja rozpoczyna 80. rocznicę serii dramatycznych wydarzeń na Atlantyku, które z zapartym tchem śledził wówczas świat. Jak pisała o nich ówczesna prasa okupacyjna i emigracyjna? Przekonajcie się.

24 maja 1941 roku niemiecki pancernik „Bismarck” zatopił krążownik liniowy „Hood” – słynny, największy okręt świata i dumę Wielkiej Brytanii. Dla Brytyjczyków „Hood” był uosobieniem potęgi ich floty. Dumę Royal Navy podziwiał cały świat, a obawiali się jej (potencjalni i w końcu realni) przeciwnicy. A jednak „Hood” został błyskawicznie zniszczony, gdy po krótkiej wymianie ognia fatalny pocisk „Bismarcka” spowodował eksplozję magazynów amunicji i w efekcie błyskawiczne, trwające zaledwie kilka minut zatonięcie brytyjskiego olbrzyma. Stało się to 24 maja 1941 roku tuż po godzinie 6.00 czasu Greenwich.

Informacja o tragedii na dalekim oceanie – bitwa „Bismarcka” z „Hoodem” rozegrała się w Cieśninie Duńskiej pomiędzy Grenlandią a Islandią – błyskawicznie dotarła do Winstona Churchilla, którego ten ranek zastał w jego wiejskiej rezydencji Checquers. „O 7 rano doszły nas nieoczekiwane wieści. „Hood”, nasz największy i najszybszy okręt, wyleciał w powietrze” – napisał w pamiętnikach premier Wielkiej Brytanii. Przebywający w Berghofie wódz III Rzeszy dowiedział się o zniszczeniu „Hooda” później od swego przeciwnika – dopiero „u schyłku 24 maja” (jak podaje jego biograf David Irving) przekazał mu tę informację telefonicznie dowódca Kriegsmarine, admirał Erich Raeder.

Sensacyjna wiadomość szybko też poszła w eter, choć pierwsze komunikaty były dość lakoniczne. BBC z godziny 21.00 24 maja obwieściła:
„Wczesnym rankiem dzisiejszego dnia brytyjskie siły morskie nawiązały kontakt u brzegów Grenlandii z niemieckimi siłami morskimi, w których skład wchodził pancernik „Bismarck”. Nieprzyjaciel został zaatakowany i podczas akcji, jaka się wywiązała, HMS „Hood” (komandor R. Kerr, C.B.E. R.N.) pod flagą wiceadmirała L.E. Hollanda, otrzymał niefortunne trafienie w komorę amunicyjna i wyleciał w powietrze. „Bismarck” odniósł uszkodzenie, a pościg za nieprzyjacielem trwa”.

Natomiast prasa, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i okupowanej przez Hitlera Europie, podała tę informację – z oczywistych, technicznych względów – z opóźnieniem. Na Śląsku, w tym na jego przedwojennej polskiej części okupowanej i wcielonej do III Rzeszy, komunikat ukazał się 25 maja. Tego dnia o zatopieniu „Hooda” pisał m.in. Oberschlesische Wanderer.

Trafienie w komorę amunicyjną

„Krążownik liniowy zniszczony koło Islandii” – krzyczy wielki nagłówek u góry strony, umieszczony ponad innym, mówiącym o desancie na Krecie. Poniżej komunikat Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu z 24 maja: „Niemiecki zespół bojowy marynarki wojennej, działający na Atlantyku pod dowództwem szefa floty admirała Lütjensa, napotkał ciężkie angielskie siły morskie na obszarze morskim wokół Islandii. Pancernik „Bismarck” zniszczył angielski krążownik bojowy, prawdopodobnie „Hood”. Inny angielski pancernik został zmuszony do zawrócenia. Niemieckie siły morskie kontynuowały działania bez większych uszkodzeń”. Dalej, pod tytułem „Trafienie w komorę amunicyjną” gazeta zamieszcza informacje o domniemanej przyczynie zagłady „Hooda”: „Dostępne są dalsze szczegóły dotyczące ciężkiej bitwy między 35.000 tonowym niemieckim pancernikiem „Bismarck” a największym okrętem wojennym świata, 42.000 tonowym angielskim pancernikiem „Hood”. Brytyjski okręt otrzymał w trakcie starcia celne trafienie w komorę amunicyjną. Wobec tego ciężkiego ciosu dla brytyjskiej marynarki wojennej nawet Brytyjska Admiralicja musiała przyznać, że okręt wybuchł”.
Gazeta podkreśla wielkość „Hooda”, który swoją wypornością miał jakoby przewyższać „Bismarcka”. To nieprawda. Trudno wyrokować, czy wynikało to z niewiedzy autora komunikatu, czy wojskowej cenzury (prawdopodobnie jednak z tego drugiego), ale Niemcy jeszcze budując swój najnowocześniejszy pancernik zataili jego rzeczywistą wyporność, wynoszącą 41.700 ton i przewyższającą w ten sposób nieznacznie nawet „Hooda” z jego wypornością 41.200 ton (bo tyle wynosiła). Ten ostatni, walcząc z „Bismarckiem”, w rzeczywistości nie był więc już największym okrętem świata, ustępując zresztą rywalowi także pod innymi względami, jak np. prędkość i przede wszystkim opancerzenie. Jednak o tym Niemcy milczą.

Tego dnia redaktorzy gadzinówek, czyli ukazującej się w Generalnym Gubernatorstwie, koncesjonowanej przez Niemców prasy, tłumaczyli chyba dopiero niemieckie komunikaty na polski. Ciekawym jednak zbiegiem okoliczności niedzielny Goniec Krakowski z 25 maja publikuje artykuł o historii morskich bitew:
„Wszystko już było. Zdanie to jest wprawdzie słuszne, ale nie zupełnie. Były fakty, lecz powtarzanie się ich jest zawsze różne, zmienione warunkami, epoką, duchem ludzkim. Jedną z takich „repetycyj” historycznych jest sprawa wojny. Starożytni Rzymianie i Grecy używali jak okrętów wojennych, wielorzędowych wiosłowych statków, zaopatrzonych w pomocnicze żagle. Przed bitwa usuwano maszty z żaglami, uniezależniając się od wiatru. Walka morska miała podobne zresztą cechy co bitwa lądowa. Polegała na impecie, na natarciu piersią o pierś””. (…) „Historia starożytna przynosi nam wiele sławnych bitew morskich. Do takich należy bitwa w cieśninie Salamińskiej (480 rok)”.
Gdy czytelnicy czytają te słowa, do rzędu pamiętnych bitew morskich historii, dorównujących sławą Salaminie, doszła już kolejna: zatopienie „Hooda” w Cieśninie Duńskiej.

