W Sejmie powstał zagłębiowski zespół parlamentarny. Opozycyjny, bo posłowie PiS nie odpowiedzieli na zaproszenia

Przewodniczącym pierwszego zagłębiowskiego zespołu parlamentarnego został Mateusz Bochenek z Koalicji Obywatelskiej. Młody poseł liczy na skuteczniejszy niż dotąd lobbing na rzecz ważnych dla regionu inwestycji.

- Przede wszystkim chcemy się skupić na inwestycjach dla Zagłębia, w tym na budowie S1 oraz połączeniu Euroterminalu w Sławkowie z S1 oraz DK 94 – mówi Bochenek.

Idea stworzenia zespołu narodziła się w lutym ubiegłego roku. Zagłębiowscy posłowie i senatorowie podpisali wtedy deklarację, której pomysłodawcą był prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński.

„W oparciu o wszelkie dostępne narzędzia formalne, organizacyjne i prawne będziemy inicjować, propagować, wzmacniać i wspierać wszelkie działania służące mieszkańcom Naszego Regionu. Będziemy podejmować inicjatywy mające na celu wsparcie kluczowych inwestycji oraz wspólnie rozwiązywać istotne problemy Zagłębia Dąbrowskiego” - zgodzili się parlamentarzyści.

Wiceprzewodniczącymi zespołu zostali: senator Beata Małecka-Libera oraz poseł Barbara Dolniak z KO oraz poseł Rafał Adamczyk z Lewicy. Jego członkami są też wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy, a także senator Joanna Sekuła i poseł Wojciech Saługa (szef regionalnej PO) z Koalicji Obywatelskiej.

- Nie chcemy dzielić, kłócić się w sprawach ideologicznych. Chcemy łączyć i promować kulturę Zagłębia, która jest wielowymiarowa i niezwykle bogata. Najpierw jednak zamierzamy skupić się na gospodarce i odbywać cykliczne spotkania z prezydentami zagłębiowskich miast, pytać o ich plany, inwestycje, możliwość wsparcia ze strony posłów np. podczas tworzenia budżetu państwa – tak istotę zagłębiowskiego zespołu objaśnia Bochenek.

Bochenek podkreśla, że zaproszenie do zespołu trafiło do całej czwórki zagłębiowskich posłów PiS: do Barbary Malik, Danuty Nowickiej, Waldemara Andzela oraz Roberta Warwasa. Nikt z nich dotąd na zaproszenie nie odpowiedział.

- Jestem przekonany, że posłowie PiS do nas dołączą, bo interes regionu jest wspólny. Chciałbym, żeby jeden z posłów PiS był wiceprzewodniczącym zespołu – mówi poseł Bochenek.

Ostatnie perypetie regionalnych zespołów parlamentarnych to historia głównie politycznej farsy. Na przykład: w poprzedniej kadencji Sejmu działały dwa zupełnie odrębne byty, utworzone przez polityków PiS i PO. Do klubu Prawa i Sprawiedliwości zapisało się 7 posłów partii rządzącej oraz Paweł Kukiz i Monika Rosa z Nowoczesnej. W zespole Platformy było 18 posłów i 2 senatorów PO oraz Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. Oba regionalne teamy okazały się atrapami.

Żeby zrozumieć skalę tego nonsensu, warto cofnąć się do 2008 roku. Wówczas, tuż po wyborach w parlamencie zawiązał się „klub regionalny”, w skład którego weszło 63 (!) posłów i senatorów wszystkich ugrupowań: PO, PiS i SLD, a oprócz nich również bezpartyjni Kazimierz Kutz oraz Ryszard Galla.

Zespołem kierował senator PO Andrzej Misiołek, a jego zastępcami byli przedstawiciele (po dwóch) PO i PiS. W trakcie kadencji 2007-2011 zespół zebrał się osiem razy. Nie miał spektakularnych wyników, na dobrą sprawę w drugiej połowie kadencji praktycznie przestał działać, ale jak wspominał Grzegorz Tobiszowski z PiS, przynajmniej w szerokim gronie dało się rozmawiać na parlamentarnym forum o sprawach dotyczących regionu.

W tej kadencji Sejmu Parlamentarny Zespół ds. Województwa Śląskiego zebrał się dwa razy, ostatni raz w lutym ubiegłego roku. Jego przewodniczącą jest posłanka PiS Bożena Borys-Szopa, ale do władz nie został zaproszony żaden z polityków opozycji. Jak niedawno mówił nam poseł Marek Wesoły z PiS, zespół nie może pochwalić się żadnymi dokonaniami na rzecz regionu. Nie miał nic do powiedzenia w żadnej z ważnych dla Śląska spraw, z transformacją górnictwa na czele.