Myśmy to już przeżyli
Jest rok 1945, nareszcie koniec wojny, która pochłonęła wiele milionów istnień ludzkich, głównie mężczyzn. Wielu mężczyzn wywieziono też na wschód, a część wojenna pożoga rzuciła na zachód Europy. Znacząca liczba Polaków osiadła na stałe w USA, Kanadzie, Anglii, Australii, część wyemigrowała do Izraela. Jednym słowem, Polska się wyludniła, brakowało rąk do pracy. Do tego w Polsce niepewna była sytuacja polityczna.
Władza wpadła na pomysł, aby część ludzi, głównie mężczyzn, przenieść do pracy na Śląsk, lokując ich w domach górnika, hutnika lub lokując młode rodziny w naprędce budowanych osiedlach robotniczych. Tak powstały Tychy, Jastrzębie-Zdrój, Żory i osiedla w innych miastach. Zapanowała istna „wędrówka ludów” - z rolniczych województw na Śląsk.
Pieniądze „na przelew”
Część młodych mężczyzn ożeniło się ze Ślązaczkami i ci zdążyli się najszybciej zasymilować na stałe i prawie nie stwarzali problemów. Gorzej było z pozostałymi. Ci mieszkańcy domów górnika i innych za prace otrzymywali pieniądze, a te przeznaczali głównie na wódkę - „na przelew” - jak to mówili. Rozróbom nie było końca, prawie każda zabawa taneczna kończyła się „mordobiciem” między sobą, ale też z mieszkańcami Śląska. Dlatego bardzo niemile byli widziani i nosili nazwę „goroli” (nie mylić z góralami, bo to ludzie „krewcy”, ale spokojni). Inna nazwa, jaką mieli, to „werbusy” - od słów „werbowani do pracy”. Jeszcze inna cecha, jaką ci napływowi mieli, to język pełen niecenzuralnych słów, nieznanych dotąd na Śląsku, gdzie królowały tylko „pieronie” i „jeronie”.
Nie wszystkich można było tak srogo osądzić, nie wszyscy mieli z językiem kłopoty. Wielu pożeniło się na Śląsku i zasymilowało. Najgorzej było z samotnymi, bo mieli dużo wolnego czasu, mieli pieniądze i rozrabiali, więc bardzo często interweniowała milicja. Lała się krew prawie podczas każdej burdy. To były bardzo trudne czasy i strach było wieczorem wyjść z domu.
A zastępy „werbowników” z zakładów pracy jeździły po Polsce i namawiały nowe zastępy młodych mężczyzn do pracy na Śląsku. To wszystko trwało ładnych paręnaście lat. Zresztą, na osiedlach i teraz - po ponad 70 latach zamieszkiwania na Śląsku - też zdarzają się bójki i rozboje.
Ludzie niepożądani
Powyższe napisałem, aby uświadomić moim rodakom, jakie to trudności asymilacyjne wyniknąć mogą z „nowej fali” osadnictwa w Polsce - ludzi o odrębnej kulturze, odmiennej religii, różnych nawyków. Już teraz reporter TVP na Węgrzech pokazywał, jak uciekinierzy z Afryki wyrzucali podarte dokumenty osobiste świadczące o tym, skąd są i jakie mają szkoły za sobą - niczego dobrego to nie oznacza i nie zwiastuje. To mogą być ludzie całkiem niepożądani w Polsce.
Zresztą, ile jeszcze swarów pozostało w Polsce po wojnie 1945 roku. Praktycznie nie istnieje już u nas „wielokulturowość” mieszkańców. Na szczęście nie ma u nas nieporozumień na tle religijnym między katolikami, ewangelikami i prawosławnymi, a także niewierzącymi... Chociaż jeszcze część niezgody pozostała, np. miedzy Śląskiem a Zagłębiem, ale to nic poważnego.
Wracając do tych „dokumentów osobistych” niszczonych na Węgrzech - czyż u nas niektórzy sądownie „nie wyrabiali” sobie świadectw maturalnych? A to szkoła wypalona, a to teraz jest tam coś innego itp. To są fakty, do których warto byłoby wrócić - na przykład do słynnego wypalenia technikum w Gorlicach...
CZYTAJ WIĘCEJ LISTÓW DO REDAKCJI DZIENNIKA ZACHODNIEGO
Nasz adres: "Dziennik Zachodni" Media Centrum, ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec
Adres mejlowy: [email protected]
*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?