Bitwa morska u wybrzeża Grenlandii

Następny dzień to poniedziałek, a w poniedziałki gazety w GG nie wychodzą. Inaczej jest w Wielkiej Brytanii, gdzie ukazuje się emigracyjny Dziennik Polski. Wydanie z 26 maja przynosi dwa obszerne materiały, poświęcone zatopieniu „Hooda”. Pierwszy nosi tytuł „Bitwa morska u wybrzeża Grenlandii”:
„Brak jeszcze szczegółów o wielkiej bitwie morskiej na północnym Atlantyku, poza tymi które podawała admiralicja brytyjska, że zatonął pancernik brytyjski „Hood” i że uszkodzony został najnowszy pancernik niemiecki „Bismarck”. Bitwa rozpoczęła się w sobotę rano i trwała jeszcze do późnej nocy. Dotychczasowe komunikaty admiralicji doniosły jedynie, że brytyjskie siły morskie dosięgły w pobliżu Grenlandii niemiecką eskadrę, w której skład wchodził „Bismarck”. Nieprzyjaciela niezwłocznie zaatakowano i „Hood” został tak nieszczęśliwie trafiony w magazyn amunicji, że nastąpił wybuch i okręt poszedł na dno. „Bismarck” został uszkodzony podczas pościgu przez jednostki brytyjskie. Obawiać się należy, że udało się wyratować bardzo niewielu marynarzy załogi „Hooda”. Narazie ograniczyć się musimy do tych krótkich informacyj, dodając, że „Hood” należał do największych okrętów floty brytyjskiej. Zbudowany był w 1929 roku i pojemność jego wynosiła 42 tys. tonn. Był to okręt bardzo szybki i uzbrojony w potężne działa 15 calowe, z zasięgiem 17 mil. Okręt ten miał załogę ponad 1.300 ludzi; niedawno, po powrocie z Morza Śródziemnego, po uzupełnieniu wyposażenia i zbrojenia, włączony został do Home Fleet. „Bismarck” jest najnowszym pancernikiem niemieckim dopiero przed paru miesiącami rozpoczął służbę. Jest to bardzo nowoczesny okręt, pojemności ponad 30 tys. tonn. Obecność znacznych sił niemieckich na tak wielkiej odległości od baz północnych można tłumaczyć zamiarem przeprowadzenia większych operacyj. Być może, że szło o konwojowanie kilku nowych korsarzy na Atlantyk, lub też o próbę ataku na Islandię. Stratę pancernika „Hood” przypisać należy temu, że pożar, wywołany wybuchem pocisku niemieckiego, przedostał się do składów amunicji, wywołując fatalną eksplozję”.

Artykuł drugi, zatytułowany „H.M.S. HOOD”, to analiza, co oznacza strata tego okrętu dla Wielkiej Brytanii i nie tylko. Autor, podpisujący się inicjałami K.K, dowodzi, iż „W. Brytania ma szereg okrętów przewyższających „Hooda” nowoczesnością, szybkością i Uzbrojeniem. Poniesiona strata zostanie też napewno szybko i z nawiązką wyrównana nowymi jednostkami. Niemniej „Hood” – największy pancernik świata – był poniekąd symbolem potęgi morskiej W. Brytanii. Jego strata jest też przedewszystkim ciosem dla dumy brytyjskiej. Cios ten odczują najżywiej również Polacy, dla których duma W. Brytanii stała się ich własną dumą. Odczują go szczególnie nasi marynarze, którzy są dumni z W. Brytanii nie tylko jako sojusznika, lecz również – jako swego mistrza”. Mimo to przepowiada jednak: „Źle się wybrali Niemcy zatapiając „Hooda”. Anglicy nie raz już wykazali jak groźnym są przeciwnikiem. Stają się oni jednak przeciwnikiem podwójnie groźnym, gdy miejsce flegmy zajmuje podrażniona duma. A taki właśnie efekt moralny wywoła niechybnie strata „Hooda”. Do tego nie ograniczą się jednak napewno skutki wydarzenia. Fakt, że Niemcy, choć dysponują znacznie mniejszymi siłami na morzu niż W. Brytania, mogą jednak zadawać jej od czasu do czasu dotkliwe ciosy, tłumaczy się koniecznością strzeżenia przez flotę brytyjską ogromnych, wodnych przestrzeni. Sama tylko flota brytyjska nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa morzom i oceanom, a więc– sprostać zadaniom, które nie tylko dla W. Brytanii, ale i dla Stanów. Zjednoczonych są kwestia zasadniczą. Zatopienie „Hooda” ujawnia to w sposób niezmiernie jaskrawy. Ale właśnie dla tego liczyć należy, że Stany Zjednoczone ocenią w pełni wymowę tego wydarzenia i wyciągną stąd właściwe, pełne i szybkie konsekwencje. Oczekiwać tego należy tym bardziej, że bitwa morska rozegrała się kolo Grenlandii, a więc w punkcie niebezpiecznie bliskim amerykańskiego kontynentu. Resztki izolacjonistów, którzy łudzą opinię argumentem, że z baz niemieckich, francuskich, hiszpańskich, czy dakarskich jest jeszcze bardzo daleko do Stanów Zjednoczonych, uzyskują przez zatopienie „Hooda” grzmiącą odprawę”.
Na koniec zaś M.K. przestrzega: „Wreszcie bitwa morska u wybrzeży Grenlandii każe myśleć jeszcze o jednym. Przyjęło się uważać, że Niemcy są bezkonkurencyjnym przeciwnikiem na lądzie, a niebezpiecznym w powietrzu. Natomiast na morzu zalicza się ich nieraz do niebezpiecznych tylko wtedy, gdy działają z ukrycia, czy w oparciu o podstęp, ale nie w otwartej walce. Niechlubny koniec „Hr. von . Spee” utwierdził ten pogląd. Zatopienie „Hooda” każe go poddać rewizji: Niemcy, dysponując odpowiednimi środkami i dystansem czasu, stać się mogą potęgą również na morzu i zagrozić wszechstronnie bezpieczeństwu świata. Nie wolno dać Niemcom ani środków, ani czasu po temu. Zasada ta musi obowiązywać nie tylko wojskowych, ale i polityków; musi być ona brana pod uwagę nie tylko w wojennych posunięciach, ale i w pokojowych rozważaniach”.

W Imperium Brytyjskim silne zdenerwowanie

Nazajutrz prasa w GG napisze o reakcjach świata. Tego też dopiero dnia, we wtorek 27 maja, czytelnicy gadzinówek przeczytają w końcu o zatopieniu „Hooda”. Informację o nim poda m.in. Kurier Częstochowski, powtarzając niemiecki komunikat sprzed kilku dni:
„(…) zespół niemieckiej floty bojowej pad komendą szefa floty admirała Luetjana (sic!) dokonał natarcia na ciężkie brytyjskie jednostki morskie w rejonie morskim wokół Islandii: P o krótkiej, ale poważnej potyczce statek liniowy „Bismarck” spowodował zatopienie brytyjskiego krążownika bojowego „Hood”, największego statku liniowego floty brytyjskiej. Drugi brytyjski statek liniowy, mianowicie najbardziej nowoczesny angielskiej klasy „King Georg” został uszkodzony i zmuszony do wycofania się. Niemieckie bojowe siły morskie nie poniósłszy żadnych strat, podjęły swe operacje”.

