Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: W śląskim kotle diabeł pali?

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański arc.
Od wielu miesięcy jesteśmy niemymi świadkami zawirowań kadrowych, organizacyjnych i finansowych w śląskim górnictwie. Branżowa karuzela personalna kręci się zapamiętale, stale pojawiają się nowe koncepcje, czasem o księżycowym rodowodzie, a pudrowany przez lata węgiel stacza się ku przepaści.

W najtrudniejszym położeniu znalazła się Kompania Węglowa, matka żywicielka tysięcy mieszkańców regionu. Największa firma węglowa w Europie przyniesie w 2014 roku ogromne straty, płynność finansowa jest - delikatnie mówiąc - dyskusyjna, a banki są sceptycznie nastawione do działań naprawczych utracjuszki. Wszystkie te zdarzenia można było bez trudu przewidzieć i podjąć wyprzedzające działania.

Wiele obiecywano sobie po wizytach w regionie premiera Donalda Tuska, jego spotkaniach z górnikami i ich związkowymi przedstawicielami. Już sama obecność tak ważnej figury politycznej oznacza, że państwo przypomniało sobie o roli właścicielskiej. Wiadomo bowiem, że kopalnie, poza kilkoma ledwie wyjątkami, są własnością skarbu państwa i podlegają teoretycznie jego nadzorowi. Tymczasem przez lata państwo w branży było niewidoczne, wręcz ostentacyjnie unikało udziału w rzeczywistej debacie o jej przyszłości. Wizyty premiera nie wpłynęły w żaden istotny sposób na kondycję górnictwa, a ustalenia z rozmów nie zmieniły ani na jotę dramatycznej kondycji finansowej. Co gorsza, pojawiły się zróżnicowane, a przy tym całkowicie sprzeczne, doniesienia o sposobach rozwiązywania problemów górnictwa.

Prawie 30 lat zajmuję się losami regionalnego górnictwa i mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że takiego chaosu personalnego, organizacyjnego i koncepcyjnego w branży nie pamiętam. Jestem człowiekiem uniwersytetu i nie powinienem używać słów zbyt dosadnych, takich choćby jak włoskie burdello. Ze względu jednak na wagę problemów i wymiar społeczny - jednoznacznie je przywołam.

Konieczne jest szybkie uporządkowanie spraw, czytelne przedstawienie programu naprawczego i jasne powiedzenie, że nie uda się utrzymać górniczego stanu posiadania. A to oznacza uśpienie czy likwidację niektórych kopalń, redukcję zatrudnienia, ograniczenie uprawnień pracowniczych. Cały dramatyzm sytuacji ukazał desperacki strajk pod ziemią w ostatniej kopalni zagłębiowskiej Kazimierz-Juliusz.

Do strajkujących zjechał z dobrym skutkiem nowy wojewoda - Piotr Litwa. Ten sukces nie oznacza jednak, że załoga będzie dalej i długo fedrować. Nie ma bowiem czego, bo zasoby węgla zostaną wykorzystane w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy.

Jak rzadko kiedy krytyczna sytuacja regionalnego górnictwa stwarza przesłanki do radykalnej reformy branży. Przede wszystkim państwo winno wrócić do właścicielskiej roli w górnictwie, powołać odpowiedzialnych ludzi do jego zarządzania. Po raz kolejny twierdzę, że górnictwo jest zbyt poważną sprawą, aby powierzyć je wyłącznie górnikom. Potrzebni są dobrzy ekonomiści spoza branży, znawcy marketingu, prawnicy, psychologowie, socjologowie, słowem wszyscy ci, którzy uszczuplą wielomilionowe zwały węgla. Odrębną kwestią jest rzetelna ocena wpływu importu surowca, m.in. z Rosji, na sprzedaż węgla rodzimego. O węglu sprowadzanym z Mozambiku już nie wspomnę.

Związkowcy też winni wziąć głęboki oddech i przypomnieć sobie, że przed nimi co najm-niej podwójne zadanie. Chodzi nie tylko o regularne płace dla górników, ale także walkę o funkcjonowanie coraz mniejszej liczby kopalń.

W tym kontekście coraz bardziej zastanawiające są losy lubelskiej Bogdanki, niewielkiej kopalni Siltech w Zabrzu czy wykupionej przez braci Czechów - Jadwigi w Czecho-wicach-Dziedzicach. Te małe przedsiębiorstwa łączy jedno: są dochodowe, lepiej zarządzane niż firmy państwowe, a zatrudnieni w nich hajerzy nie narzekają na marne zarobki. Nie mam wątpliwości, że górnośląskie górnictwo czeka trudny czas związany z radykalnymi rozwiązaniami, uśpie-niem czy likwidacją kopalń.

Nie znam regionu przemysłowego w Europie czy poza nią, w którym tego typu procesy były bezbolesne. Pozbawione łez, udręki i wyrzeczeń. Górny Śląsk nie będzie w tym zakresie wyjątkiem. Mam jednocześnie nadzieję, że premier Ewa Kopacz nie stanie się polską Margaret Thatcher - jak chcieliby niektórzy rodzimi politycy i obserwatorzy sceny regionalnej. Wciąż mam bowiem w pamięci bezlitosne pałowania angielskich górników, brutalność policji i bezwzględność zarządzających wyspiarskim węglem. A wszystko zakończyło się definitywnym zamknięciem branży i marnym losem jej byłych pracowników.

Marek S. Szczepański,
socjolog


*Oceniamy prezydentów miast. Wielki plebiscyt DZ [GŁOSUJ NA TAK LUB NIE]
*Oceń swojego burmistrza i porównaj go z innymi [PLEBISCYT DZ]
*Odrażające morderstwo w Radziechowach. Studentka z Krakowa zadźgana
*QUIZ DZ: Czy znasz polskie komedie. Cytaty z kultowych filmów. Sprawdź się
*W Katowicach sala do sekcji zwłok jak w Kościach [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty