Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląskość jako zdrada Polski

Robert Siewiorek
Dyskusja na temat narodowości śląskiej i autonomii ma od paru dni nowy wymiar. Jest przedstawiana jako przejaw społecznej infekcji, która toczy polską rzeczywistość. Ta choroba ma się objawiać negacją wartości narodowych i patriotycznych, zakłamywaniem polskiej historii i odrzuceniem solidaryzmu społecznego, co ostatecznie służy rozbiciu Polski oraz eliminacji narodu.

Taką interpretację konsekwencji śląskiej debaty i samej śląskości sformułował w "Raporcie o stanie Rzeczypospolitej" Jarosław Kaczyński. Choć tematyka śląska zajmuje w tym ponadstustronicowym manifeście ledwie około strony, słowa padające w odniesieniu do naszego regionu warto przywołać. By zrozumieć, co myśli lider drugiej największej partii w Sejmie. Człowiek, który jeszcze niedawno, licząc na prezydenturę, obiecywał nam "drugą Bawarię".

Dla Kaczyńskiego śląskość jest dziś po prostu sposobem odcięcia się od polskości i "przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej". Innymi słowy, w najmniej toksycznej wersji śląskość to coś, co rozwadnia polskość, a w wariancie najsilniejszym - to zdrada Polski na rzecz Niemiec. Kaczyński woli tę drugą interpretację, o czym przekonał nas podczas sobotniej konferencji prasowej. - Twierdzenie, że istnieje narodowość śląska, to zakamuflowana opcja niemiecka - wyjaśnił.

W sprawach etnicznych światopogląd Kaczyńskiego jest mieszanką teorii spisku z ideą monokultury narodowej. Opisanie pierwszego z tych elementów jest łatwe: Polska jest w stanie permanentnego zagrożenia ze strony wrogów zewnętrznych, głównie Niemiec i Rosji, których wspierają wrogowie wewnętrzni. Właśnie dowiedzieliśmy się, że tymi zdrajcami są Ślązacy. Z kolei idea monokultury narodowej zakłada, że akcentowanie regionalności, miłości do małej ojczyzny - jest negacją dużej ojczyzny. Negacją Polski. Nie można być, uważa Kaczyński, Kaszubem czy Ślązakiem, a przy tym wartościowym Polakiem, ponieważ regionalizmy osłabiają naród polski.

Wobec takiej logiki tłumaczenie, że odrzucenie regionalizmów, kultury enklaw czy pogranicza zubaża polską kulturę narodową i prowadzi do jej uwiądu - nie ma sensu. Negacja inności daje bowiem, zwłaszcza ludziom widzącym wokół głównie wrogów, pewien komfort: nie czerpiąc z innej kultury, światopoglądu czy wrażliwości - może i tracisz, ale też przecież nie narażasz się na możliwe przykre odkrycie, że to, co masz do powiedzenia jest jałowe.

Patriotów z PiS konsoliduje poczucie zagrożenia ze strony wrogów, których nieustannie trzeba tropić. Są wśród nich od dawna postkomuniści, liberałowie, elity, artyści, dziennikarze, lekarze... Teraz przyszła pora na Ślązaków, zdrajców Polski.

Na ich czele, obok Jerzego Gorzelika, lidera Ruchu Autonomii Śląska, stoi Kazimierz Kutz, według PiS Ślązak polakożerca, którego publicystyka jest, jak czytamy w Raporcie - "jadowicie antypolska". Niewielu jest ludzi, którzy dla polskiego Śląska zrobili tak dużo jak Kutz. Nie tylko za sprawą filmów, ale też właśnie tej publicystyki, którą Kaczyński piętnuje, pewnie nawet jej nie znając. Od lat, także dzięki działalności w polityce, Kutz jest twarzą Śląska - tyle że nie tego wykonującego pańskie rozkazy z Warszawy, nie Śląska zahukanego i ciągle starającego dowieść swej lojalności wobec etatowych patriotów z Wiejskiej. Kutz jest twarzą Śląska niepokornego, stawiającego niewygodne pytania, żądającego szacunku. Taki Śląsk, i to z liderem, którego nie da się zastraszyć ani uciszyć - to śmiertelna obraza dla lidera PiS. Na taki Śląsk w jego IV RP nie ma miejsca.

Paradoks polega na tym, że marząc o zhomogenizowanej, politycznie i kulturowo skoszarowanej Polsce, Kaczyński - uważający się za dziedzica najpiękniejszych tradycji Rzeczpospolitej - o jednym zapomina. Na promowanej przez niego wizji patriotyzmu i obywatelskiej lojalności zamiast Rzeczypospolitej Obojga Narodów - będącej wspólnym domem dla Polaków, Żydów, Litwinów, Rusinów, Ukraińców czy Niemców - można by zbudować co najwyżej jakieś powiatowe księstwo mazowieckie. Jakie szanse na mocarstwowość miałaby taka Rzeczpospolita Jarosława Kaczyńskiego - łatwo przewidzieć.

Wypada więc dziękować Bogu, że los pozwolił prezesowi PiS żyć i działać teraz. Bo jedynym sposobem unieszkodliwienia takiego oszalałego wizjonerstwa jest demokracja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!