Poniżej Kurier Częstochowski zamieszcza również znane nam już niemieckie domniemania o przyczynach zatonięcia „Hooda”. Dalej jednak następuje obszerny i bardzo ciekawy przegląd reakcji sojuszniczej i neutralnej wobec Niemiec prasy na to dramatyczne wydarzenie:
„Rzym, 26 maja. – Wielki sukces niemieckiej marynarki wojennej napełnił naród włoski uczuciem radości i zadowolenia. Ten dotkliwy dla Anglii cios jest podziwiany i chwalony na równi z bohaterskimi i pełnymi powodzenia walkami niemieckich oddziałów bojowych na Krecie.
Wszystkie dzienniki dają temu wyraz, przynosząc w niedzielnych wydaniach i pod olbrzymimi nagłówkami opis zuchwałego lądowania niemieckich oddziałów spadochronowych jak i wojsk wysadzanych z samolotów na Krecie, zniszczenia krążownika bojowego „Hood”. przez „Bismarcka" jak również sukcesy osiągnięte na Morzu Śródziemnym przez zatopienie dwóch angielskich krążowników przez niemieckie łodzie torpedowe oraz podkreślając w swych komentarzach niezwykłe znaczenie tego zwycięstwa. Dzienniki jednogłośnie stwierdzają, że mocarstwa osi nadal utrzymują inicjatywę w swych rękach, spychając Anglię do roli obronnej. Wysiłki angielskiej floty idące po linii zapanowania nad akcją bojową na morzu skończyły się dla niej potwornymi stratami.
„Messagero” określa fakt zniszczenia „Hooda” jako wielką i niecodzienną sensację. „Popolo di Roma” pisze, że wskutek ataku na Kretę Anglicy musieli wyjść ze swych wygodnych kryjówek aby poddać się ciosom sił bojowych mocarstw osi. W tym samym czasie, gdy angielska flota śródziemnomorska otrzymała dotkliwe ciosy, potężna niemiecka flota bojowa stworzona przez Hitlera zmusiła nieprzyjaciela do walki na Oceanie i pokonała go. Nic lepiej jak to wydarzenie nie dowodzi faktu, ile pozostało z angielskiego mocarstwa na morzach. Z chwilą zniszczenia największego w świecie statku liniowego niemiecka marynarka wojenna dostarczyła bijącego w oczy dowodu swej przewagi technicznej.
Nowy Jork, 26 maja. – Wiadomość o zniszczeniu największej w świecie bojowej jednostki morskiej, mianowicie brytyjskiego krążownika liniowego „Hood” przez niemiecki statek liniowy„Bismarck” jest obecnie największą sensacją w Stanach Zjednoczonych. Wieczorne wydania nowojorskich dzienników przynoszą w sensacyjnej formie depesze o tym wydarzeniu. Niemieckie informacje nadzwyczajne ukazały się pod olbrzymimi tytułami blokowymi i to na czele numerów. Korespondent w Londynie agencji „United Press” twierdzi, że fakt ten wywołał w Imperium brytyjskim silne zdenerwowanie, bowiem stało się to właśnie w dniu 122–giej rocznicy urodzin królowej Wiktorii, w dniu obchodzonym niezwykle uroczyście na terenach imperium. Straty brytyjskie spowodowane zatopieniem „Hood” możnaby porównać jedynie do strat jakie brytyjska marynarka poniosła w bitwie pod Skagerrak. Korespondent w Waszyngtonie dziennika„New York Times” pisze, że powaga ciosu zadanego brytyjskiej marynarce, stanowiącej przewagę na morzach musi być wielka, gdyż pokrywa ja niespotykane w takich wypadkach milczenie, jakie ta wiadomość wywarła w urzędowych waszyngtońskich sferach marynarskich. W sferach tych omawiano niesłychaną celność pocisków „Bismarcka" i prawdopodobnie niezbyt wielką zdolność bojową „Hooda”, który nie był w stanie oddać bodaj jednego celnego strzału”.

Tego dnia także i „Bismarck” leży już na dnie Atlantyku. 27 maja 1941 obezwładnionego celną torpedą lotniczą w stery pogromcę „Hooda” doścignęły w końcu i dosłownie rozstrzelały brytyjskie pancerniki i krążowniki, o czym niemal natychmiast poinformował Izbę Gmin uszczęśliwiony premier Winston Churchill (o czym więcej już niebawem).

„Hood” jest pomszczony

Jednak 27 maja londyński „Dziennik Polski” publikuje dopiero newsa z poprzedniego dnia, pod tytułem „Pościg za eskadrą niemiecką”
Ostatnie wiadomości, które otrzymaliśmy o przebiegu wałki morskiej na północnym Atlantyku, świadczą o tym, że pościg ten trwał jeszcze do wczesnego rana wczoraj i że Niemcy napróżno starali się ujść eskadrze angielskiej. Niemcy za wszelką cenę chcą uniknąć bezpośredniego starcia z eskadrą angielską.
W pościgu tym przypuszczalnie biorą udział dwa pancerniki brytyjskie klasy „Nelson”, których szybkość jest nieco mniejsza, niż szybkość „Bismarcka”.

Przypuszczenia autora były słuszne, choć na odległość strzału do „Bismarcka” doszedł tylko jeden z dwu pancerników typu „Nelson”, a mianowicie „Rodney”. A jego prędkość nie była nieco, a o ponad 1/3 mniejsza od prędkości „Bismarcka”. Toteż gdyby nie szczęśliwa dla Brytyjczyków torpeda lotnicza, zrzucona przez samolot z lotniskowca „Ark Royal”, jaka trafiła niemiecki okręt, ani „Rodney”, ani nawet współdziałający z nim nowoczesny pancernik „King George V” (mniej, ale też ustępujący prędkością „Bismarckowi”) nie miałyby żadnych szans, by doścignąć szybszego przeciwnika.

Poza newsem o pogoni za „Bismarckiem” „Dziennik Polski” cytuje komentarze prasy brytyjskiej. „Każdy z nas odczuć musi jako osobiste nieszczęście stratę okrętu J. H.M.S. „Hood” – pisze Daily Telegraph – tym bardziej, że komunikat Admiralicji nie robi żadnych nadziei, aby wielu z pośród dzielnych marynarzy z jego załogi, liczącej setki ludzi, mogło się uratować. Ale z tego krótkiego komunikatu, ogłoszonego wczoraj prześwieca nadzieja, że „Hood” będzie prędko pomszczony. Wiemy że nieustannie trwa akcja zmierzająca do zniszczenia nowego pancernika niemieckiego „Bismarcka”. Współczucie powszechne kieruje się do tych wszystkich, którzy byli spokrewnieni lub zaprzyjaźnieni z oficerami lub marynarzami, których straciliśmy na pokładzie „Hooda”. Ponieśli największą ofiarę. Cześć im!”. Z kolei Daily Express politykuje i mobilizuje: „okręt, który Niemcy wysłały przeciw „Hoodowi” był świeżo wykończony w stoczniach Hitlera. Niektórzy z niemieckich dowódców morskich, zbroili się tylko na pokaz, a bali się użyć swej broni w potrzebie. Ale Hitler nie odziedziczył żadnej z tych cech. Tej broni, którą ma, używa w walce. Podobnie, jak rzucił niemal całą swoją flotę przeciw Norwegii rok temu, tak teraz rzuca kwiat młodzieży niemieckiej na Kretę. Ryzykuje wiele, aby wiele zyskać. Hitler zmobilizował Niemców z myślą o szybkim zwycięstwie. Albo zginą, albo zwyciężą ale na pewno nie chodzi im o to by zarobić na emerytury za długą służbę. Przeciw W. Brytanii użyje on każdej cząstki swej potęgi, każdej iskry, jaką wykrzesać może z Niemiec i ze swych zdobyczy. Dlatego i dla nas najbliższe miesiące muszą także być walką na śmierć i życie, muszą być okresem niezwykle czynnego pogotowia. Jakże niefortunne jest to wyrażenie użyte w naszym komunikacie o nieszczęściu „Hood” to zdanie o „nieszczęsnym trafieniu”. Gdybyśmy trafili „Bismarcka” w ten sam sposób mówilibyśmy o wspaniałej celności artylerii. Jest szaleństwem niedoceniać tego wroga z którym walczymy.”
Nuta angielskiego sarkazmu na koniec może być nawiązaniem do komentarza Timesa, zatytułowanego „Cena władztwa na morzu”, m.in. podkreślajacego to, że do Niemców uśmiechnął się los: „Strata pancernika „Hood” jest wielkiem nieszczęściem. Okręt ten o 42.000 tonn wyporności był największym i najpotężniejszym okrętem marynarki. Koniec, jaki go spotkał, powiększa jeszcze wstrząs spowodowany tą wiadomością. „Hood” wyleciał w powietrze i zatonął niewątpliwie wskutek eksplozji magazynu amunicyjnego, w ten sam sposób w jaki zginęły trzy inne pancerniki brytyjskie w bitwie jutlandzkiej, podczas Wielkiej Wojny. Oczywiście okręt ten mógł być zawsze trafiony, i to trafiony celnie, ponieważ wiadomo, że Niemcy mają świetną artylerię. Ale nawet świetna artyleria nie wystarcza, aby trafić celnie w magazyn amunicji, jeżeli nie sprzyja' temu „łut szczęścia” Zresztą można śmiało powiedzieć, że nigdy człowiek nie zbuduje statku, który byłby nie do zniszczenia”.

Nazajutrz, w środę 28 maja, w „Dzienniku Polskim” ukazuje się wreszcie jakże wyczekiwany przez Anglików i ich sojuszników news: „Bismarck zatopiony”, z podtytułem „Trafiły go torpedy nowego samolotu z Ameryki”. Nieco zaskakującym i nieścisłym („Bismarcka” wytropił wprawdzie brytyjski samolot produkcji amerykańskiej, jednakże uszkodził najzupełniej brytyjski), jednak sama relacja o pogoni za „Bismarckiem” i jego zatopieniu jest równie dramatyczna co wyczerpująca. Nic dziwnego, gdyż wszystkie te fakty upublicznił triumfujący premier Zjednoczonego Królestwa Winston Churchill, swoim zwyczajem i nieprzeciętnym epickim talentem nadając wyjątkowy ton oficjalnym doniesieniom:
„Hood” jest pomszczony. Najpotężniejszy i najnowszy pancernik niemiecki „Bismarck” poszedł na dno, trafiony torpedą brytyjską. Od chwili, kiedy pocisk, wypuszczony z „Bismarcka”, śmiertelnie trafił „Hooda”, niemiecki okręt był ścigany przez brytyjski okręty i samoloty. Wczoraj trafiła go torpeda, wypuszczona z samolotu lotniskowca „Ark Royal”, poczem okręty brytyjskie „wykończyły” pancernik niemiecki. Premier Churchill doniósł o tym Izbie Gmin wśród burzliwych oklasków Izby. Opisał on dokładnie przebieg bitwy na. Atlantyku. W środę ubiegłego tygodnia nowy niemiecki pancernik „Bismarck” z eskortą 8-mio calowego krążownika „Prince Eugen” („Prinz Eugen” – przyp. T.B.) wytropiony został przez samoloty wywiadowcze w Bergen w Norwegii. W czwartek pancernik ten opuścił port i odrazu przystąpiliśmy do przychwycenia tego okrętu, który prawdopodobnie chciał się przedostać na Atlantyk, aby atakować konwoje brytyjskie z Stanów Zjednoczonych. W nocy z piątku na sobotę krążowniki brytyjskie zauważyły okręty niemieckie, jak mijały cieśninę Duńską między Islandią a Grenlandia. O świcie w sobotę pancerniki brytyjskie „Prince od Wales” i „Hood” przychwyciły te dwa okręty niemieckie. Wywiązała się bitwa, w której „Hood” został trafiony z odległości ponad 13 mil. Pocisk trafił składy amunicji, nastąpił wybuch i okręt poszedł na dno. W ciągu całej soboty okręty brytyjskie nie traciły kontaktu z „Bismarckiem” i przygotowano się do bitwy na poniedziałek rano. Tymczasem pogoda zepsuła się, widoczność zesłabła i „Bismarck” uniknął pościgu. W południe jednak samolot typu Catalina, jeden z tych, które zostały przysłane przez Amerykę, wytropił „Bismarcka”, który zmierzał widocznie do niemieckich portów w Brest albo St. Nazaire. Okręty brytyjskie otrzymały nowe dyspozycje i wkrótce cały aparat morski był w ruchu. Wynik był ten, że samoloty, uzbrojone w torpedy, wystartowały z lotniskowca „Ark Royal” i zaatakowały „Bismarcka”, który był już bez eskorty. Około północy dowiedziano się, że „Bismarck” został trafiony przez dwie torpedy, Jedna z tych torped uszkodziła stery i pancernik zaczął wykonywać nieskoordynowane ruchy. W tych warunkach zaatakowały go znowu brytyjskie aeroplany i dwukrotnie trafiły. „Bismarck” stanął na miejscu, daleko od wszelkiej pomocy i od samolotów, które mogłyby przylecieć z Francji. Wczoraj rano o świcie brytyjskie okręty zaatakowały „Bismarcka”, a o godzinie 11 –tej wielki okręt niemiecki poszedł na dno. Premier dodał, że jakkolwiek strata „Hooda” jest dotkliwa, „Bismarcka” należy uważać na najpotężniejszy pancernik na świecie. Zniszczenie tego okrętu ogromnie ułatwi pracę panowania na Morzu Północnym”.

