Ta całkiem niedawna jeszcze wojna o to, jak ma wyglądać nowy dworzec, ta bezwarunkowa miłość niektórych organizacji w mieście do status quo, kiedy padały hasła o konieczności zachowania dziedzictwa brutalizmu w architekturze (bo stary dworzec to był brutalizm), przypomina mi się teraz przy okazji hali targowej w Katowicach.
Hala targowa przy Piotra Skargi, przez lata zwana Supersamem, za chwilę stanie się po prostu jeszcze jedną galerią handlową. O tak - nazwa Supersam zostanie, już jednak oznaczać będzie coś zupełnie innego.
W tamtej batalii doceniałem upór, lecz nie podzielałem argumentów. Szczerze mówiąc, bawiła mnie ona nie mniej niż Smolorza. Stara hala dworca rzeczywiście była pewnie najwybitniejszym przykładem brutalizmu w architekturze, lecz brutalizm ten naprawdę wszystkim wyszedł bokiem i wskrzeszenie miłości do tej konstrukcji było właściwie niemożliwe.
Hala taka w sercu miasta - z absurdalnymi rozwiązaniami przestrzennymi wokół - nie miała po prostu żadnego sensu. Z funkcjonalnego punktu widzenia - nie. A miasto ma pełnić funkcję, a nie być cmentarzyskiem dla (zwłaszcza nieudanych) projektów. Byłem zdania, że warto poświęcić trochę sztuki, która jednak miała nieszczęście powstać w nieodpowiednim dla niej miejscu.
Hala targowa przy Skargi, oczywiście wcześniejsza niż dworzec, przedwojenna, oczywiście piękniejsza, oczywiście w odpowiednim miejscu, nie doczekała się takiej bitwy. Kilka osób się za nią ujęło, w efekcie coś z łuków zostało, jednak generalnie porzucono ją i skazano na zapomnienie.
Tymczasem miłość katowi-czan do niej była przecież silniejsza niż miłość do dworca. Hala również starzała się nieładnie, oszpecona reklamami, umierała w męczarniach, nieleczona żadnymi remontami. Ale Supersam był do uratowania. Ta część starej dobrej katowickiej architektury mogła błyszczeć.
Przy dworcu odtworzono kilka dawnych kielichów z betonu. W nowym Supersamie znalazło się miejsce na stare stalowe łuki. Nie ma jednak lekkości, prostoty formy i elegancji. Może nawet nam ją obiecywano na pierwszych rysunkach, ale ostatecznie - co każdy już może zobaczyć na własne oczy - jest to dość zwyczajna galeria handlowa. Historii miasta nie buduje, w każdym razie w dziejach się nie zapisze.
Katowice nie mają zbyt wielu atutów, jakimi pochwalić się mogą inne duże miasta, dlatego jeśli już mamy szczęście do dobrej architektury - warto o nią dbać. Nie może to być miłość, która uniemożliwia rozwój miasta, która nie widzi jego potrzeb i konserwuje w nim martwotę. Tak widziałem miłość do betonowych kielichów. Miłość do łuków była chyba inna - to raczej jak tęsknota za ładem, który z kreślarskich desek spływa potem między ulice, który porządkuje całe kwartały i nadaje im funkcjonalny sens. Supersam Lucjana Sikorskiego i Stefana Bryły taką właśnie pełnił rolę. Szkoda, że go już nie ma.
O starym supersamie piszemy w najnowszej „Naszej Historii” - miesięczniku historycznym przygotowywanym przez „Dziennik Zachodni”. W tym numerze także m.in. o obozie w Łambinowicach, buncie Czechów przeciwko Habsburgom, Alfredzie Szklarskim, który związał życie z Katowicami, oraz słynnych Humboldtach odwiedzających Śląsk.
*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?