Karolczak: Katowice chcą zrzucić na GZM koszt 400 mln za komunikację między miastami. Nie po to powstała Metropolia GOŚĆ DZ I RADIA PIEKARY

Kategoria: czarny humor. Będą nowe bilety strefowe w Metropolii?
Dla czerwonej i zielonej? Zupełnie poważnie: to jest właśnie ten przypadek, gdy rząd wprowadzając dodatkowe obostrzenia, np. w Rudzie Śląskiej, zupełnie nie uwzględnił specyfiki Metropolii, w której komunikacja miejska przekracza granice miast wielokrotnie. To trochę tak, jakby w jednej z dzielnic Warszawy powstała czerwona strefa. Niestety nie myśli się o nas jak o jednym dużym organizmie miejskim.

To jak dziś organizujecie komunikację w Rudzie Śląskiej i miastach sąsiednich?
Obostrzenia się już zmieniły i dla linii przekraczających granice miasta wynoszą 30 proc. miejsc stojących i siedzących. Linie wewnątrz miasta mają wyższy rygor. Więc w sumie mamy dziś w Metropolii 3 kategorie komunikacji, jeśli chodzi o ograniczenia epidemiczne.

A propos połączeń międzygminnych. Metropolia dogadała się już w tej sprawie z Katowicami?
Z Katowicami jeszcze się nie dogadaliśmy, bo mamy do czynienia ze sporną interpretacją przepisów. Katowice uważają, że połączenia międzygminne, które wcześniej miasta finansowały wspólnie, powinny stać się połączeniami metropolitalnymi i Metropolia, w ramach swojego budżetu, powinna za nie płacić. Sprawą zajmują się prawnicy.

To Metropolia będzie się sądzić o to ze swoją stolicą?
Mam nadzieję, że nie. Kancelaria prawna obsługująca Katowice zaproponowała pewną interpretację przepisów. W tej chwili powołuję zespół z prezydentami najważniejszych miast, by jak najszybciej to wyjaśnić: co dokładnie jest przewozem metropolitalnym. Pamiętamy intencje ustawodawcy, które zostały przedyskutowane jeszcze przed uchwaleniem ustawy: mowa była o budżecie metropolii wspierającym nowe rozwiązania i nowe inwestycje, a nie przejmuje zobowiązań miast, by obniżać ich koszty.

Ten wniosek Katowic jest w jakimś stopniu racjonalny, czy to tylko sięgnięcie do metropolitalnej skarbonki w obliczu problemów finansowych wywołanych epidemią?
Mogę tylko powiedzieć, że interpretacja Katowic poskutkowałaby wydatkiem z budżetu Metropolii na poziomie ponad 400 mln zł. Metropolia tyle pieniędzy nie ma, więc miasta i tak musiałyby dołożyć pieniądze i to tylko po to, by sfinansować to jedno zadanie. Kwestie rozwoju gospodarczego, innych inwestycji byłyby po prostu niemożliwe. Przy takim scenariuszu wątpię, czy Metropolii zostałyby w ogóle jakiekolwiek pieniądze, choćby na pensje dla swoich urzędników. A powtarzam: Metropolia nie powstała po to, by miasta oszczędzały, tylko by tworzyć lepszą jakość życia dla mieszkańców, lepsze usługi publiczne.