To trudne dla mnie - jest mi zupełnie nie po drodze ze związkowcami - ale muszę to z siebie wydusić: rozumiem śmiech szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności, gdy w telewizji musiał mówić o kompetencjach ministra Jacka Sasina. Gdyby nie fakt, że sytuacja jest śmiertelnie poważna, chętnie przyłączyłbym się do tego trudnego do powstrzymania chichotu. Śmialibyśmy się tak i śmiali, aż sam Sasin zrozumiałby, że zepsuć to on może wybory kopertowe, ale górnictwa niech nie dotyka i lepiej niech wraca do Chełma, skąd startował do Sejmu.
To samo, ale w innej formie, o kompetencjach kierownictwa ministerstwa mówił ostatnio Jerzy Markowski, autorytet w branży, minister górnictwa sprzed 25 lat. Jak to Markowski - raczej oburzony na partactwo Sasina i jego kolegów.
Sasin to dziś twarz głupiej, niekonsekwentnej, niekompetentnej polityki wobec kopalń w dobie koronawirusa. Owszem, ma na tyle instynktu samozachowawczego, że próbuje kryć się za wojewodą śląskim (wojewoda chętnie godzi się na taką rolę, czego nie można wytłumaczyć racjonalnie) lub za premierem. I jednego, i drugiego sprytny Sasin - z mocnymi plecami na Nowogrodzkiej - regularnie wpuszcza w maliny.
Jarosław Wieczorek cieszy się zatem co jakiś czas, że sytuacja jest pod kontrolą, a Morawiecki - na kilka dni przed zamknięciem kopalń - opowiada o tym, że „od poniedziałku, wtorku będzie można wracać do wznowienia pracy w kopalniach”, a generalnie, to Sasin wykonuje „trudną, znakomitą pracę”.
Na biedną branżę górniczą, kopaną dosłownie z każdej strony, spadła więc kolejna plaga. Do fatalnego wizerunku, braku pieniędzy, braku polityki energetycznej państwa, nieufności górników do polityków, słabnących związków zawodowych dołączył on - Jacek Sasin, Polska.
I pomyśleć, że kiedyś górnictwem rządzili naprawdę potężni ludzie. Można było lubić lub nie Jerzego Markowskiego, Andrzeja Karbownika czy Joannę Strzelec-Łobodzińską, ale wpływowości i kompetencji odmówić im nie było można (mimo różnych kolei losu). Dziś nawet nie ma ministra od górnictwa, a konia z rzędem temu, kto wie, jak nazywa się dzisiejszy pełnomocnik ministra Sasina do spraw tej branży (choć podobno jest ratownikiem górniczym).
Szeregowi górnicy są zdezorientowani. Plany wobec ich firm wymyśla się na kolanie, nie wiedzą, co z kopalniami w przyszłości - a właściwie wiadomo, że na dłuższą metę nie mają szans - gdy ich się testuje, pół Polski zazdrości, a gdy dostają pieniądze, cała Polska zagląda im do portfela.
Tymczasem rząd miał dawno temu przedstawić realny plan odchodzenia od węgla, a osłony dla pracowników w wysokości 100 procent pensji oraz testy przesiewowe powinni dostać i górnicy, i lekarze, i nauczyciele, wszyscy.
Podobał mi się wpis mojego kolegi, który zamiast rytualnie oburzać się na górników, że ponoć „mają wszystko” - jak z lubością robi to teraz cała Polska - napisał coś w stylu: „Nie oburza mnie to, że górnicy dostaną 100 procent za postojowe. Bo 100 procent powinni dostać wszyscy. Po to właśnie łożymy na rząd i płacimy podatki, żeby w tego typu sytuacjach kryzysowych państwo miało pieniądze, miało zapasy. I zarządzało w sposób, który zagwarantuje obywatelom normalne życie i zrekompensuje im stratę”.
Trzymajcie się, górnicy. Na dłuższą metę: poradzymy. A Sasin? Odejdź.
Musisz to wiedzieć
Zobacz i zapamiętaj
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?