W opinii japońskich fachowców, Niemcy wykonali dobrą robotę

Tyle Londyn. Tymczasem Berlin nie kwapi się z ogłoszeniem informacji o bolesnym ciosie, jakim jest dla Kriegsamrine i całych Niemiec utrata „Bismarcka”. Jeszcze 28 maja okupacyjny „Kurier Częstochowski” jak gdyby nigdy nic drukuje kolejne materiały związane ze zniszczeniem „Hooda”. To w przeważającej mierze dalsze reakcje świata, a wśród których dominują komentarze z dalekiej Japonii pod tytułem „Sukces Niemców w opinii japońskich fachowców”:
„Tokio, 27 maja. Specjalne sprawozdania z Londynu i Waszyngtonu przedstawiły narodowi japońskiemu olbrzymią reakcję, jaką w Angliii Stanach Zjednoczonych wywołał wielki sukces floty niemieckiej kolo Islandii. Londyński przedstawiciel dziennika „Tokio Asahi Szimbun” stwierdza mianowicie, że zatopienie krążownika bojowego „Hood” wywołało ciężki kryzys w całym społeczeństwie brytyjskim. Nie należy zapominać,że „Hood” był szczególnie popularny i że przy każdej sposobności wspominano tam z dumą o posiadaniu największego statku liniowego na świecie. W wywiadzie telefonicznym przedstawiciel dziennika „Yomiuri Szimbun” w Stanach Zjednoczonych opisuje, że wiadomość o zatopieniu krążownika „Hood” na wodach islandzkich wywołała niewątpliwie w Waszyngtonie wielkie zdenerwowanie, ponieważ wmawiano tam sobie nieustannie, że flota brytyjska panuje nad Atlantykiem.
Kontradmirał Katsumi Yukushita, który poświęca się głównie badaniom i doświadczeniom z obecnej wojny europejskiej w dziedzinie strategii morskiej i który – jak wiadomo – był dawniej dowódcą japońskiego statku liniowego „Nagato” oświadczył, w pewnym wywiadzie prasowym : „Niemcy wykonali dobrą robotę”. Anglia, która niegdyś panowała nad siedmiu morzami, obecnie znajduje się na drodze do nieustannego upadku. Strata „Hood” oznacza dla brytyjskiej marynarki niewątpliwie ciężki cios, a równocześnie jest dowodem wzrastających sukcesów niemieckich w akcji niszczenia brytyjskiej floty handlowej i chroniących ją jednostek. Jeżeli dotychczas nie zdawano sobie jeszcze sprawy ze sprawności nowego niemieckiego statku liniowego, to zatopienie „Hood” daje zupełnie wystarczające świadectwo siły przebojowej nowych okrętów niemieckich.
Kapitan Hirade z wydziału prasowego marynarki stwierdził w wywiadzie z dziennikiem „Tokio Niczi Niczi”, że cios ten jest dla brytyjskiej marynarki tym większy, ponieważ nastąpił on w czasie kiedy jednostki angielskie na Morzu Śródziemnym ponoszą ciężkie straty, a cień upadku zaczyna coraz gęściej zaciągać się nad Imperium Brytyjskim . W bitwie morskiej koło Islandii należy przede wszystkim podziwiać celność i przebojowość artylerii niemieckiego okrętu liniowego.
„Tokio Asahi Szimbun” pisze, że bitwa morska koło Islandii oznacza coś więcej niż zatopienie jednego wielkiego statku liniowego. Okazało się tam mianowicie. że marynarka niemiecka przeprowadza wielkie akcje strategiczne i działa ofensywnie. Niemiecka marynarka wojenna koncentruje się systematycznie do pewnych oznaczonych zadań i zadaje w ten sposób Anglikom jeden cios po drugim”.
Słowa admirała Yukushity trafiają nawet na wyimek: „Anglia jest na drodze do upadku”.

„Bismarck” padł ofiarą przewagi nieprzyjacielskiej

Dopiero 29 maja przyznają się Niemcy Polakom w Generalnym Gubernatorstwie do utraty swego największego okrętu. Tego dnia Kurier Częstochowski zamieszcza „Komunikat niemiecki w sprawie „Bismarcka”, w którym Naczelna Komenda Niemieckich Sil Zbrojnych (czyli Oberkommando der Wehrmacht – OKW) komunikuje:
„Bojowy okręt „Bismarck”, który w czasie swej pierwszej bitwy morskiej z przeważającymi siłami brytyjskimi spowodował zatopienie „Hooda” i uszkodzenie,, King George'a”, wskutek celnego trafienia w przednią część stracił znacznie na swej szybkości. Zrzucony z samolotu pocisk torpedowy w toku dokonanego w dniu 24 maja ataku lotniczego, powtórnie zmniejszył jego szybkość. W dniu 26 maja około godziny 21–ej w odległości 400 mil morskich na zachód od Brest okręt został trafiony dwoma pociskami torpedowymi, z których jeden zdemolował urządzenia sternicze oraz śruby, co tym samym sprawiło, iż okręt stał się niezdolny do poruszania się. W ciągu nocy szef floty admirał Luetjens przesłał naczelnej komendzie marynarki wojennej meldunek następującej treści: „Okręt niezdolny do manewrowania. Walczymy do ostatniego granata. Niech żyje Wódz! Szef floty”. W walce z coraz bardziej wzmacnianymi nieprzyjacielskimi jednostkami bojowymi wojenny okręt „Bismarck”, znajdujący się w stanie unieruchomionym, trwał do dnia 27 maja, w końcu w godzinach przedpołudniowych tegoż dnia padł ofiarą przewagi nieprzyjacielskiej w postaci 3–ch brytyjskich okrętów liniowych, jednego lotniskowca, kilku krążowników i kontrtorpedowców. Brytyjska flotylla okrętów bojowych od wczesnych godzin rannych dnia dzisiejszego znajduje się pod atakami niemieckich samolotów bojowych. Pełen dumy i żałoby naród niemiecki jest myślami przy zwycięskim w boju morskim szefie floty admirale Luetjensie, przy okręcie bojowym „Bismarck”, jego komendancie, komandorze Lindemannie i jego bohaterskiej załodze”.

