Minął rok od momentu agresji rosyjskiej na Ukrainie. Walki za naszą wschodnią granicą trwają od dwunastu miesięcy. Dla milionów osób to czas największych życiowych tragedii, trauma związana z utratą bliskich. To bombardowane domy, obiekty kultury i użyteczności publicznej, infrastruktura. To również cierpienie zwierząt, ogromny eksodus ludności uciekającej przed wojną. Pierwsze pociągi z setkami uchodźców dotarły do Przemyśla, ludzie uciekali też prywatnymi samochodami i pieszo. Śląsk, jak wiele polskich miast, stanął wtedy w gotowości. Na katowickim dworcu PKP ruszył punkt informacyjno-doradczy.
Pierwsze pociągi z uchodźcami na katowickim dworcu
Od początku wojny wszystkie śląskie służby, instytucje, podmioty i organizacje, także pozarządowe stanęły w gotowości. 24 godziny na dobę strażacy PSP, w początkowych tygodniach wojny stacjonujący przed dworcem PKP, przyjmowali setki uchodźców wysiadających z pociągów na katowickim dworcu, pomagając im w relokacji na terenie województwa.
– Błyskawicznie ruszyliśmy z pomocą Ukrainie. Jeszcze w lutym ub.r. uruchomiliśmy punkty recepcyjne w województwie śląskim – wspomina Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski. - W miejscach tych osoby uciekające z Ukrainy przed konfliktem zbrojnym uzyskały pomoc i informacje na temat pobytu w Polsce. Tutaj też zapewniony miały posiłek, podstawową opiekę medyczną czy miejsce na odpoczynek - dodaje.
Na terenie Śląska uruchomiono też hub z pomocą humanitarną oraz punkt informacyjno-doradczy działający w holu katowickiego dworca PKP.
Ludzie otwarli serca
Największą pomoc okazali uchodźcom mieszkańcy naszego regionu. Dosłownie od pierwszych chwil od momentu rosyjskiej agresji, otworzyli swoje serca i domy przed Ukraińcami uciekającymi przed wojną. Ruszyły masowe zbiórki, transport środków medycznych, spożywczych, oferty przewozu dla uciekającej przed agresorami ludności. Pomoc niesiono także zwierzętom, przewożąc je do schronisk na terenie naszego kraju, organizując zbiórki karmy. Serce Śląska biło wtedy na dworcu. Odpowiedź Ślązaków na potrzeby Ukraińców trafiających do naszego regionu była imponująca. Na dworcu PKP w Katowicach oprócz uchodźców, pojawiły się setki osób chcących nieść wsparcie.
- Wzięłam z domu koce, zrobiłam kanapki. Sąsiadka upiekła bułki. Kupiłyśmy też karmę dla zwierząt, bo z telewizji wiedziałyśmy, że z ludźmi przyjeżdżają także zwierzęta i są apele o pokarm dla nich - opowiada Aneta Kowalska z Jaworzna. - Wsiadłam w samochód i pojechałam na dworzec do Katowic z koleżanką. Pamiętam ten tłum ludzi, nieco chaosu, zanim dowiedziałyśmy się gdzie i co możemy zostawić, jak pomóc. Tysiące uchodźców z tobołkami, małe dzieci, psy... Podeszłyśmy do punktu medycznego zapytać, czy nie potrzebują wsparcia, koleżanka jest pielęgniarką. Wtedy już osób na punkcie był nadmiar. Zostawiłyśmy tam środki opatrunkowe - wspomina.
9200 osób w ośrodkach dla uchodźców
Ludzie pomagali także w znajdowaniu lokum dla uchodźców. W Internecie zaczęły działać strony, na których zarówno Ukraińcy zgłaszali swoje zapotrzebowanie, jak i Polacy oferowali konkretne lokacje z rozpiską warunków lokalowych, ilości wolnych miejsc, transportu do miejsc zakwaterowania.
- Ci, którzy przyjęli pod swój dach uchodźców mogli skorzystać z rządowego wsparcia i otrzymać świadczenie pieniężne w wysokości 40 zł za osobę na dzień. Dodatkowo wojewoda uruchomił zbiorowe miejsca zakwaterowania, z których przez miniony rok skorzystało już 51 tys. osób - mówi wojewoda śląski.
Na chwilę obecną w ośrodkach dla uchodźców przebywa ponad 9200 osób, z czego wyłącznie w Katowicach jest ich około 900.
Tworzenie śląsko-ukraińskiej społeczności na ulicach, w szkołach i zakładach pracy
Ukraińcy znaleźli też na Śląsku miejsca pracy, wtopili się w naszą społeczność. Mogli liczyć na wsparcie w zakresie nauki i edukacji.
- Podjęto szereg działań, których celem było ułatwienie funkcjonowania 21 tys. ukraińskich dzieci w szkołach i przedszkolach w Śląskiem - przekazuje Wieczorek.
Śląskie szkoły, jak inne placówki oświatowe w kraju, stały się miejscem kulturowej mieszanki. Polskie dzieci szybko zaakceptowały nowych kolegów i koleżanki, nauczyciele przystosowali tok zajęć do potrzeb ukraińskich dzieci. Trzeba było szybko organizować lekcje języka polskiego dla nich. Nauczyciele przystąpili do kursów języka ukraińskiego. Istotnym aspektem pomocy obywatelom Ukrainy była też kwestia zatrudnienia.
- Do śląskich urzędów pracy od początku wybuchu wojny wpłynęło ponad 88 tys. powiadomień o powierzeniu pracy obywatelowi Ukrainy. Najwięcej Ukraińców, blisko 11 tys. wykonywało pracę w Bielsku-Białej i powiecie bielskim. W Katowicach było to ponad 9 tys. W Sosnowcu 8094, Gliwicach i powiecie gliwickim 8074. Biorąc pod uwagę płeć, 64 proc. dotyczyło kobiet. Według grup zawodów, najwięcej ofert dotyczyło robotników magazynów i prostych prac w przemyśle - wylicza Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach.
W naszym regionie w okresie wojny nadano PESEL 145 576 obywatelom Ukrainy. W samym 2023 roku nadano ich 438. W województwie śląskim urodziła się blisko setka dzieci uchodźców. Nikogo nie dziwi już język ukraiński w zakładach pracy, komunikacji miejskiej, na ulicach czy w kawiarniach. Ukraińcy wrośli w polską i śląską społeczność.
700 mln zł wydano w regionie na pomoc uchodźcom
Z oferowanej pomocy skorzystały miliony uchodźców. Łącznie na pomoc uciekającym przed wojną Ukraińcom w województwie śląskim wydano prawie 700 mln zł. Jednak nie tylko ekonomia się liczy. Najtragiczniejszymi skutkami ataku zbrojnego Rosji na Ukrainę jest śmierć niewinnych ofiar oraz rozpacz milionów osób. Utrata przez nich swoich bliskich i domów, brak poczucia bezpieczeństwa, głód oraz ból to traumatyczne przeżycia, z którymi muszą się mierzyć.
- Kochany tato, bardzo za Tobą tęsknię. Tu w Polsce jest mnie i mamie bardzo dobrze, wszyscy nas serdecznie przyjmują. Widziałam wiele ciekawych miejsc, mam nowych kolegów i koleżanki. Uczę się dobrze. Chciałabym, abyś przyjechał, tyle bym Ci pokazała ładnych miejsc. Niedługo kolejne święta, kiedy uda się nam przytulić. Czy jesteś bezpieczny... - to fragment listu, który do walczącego na ukraińskim froncie ojca, napisała 11-letnia Ana, podczas zadania klasowego na języku polskim w jednej ze śląskich podstawówek.
Nauczycielka dziewczynki wspomina, że dziecko podczas pisania pracy się popłakało. To największe wyzwanie dla pedagogów, móc uczyć te dzieciaki, ale też łagodzić ich traumę. Do takich obrazków, opowieści o wojnie, ale też i odmiennej kulturze muszą przywyknąć polskie i śląskie dzieci. One też w tym uczestniczą.
- Wobec podeptanej ludzkiej godności i cierpienia nie możemy być, i nie pozostajemy, obojętni – podkreśla Jarosław Wieczorek. – Nie przestajemy wspierać naszych przyjaciół zza wschodniej granicy, którzy wciąż odpierają ataki Rosjan, ale też jesteśmy dumni z tego, jak wiele dobrego dla uciekających przed wojną już się udało zrobić. Także dzięki pomocy i współpracy z samorządami. I za te wspólne działania bardzo dziękuję – akcentuje wojewoda śląski.
Nie przeocz
- Tak wyglądał stary dworzec PKP w Katowicach. Kto pamięta? Powspominajmy! ZDJĘCIA
- Katowice dziesięć lat temu. Dawny Supersam zniknął w niespełna dwa miesiące. ZDJĘCIA
- Modne paznokcie na 2023 rok. Wiemy, co będzie na topie! TOP wzory na paznokcie
- Odnowiona cechownia wygląda niesamowicie. Kiedy zobaczymy wnętrza?
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Tych budynków i miejsc w Katowicach już nie ma. Miasto wyglądało całkiem inaczej...
- Tanie domy z dużymi działkami do 190 tysięcy złotych w województwie śląskim
- Zwykły dzień w Częstochowie w latach 70. i 80. XX wieku. To była stolica województwa
- Najtańsze kawalerki w Katowicach. Zobacz atrakcyjne oferty!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?