Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Frelka od cysorza

Marek Szołtysek
Wielgo komedyjo, czyli wyjątkowo dużo śmiechu było kiedyś w Cieszynie z pewną starą panną, zwaną tam „Frojlajn Just”, albo - panną Just. Ta cieszynianka urodziła się około 1895 roku. Jej młodość przypadła na czas ostatnich lat życia i rządów cesarza Austro-Węgier - Franciszka Józefa I (1830-1916).

Być może nawet panna Just spotkała cesarza jako dziecko, gdyż za jej życia odwiedził on Cieszyn w 1906. Brał udział w uroczystym otwieraniu sali obrad w Ratuszu przy cieszyńskim Rynku. Spacerował też cesarz ulicami Cieszyna, rozdając dzieciom cukierki czekoladowe, owinięte papierkami z obrazkiem swojego najjaśniejszego oblicza. Czy właśnie panna Just dostała takiego cesarskiego bombona? Może wtedy rozpoczęła się jej wielka miłość do cysorza?

Tak czy inaczej, ze staropanieńskich powodów, z nadmiaru wyobraźni albo jeszcze z innych i nieznanych przyczyn, panna Just z czasem zaczęła rozpowiadać, że była frelką albo raczej libstą cysorza, czyli cesarską kochanką. Świadków na to nie było, a twierdzenia takie około czterdziestu lat po śmierci Franca Józefa mogły tylko budzić śmiech.

Z drugiej jednak strony, te nieco niedorzeczne opowiadania o miłości do cysorza były przez cieszynioków chętnie słuchane i rozpowiadane. Bowiem około 1950, po nieszczęsnej drugiej wojnie światowej oraz w czasach głupiego i mało wytwornego komunizmu, panna Just swoimi bajeczkami o cysorzu wyrażała tęsknoty za dobrymi starymi austriacko-cesarskimi czasami. A przecież proaustriackie sympatie cieszynioków - zwanych też cesarokami - były obecne wówczas, ale są tam żywe także dzisiaj

Jednak panna Just była znana nie tylko z obnoszenia się z ciągle żywą miłością do cysorza. Obiektem zainteresowania był także jej dom w Cieszynie. Często w oknie był wystawiony portret cesarza, przyozdobiony modnymi kiedyś kwiatkami z kolorowej bibułki. Zza okna zaś płynęła muzyka w starym austriackim stylu: hymn austriacki, marsz Radetzkiego, walce Straussa... Melodie puszczane były z lajerkastlika, czyli takiej dawnej maszyny grającej na perforowane płyty. Ten lajerkastlik podobny był trochę do automatycznej szafko-katarynki na nakręcanie. Ale to nie wszystko. Czasami panna Just wywieszała na domu austriacką flagę, zaś podczas wyborów skreślała wszystkich kandydatów i pisała obok - „Głosuję na cesarza!”. Kiedyś nawet przez pomyłkę taką kartę wyborczą włożyła do swego dowodu osobistego i wszystko razem wrzuciła do urny. Była z tego wówczas niezła polityczna afera! Ówczesne władze komunistyczne miały z nią niemały problem, bo jak tu aresztować kochankę nieżyjącego już cesarza?! A panna Just była swemu cesarzowi wierna do końca życia i zmarła jako „stara panna”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!