Na łamach Gońca Krakowskiego ten sam komunikat ukazuje się na poślednim miejscu drugiej strony pod obrażającym wręcz inteligencję czytelników, nierzetelnym tytułem „Bojowy okręt „Bismarck” został ciężko uszkodzony”. To tak, jakby o zmarłym pacjencie napisać, że poważnie zachorował. Można się zastanawiać, czy to przypadek, czy efekt nadgorliwości redakcji gazety, wychodzącej wszak w stolicy Generalnego Gubernatorstwa, czyli pod bokiem jego najwyższych władz, czy też skutek faktycznej kontroli i wpływu tych ostatnich na kształt słowa drukowanego w Gońcu Krakowskim. Co jednak godne podkreślenia, także nazajutrz, w piątek 30 maja, gazeta ta wydrukowała oficjalny komunikat o stracie „Bismarcka”, ewidentnie dla niepoznaki wplatając go pomiędzy inne wojenne doniesienia i nie zajawiając go w żaden sposób w tytule całego artykułu („Stolica Krety obsadzona przez siły niemieckie. W Afryce północnej zdobyto przełęcz Halfaya”):
„Jak już wczoraj zakomunikowano,okręt linjowy „Bismarck”, po zwycięskiej swej bitwie w pobliżu Islandji stał się w dniu 26 maja wieczorem niezdolnem do manewrowania skutkiem trafienia przez pewien nieprzyjacielski samolot. Zgodnie z ostatnią depeszą radiową szefa floty admirała Luetjena, okręt linjowy wraz ze swym komendantem kapitanem żeglugi morskiej Lindemannem i swą dzielną załogą uległ w dniu 27 maja przedpołudniem wielokrotnej przewadze nieprzyjacielskiej i zatonął z powiewającą flagą”. Słowem – manipulacja pierwsza klasa.

Hunnowie poznali piekło

Tymczasem Anglia pławi się w chwale zwycięstwa nad „Bismarckiem”, o czym świadczą przedrukowywane przez Dziennik Polski w ten sam czwartek 29 maja fragmenty artykułów prasy brytyjskiej. Jest między nimi artykuł Daily Express pod tytułem „Koniec Bismarcka”: „Skończył się „Bismarck”, okręt nie do zatopienia, chwała hitlerowskiej swastyki, najpotężniejsza jednostka floty na jaką zdobyły się mózgi niemieckich konstruktorów. Dostał się na Oceanie w brytyjską sieć pajęczą, zastawioną przez naszą flotę i trafiony został celną torpedą. A potem znieść musiał taki ogień, jak bombardowanie Warszawy, Rotterdamu czy Belgradu albo tych bezbronnych miast angielskich, które Niemcy zniszczyli. Jest w tem jednak pewna różnica, bo „Bismarck” budowany był po to, aby wytrzymać ogień bitew, podczas gdy miasta te budowano aby żyły w pokoju. Niemieccy Hunnowie zakosztowali na Atlantyku dymu i ognia wybuchów, widzieli i czuli śmierć, poznali piekło, w jakim pogrążyli inne narody. Gdy sami to czynią, nakręcają budzące grozę filmy, chrzty ognia ale, gdy sami dostają cięgi, jak teraz od naszej floty, to jęczą o litość. Nosimy żałobę po „Hoodzie ” i czcimy pełną chwały pamięć tego okrętu i jego załogi, która umożliwiła odniesienie obecnego zwycięstwa. Zbyt lekko opancerzony, „Hood” znalazł się w ostrym ogniu bateryj i zatonął. Strata jego jest dla nas ciężka, ale dla znacznie mniejszej marynarki niemieckich Hunnów, strata ich największego – najnowszego okrętu liniowego jest wprost nie do naprawienia”.
O „Nowej stronicy chwały” pisze Daily Telegraph, dowodząc, iż utrata „Hooda” niewiele znaczy w porównaniu ze szkodą, jaką poniosły Niemcy: „Nigdy jeszcze brytyjskie władztwo na morzu nie odparowało ciosu tak szybko, jak teraz, zatapiając „Bismarcka”. Okręt ten nawet tygodnia nie pływał po morzu, a już znalazł się na dnie. Nie ma porównania między stratą wyrządzoną przez Niemców marynarce brytyjskie, a tą, jaką my zadaliśmy niemieckiej. „Hood” był okrętem starym, liczącym niemal 25 lat, a „Bismarck” ukończony został zaledwie ubiegłej zimy. Było to ostatnie arcydzieło niemieckich inżynierów i niemieckich stoczni, które przechwalały się że okręt ten nie może być zatopiony. Przypuszczać należy, że jak powiedział Premier Churchill, „Bismarck” został wysłany wraz z krążownikiem „Prinz Eugen”, aby polować na Atlantyku na nasze konwoje. Niszczenie statków handlowych jest bowiem jedyną formą akcji, jaką admiralicja niemiecka uważa za właściwą dla swych wielkich okrętów liniowych. Przykłady zatopionego „Grafa von Spee” i okaleczonych w Brest przez bomby brytyjskie, bezsilnych „Scharnhorsta” i „Gneisenau’a,” nie obiecywały „Bismarckowi” długiej kariery, ale Niemcy uważali jednak, że warto podjąć ryzyko, aby zastraszyć Amerykę”. W podobnym tonie wypowiada się Times: „Jakkolwiek ciężkie bywają rany, którymi płaci się za utrzymanie władztwa na morzu, to jednak W. Brytania nie pozwala napastnikowi na bezkarność. W trzy dni zaledwie po wielkim swym sukcesie, po zatopieniu „Hooda”, pancernik „Bismarck” leży na dnie północnego Atlantyku. Wprawdzie tonaż jego był mniejszy, niż „Hooda”, jednak uzbrojenie i szybkość stały na równi, a opancerzenie okrętu niemieckiego było lepsze, bo skorzystano z 20 lat postępu. Gorączkowy pościg, zatopienie nieprzyjaciela, tragedia straty, jaką ponieśliśmy przedtym, wszystko to odwróciło uwagę świata od innej bitwy morskiej, równie ważnej, jaką flota brytyjska stacza obecnie na Morzu Śródziemnym”.

