Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czyśćcowym badyhauzie

Marek Szołtysek
Za komuny władze starały się wyrzucić z życia publicznego wszystko, co było związane z religijnością. Dlatego zamiast czcić św. Barbarę, patronkę górników czy św. Floriana, patrona hutników - lansowano nazwę "Dzień Górnika" i "Dzień Hutnika". Ta sama maniera przylgnęła też do święta Wszystkich Świętych, które czasami jeszcze do dzisiaj niejeden z uporem maniaka usiłuje nazywać - "Dniem Zmarłych" albo "Świętem Zmarłych".

A ponieważ nadchodzi ten właśnie czas, więc zastanówmy się, jakie to właściwie mamy święto w pierwszym dniu listopada? Zatem pełna jego nazwa brzmi: Wspomnienie wszystkich świętych zmarłych. I to jest bardzo trafna nazwa, bo przecież świętym zostaje się za życia, za zasługi. Dlatego każdy święty, który dzisiaj jest w niebie, musiał być kiedyś świętym za życia. I tak przykładowo, jaka jest różnica między mną, Szołtyskiem, a św. Franciszkiem z Asyżu.

W sumie niewielka, bo św. Franciszek jest świętym i już nie żyje a ja, Szołtysek też jestem świętym (a przynajmniej takie mam wobec siebie plany) ale jeszcze żyję. Czy to zrozumiałe? Pierwszego listopada cieszymy się z tego - że jak czytamy w Biblii - niebo jest pełne świętych. Tych ogłoszonych przez Kościół - jak św. Franciszek oraz tych oficjalnie nie ogłoszonych - jak najpewniej moja babcia Agnieszka i całe rzesze poczciwych Ślązoków i nie-Ślązoków.

A co w takim razie obchodzimy drugiego listopada? Tu znowu oficjalna nazwa tego dnia brzmi: Wspomnienie wszystkich wiernym zmarłych. Tego dnia chrześcijanie powinni się modlić za tych, którzy już nie żyją. A oni choć może mieli zamiar zostać świętymi za życia, to jednak trochę im nie wyszło. Podkreślmy tu - trochę, bo tym co bardzo nie wyszło, to są w piekle. A gdzie są ci, którym trochę nie wyszło? Ci są w czyśćcu. A co to jest czyściec? Teologia katolicka uczy, że to raczej nie miejsce, ale stan duszy, która musi się oczyścić przed wejściem do nieba.

Po łacinie nazywa się ów czyściec - purgatorium, czyli miejscem oczyszczenia, jakby łaźnią. I w sumie rację miała moja wspomniana już babcia Agnieszka, która tłumaczyła mi, że czyściec to taki jakby wielki badyhauz. Tak, bo badyhauzami nazywano na Śląsku łaźnie publiczne lub łaźnie na kopalniach czy hutach. W takim czyśćcowym badyhauzie - twierdziła babcia - dusze są prane, szorowane, romplowane, przełonaczane na waszbrecie i wyżymaczce, maglowane, szkrobione… i potem wypucowane na blank wchodzą w końcu do nieba. My, jeszcze żyjący, możemy im skrócić ten czas romplowania. Jak?

Możemy porzykać, czyli pomodlić się za te czyśćcowe duszki - i dlatego dzień drugiego listopada nazywamy też - zaduszki! Jest też tradycja zwana na Śląsku zalyckami abo zolyckami. Są to modlitwy w kościele podczas nabożeństw za dusze tych, którzy gdzieś tam w czyśćcowym badyhauzie są romplowani.

CZYTAJ KONIECZNIE
VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


Magda Figura ze Świerklan. Piękniejsza twarz piłki nożnej. Mamy jej zdjęcia
Prawie do nieba! Zobacz ranking i zdjęcia najwyższych kominów w woj. śląskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!