Oś jest nieugięcie zdecydowana

Tymczasem machina propagandowa III Rzeszy, której częścią jest też gadzinowa prasa w GG, niezmożenie i na najwyższych obrotach pracuje, by zbagatelizować stratę „Bismarcka”, podkreślić bohaterstwo jego załogi, a do tego wyolbrzymić znaczenie szkód wyrządzonych nieprzyjacielowi. Temu wszystkiemu niewątpliwie ma służyć artykuł pod tytułem „Wielka Brytania nigdy nie przełamie blokady” (Kurier Częstochowski z 30 maja; w podtytule „Bohaterska postawa załogi”, „Bismarcka” rzecz jasna):
„Do pościgu za jednym tylko statkiem liniowym „Bismarck” zmobilizowano – według doniesień londyńskich – jednostki eskadry gibraltarskiej, oraz kilka statków liniowych, które znajdowały się w drodze celem konwojowania transportów morskich. Doniesienia angielskie stwierdzają, że „Bismarck” w czasie ostatnich walk był wciąż jeszcze zdolny do gwałtownego i skutecznego ognia artyleryjskiego. Komunikat londyńskiej admiralicji donosi, że w czasie pierwszego starcia z „Bismarckiem” odniosły uszkodzenia statek liniowy „Princ of Wales” oraz towarzyszący krążownikowi „Hood” statek liniowy „King Georg V”, który w swoim czasie przewiózł do Stanów Zjednoczonych ambasadora brytyjskiego lorda Halifaxa. W związku z bohaterskim końcem statku liniowego „Bismarck” dzienniki niemieckie stwierdzają, że naród niemiecki z tą samą poważną dumą, z jaką przyjmował długi szereg dotychczasowych sukcesów w wojnie przeciwko Anglii, znosi obecnie stratę tego statku liniowego, który daleko na Atlantyku padł ofiarą przemocy. Prasa włoska stwierdza, że naród niemiecki może być dumny ze swoich bohaterów. Agencja Stefani podkreśla depeszę iskrową admirała Luetjensa, obrazującą dumną postawę marynarzy niemieckich. Wyjazd „Bismarcka” przeciwko nieprzyjacielowi, oraz jego zwycięstwo nad „Hood” – pisze, „Messagero” – podniosły jeszcze prestiż niemieckiej marynarki wojennej. Statek liniowy „Bismarck” – jak pisze „Popolo di Roma” – wydał walkę wrogowi w odległości 2000 km. od dostępnej dla siebie bazy na wodach nieprzyjacielskich. Dowodzi to, że oś jest nieugięcie zdecydowana wyszukiwać i atakować Anglików w ich najodleglejszych kryjówkach na lądzie, na morzu i w powietrzu. Anglia jest otoczona żelaznym pierścieniem , którego nigdy nie będzie w stanie przełamać”.

Z kolei w sobotę 31 maja Kurier Częstochowski publikuje „Wnioski fachowców z dziedziny uzbrojenia – Po zatopieniu „Hooda” – Głosy światowe o bitwie morskiej na Atlantyku”:
„Pewien wysoki oficer marynarki Stanów Zjednoczonych, bawiący w Mexico City przedstawił wobec reprezentantów prasy swoją opinię o bitwie morskiej na Atlantyku. Okoliczności, wśród których został zatopiony „Hood” jako największy statek liniowy na świecie, zasługują na baczną uwagę. „Hood” w czasie swej przebudowy został wyposażony w tak gruby pancerz, iż sądzono, że żaden pocisk nie będzie w stanie dosięgnąć żywotnych części tego okrętu. Okazało się jednak, to opancerzenie to było niewystarczające wobec siły 15 calowych pocisków „Bismarcka”. Z tego powodu należy poświęcić specjalną uwagę kwestii szybkości w marynarce Stanów Zjednoczonych. Przy konstrukcji nowych statków liniowych wychodząc w Stanach Zjednoczonych z założenia, że będzie można zrezygnować z szybkości na korzyść silniejszego opancerzenia i wzmożenia do najwyższych granic siły ogniowej. Pomimo szybkości statku „Hood” wynoszącej 32 węzły jasnym jest, że zaniedbano jego zabezpieczenie na korzyść szybkości. Zdaje się, – oświadczył wymieniony oficer marynarki amerykańskiej – że Niemcom udało się znaleźć najlepszy kompromis pomiędzy wagą i wymiarami dział z jednej strony, a szybkością z drugiej. W kołach angielskich inżynierów marynarki – jak stwierdzają doniesienia szwedzkie – utrzymuje się przypuszczenie, że nisko biegnące torpedy trafiły w pancerz „Hooda” z flanki. W związku z zatopieniem „Bismarcka” oświadczają dzienniki japońskie m.in. „Japan Times and Adventurer”, że stracie tego statku nie dało się zapobiec, ponieważ Anglicy zmobilizowali całą flote znajdującą się w rejonie wyspy brytyjskiej. Dziennik brazylijski „Mejodia” zwraca uwagę, to w czasie tej ostatniej bitwy morskiej Anglicy nie mogą sobie nawet rościć pretensyj do „honorowej gry”. Faktyczny bilans ostatnich 8-miu dni przedstawia się w ten sposób, że Anglia z wyjątkiem jednostek, stacjonowanych w Gibraltarze straciła prawie całą flotę śródziemnomorską, oraz „Hooda“ do czego należy jeszcze doliczyć drugi uszkodzony statek liniowy. Prasa kopenhaska wyraża przekonanie, że żałoba odczuwana przez Niemcy z powodu straty „Bismarcka” łączy się z dumą z powodu bohaterskiej walki tej jednostki przeciwko olbrzymiej przewadze. Organ rządu budapeszteńskiego „Fuegget – Ellendseg” pisze, że w bitwie morskiej na Atlantyku strona niższa pod względem liczebności odniosła większy sukces. Legenda o niepokonalności Anglii na morzu została rozwiana wskutek zatopienia „Hooda”. Hiszpański dziennik „Arriba” wyraża przekonanie, że opinia publiczna w Anglii nie odzyska po zatopieniu „Bismarcka” ponownie spokoju utraconego wskutek zatopienia „Hooda”. Rzadko który okręt wypełnił świetniej swoje bohaterskie zadania na morzach światowych, niż „Bismarck”.

Krótko mówiąc: moralne zwycięstwo Niemców, a Anglikom i tak nic nie pomoże. Ci jednak, podobnie jak ich sojusznicy, są chyba odmiennego zdania.

Tak będzie pomszczone wszystko

Stan uczuć Polaków w Wielkiej Brytanii po zatopieniu „Bismarcka” najlepiej chyba oddaje pełne patosu, lecz i entuzjazmu przemówienie ministra ministra Stanisława Strońskiego (postać kontrowersyjna, ale mistrz słowa niewątpliwy), nadane przez BBC 28 maja, którego tekst ukazał się dzień później w Dzienniku Polskim:
„U nas zaś, w Polskiem Ministerstwie Informacji, na dziesięć minut stanęła praca. Kto żyw, szedł ku innym. Szedł z radością, która go rozpierała. Nie tylko dlatego, że „Hood został” pomszczony i że my, Polacy, pomyśleliśmy sobie w tej chwili wszyscy, że tak będzie pomszczone wszystko, wszystko, wszystko. Z poczuciem sprawiedliwości, której ręka dosięga złych, łączyło się wrażenie niezawodnej potęgi i sprawności tej odwiecznej w dziejach świata wartości, która zwie się flotą brytyjską. Dzisiaj obraz jest jasny. Ten niemiecki „Bismarck” wypłynął na morze nie po to, by zetknąć się z okrętami wojennymi brytyjskimi. Unikał ich i przemykał się. A skradał się ku statkom osobowym i towarowym, by je zatapiać. Siły brytyjskie ścigały go nie jak przeciwnika rycerskiego, ale jak straż bezpieczeństwa ściga złoczyńcę, kłusownika, korsarza. I okazało się, że jednak nawet w tym bezmiarze obszarów morskich jest flota brytyjska u siebie w domu. Była chwila, po starciu koło Grenlandii, iż mówiono sobie tutaj, że takie podkradanie się wielkiego korsarza niemieckiego w pobliże Ameryki wywrze wielkie wrażenie w Stanach Zjednoczonych. To prawda. Ale to, że flota brytyjska uporała się z korsarzem, wywrze jeszcze większe wrażenie, jak wszędzie w świecie, tak i w Stanach Zjednoczonych. Dla dzisiejszej wielkiej mowy Prezydenta Roosevelta wiadomość o zatopieniu „Bismarcka” przyszła w samą porę. W mowie tej Prezydent Roosevelt stwierdził właśnie, że wojna zbliża się do Ameryki, oraz że wolność mórz pozostaje naczelną zasadą polityki światowej Stanów Zjednoczonych. Obwieszczając narodowi amerykańskiemu pogotowie największego wysiłku we współdziałaniu z wielką Brytanią i Sprzymierzonymi, mógł Prezydent Roosevelt liczyć na żywą w umysłach amerykańskich świadomość, że Britannia rules the waves: Brytania panuje na morzach. A to wiedzie ku zwycięstwu”.

Chlubny udział kontrtorpedowca „Piorun”

Jednak największy polski entuzjazm miał dopiero wybuchnąć. Stało się z chwilą, gdy ujawniono udział Polaków w akcji przeciwko „Bismarckowi”. Tak pisał o nim Bohdan Pawłowicz w Dzienniku Polskim 10 czerwca 1941:
„Nasza Marynarka Wojenna dała również swój wkład do bitwy z „Bismarckiem”, który proporcjonalnie do naszych sił na morzu, bynajmniej nie jest mały. Na pokładzie okrętu linjowego H.M.S. „Hood” zginęli śmiercią marynarzy 4 podchorążowie polscy, odbywający praktykę po ukończeniu Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej. Podchorążowie ci wyszli z kursu który rozpoczął nauki jeszcze w Polsce, a wojna zaskoczyła ich, gdy byli w podróży ćwiczebnej na O.R.P. „Iskra”, pływając na Morzu Śródziemnym. Podchorążowie zostali wysłani wówczas do Anglji, gdzie ukończyli nauki, pomimo dotkliwego braku podręczników polskich i profesorów. Po wyjściu ze szkoły poprzydzielam zostali na okręty brytyjskie dla odbycia praktyki i stage u przed ewentualną nominacją na podporuczników marynarki. Jak zgodnie raportują dowódcy okrętow brytyjskich polscy podchorążowie zyskali sobie powszechną sympatje i uznanie. Czterech z nich odbywało praktykę na H.M.S. „Hood”. Cześć ich pamięci! Obecnie również Admiralicja Brytyjska ogłosiła udział, i to bardzo chlubny udział, polskiego kontrtorpedowca „Piorun” w zwalczaniu niemieckiego pancernika „Bismarck”. Oto komunikat Admiralicji: O.R.P. „Piorun” był przydzielony do sił morskich, dowodzonych przez Komandora P. L. Vian, D.S.O., R.N. „Piorun” pierwszy z pośród eskadry kontrtorpedowców spostrzegł „Bismarcka” zaraz po g. 10.30 wieczorem dnia 26 maja. Natychmiast po zauważeniu nieprzyjaciela nawiązał z nim kontakt i zbliżył się do niego pod silnym ogniem jego ciężkiej i średniej artylerji. Dzięki zygzakowaniu i dzięki szczęśliwym manewrom dowódcy, O.R.P. „Piorun” nie poniosł żadnych strat ani nie doznał żadnych uszkodzeń. Natomiast sam „Piorun” otworzył ogień na nieprzyjaciela z największa energją. Następujący sygnał został podany przez Komandora Vian do „Pioruna”: „Winszuję. Byliście pierwszym okrętem naszych sił morskich, który spostrzegł nieprzyjaciela. Mam nadzieję, że „Piorun” będzie ze mną następnym razem. Rozpoczynam działanie”. Dowódca Pioruna odpowiedział: „Jesteśmy dumni, będąc razem z wami. Będzie największym zaszczytem dla nas jeśli znajdziemy się w przyszłości pod Pana Dowództwem przeciw „Tirpitzowi”.
Do kurtuazyjnych słów komandora Viana nawiązuje redakcyjny felieton na tej samej, pierwszej stronie gazety, autorstwa znanego nam już M.K:
„Nawet laik wyczuje niezwykłość czynu „Pioruna”. Niewielki kontrtorpedowiec, który nie waha się nawiązać walkę z potężnym pancernikiem, przywodzi na myśl pojedynczego żołnierza, który, uzbrojony w karabin maszynowy, atakuje ciężki czołg. Tym lepiej odczują niezwykłość tego czynu ludzie morza – Anglicy. Świadczy o tym zreszłą dobitnie depesza, jaką dowódca formacji, w której skład wchodził “ Piorun,” przesłał dowódcy polskiego okrętu. – Marynarka brytyjska jest wspaniała w czynach, ale oszczędna w słowach i skąpa w pochwałach. Jeżeli też dowódca brytyjski winszuje „Piorunowi” jego postawy i wyraża nadzieje, że i w następnej akcji znajdzie się on pod jego rozkazami, to jest to ukłon bardzo głęboki. Ocenią go należycie Polacy. I ocenią go Anglicy – naród, dla którego słowo marynarki jest wyrocznią, a sprawy morza – sprawami najważniejszymi”. Z tym ocenianiem przez Anglików wkładu Polaków w walkę z Niemcami wszelako różnie w przyszłości będzie. Do ataku III Rzeszy na ZSRR pozostały już tylko dni, a wraz z nim „złoty okres” sojuszu polsko-brytyjskiego stopniowo odejdzie do historii.

Jak się łatwo domyślić, okupacyjna prasa w Generalnym Gubernatorstwie wątek udziału Polaków w polowaniu na „Bismarcka” pominęła milczeniem.

P.S. Co do zasady zachowywałem pisownię oryginalną. Nie było to łatwe – chwilami można odnieść wrażenie, że nie tylko polscy dziennikarze w Londynie używali innego języka polskiego niż ich koledzy po fachu w GG, ale i inaczej pisano po polsku w Krakowie i Częstochowie. Zdecydowałem się jednak, by (z drobnymi wyjątkami) nie korygować ortografii cytowanych artykułów. Jedynym zabiegiem redaktorskim, jaki częściej stosowałem z myślą o estetyce tekstu, jest łączenie niektórych akapitów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera