Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wicman z Bytomia. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Ks. Jan Kuboth (1856-1920) – najdowcipniejszy duchowny w dziejach Śląska
Ks. Jan Kuboth (1856-1920) – najdowcipniejszy duchowny w dziejach Śląska archiwum Marka Szołtyska
Znacie sprawę niezwykłego Ślązoka z Bytomia? Nazywał się ks. Jan Kuboth (1856-1920). Choć był synem szewca z Dobrodzienia, to większość życia spędził na terenie Bytomia. Ten wicman - jak o nim mawiano - był wyjątkowo wesołym człowiekiem, a jego poczucie humoru nie polegało bynajmniej na powiedzonkach czy opowiadaniu wiców. On konstruował całe humorystyczne zdarzenia, które potem realizował przez kilka dni.

Niektórzy wprost bali się, czy to, co mówi i robi, jest żartem czy nie. Oto kilka przykładów. GŁUCHOTA: Ks. Kuboth odwiedził kiedyś proboszcza, który czekał na nowego wikarego i powiedział mu, że ów wikary jest trochę głuchy i należy do niego mówić głośno. Tak samo owemu wikaremu powiedział, że jego przyszły proboszcz jest głuchy - i należy do niego głośno godać. Kiedy więc dwaj księża spotkali się na probostwie, to bardzo głośno do siebie mówili, a nawet krzyczeli - i dopiero po kilku dniach zrozumieli, że zażartował z nich ks. Kuboth.

KARA ŚMIERCI: Gdy w czasie powstań śląskich pewien młody franciszkanin z Panewnik wygłosił bardzo ostre politycznie kazanie - a ks. Kuboth polityki nie znosił - to do tego „francmana” napisał podrobiony urzędowy list, skazujący go rzekomo na karę śmierci. A kiedy na zakonnika padł blady strach, to napisał mu drugi list z informacją, że kara śmierci może mu być darowana, gdy ożeni się z komunistką Różą Luksemburg, która wtedy miała 48 lat.

GALOTY: Choć były to niemieckie czasy na Śląsku, to ks. Kuboth pilnował, by wszystkie ogłoszenia parafialne były też czytane po polsku. A gdy jakiś wikary nie umiał dobrze polskiego, to go zachęcał do uczenia się, robiąc mu żarty. Jednemu specjalnie tak napisał ogłoszenia, że on nie rozumiejąc tekstu przeczytał - „/…/dzisioj je kolekta na moje nowe galoty (spodnie), bo w starych zrobiyła mi się dziura”.

SZANTAŻOWANIE HRABIEGO: Hrabia Hans Ulrich Schaffgotsch nie chciał dać terenu na wybudowanie kościoła na Bobrku, w Bytomia. Gdy ks. Kuboth wychodził ze spotkania z nim, to powiedział, że pewnie się już nie zobaczą. Na to hrabia: - Jak się nie spotkamy za życia, to po śmierci? Wówczas ksiądz odparł energicznie: - Nie liczyłbym na to, bo jak hrabia nie ma miejsca dla Pana Jezusa w Bobrku, to pewnie Pan Jezus nie znajdzie miejsca dla hrabiego w niebie! Ponoć efekt tego wica był natychmiastowy i po kilku dniach hrabia ofiarował bauplac pod budowę kościoła.

STRASZENIE FORMONOW: Gdy ks. Kuboth budował kościół w Karbiu, to wielokrotnie prosił tamtejszych formonow, czyli woźniców, żeby wracając z dworca z pustym wozem - podrzucali trochę materiałów budowlanych na plac kościelny. Gdy im się jednak nie chciało, to zażartował, że będzie się modlił, żeby ich konie pozdychały. I poskutkowało.

TESTAMENT: Ks. Kuboth napisał list do gości na swoim pogrzebie, który nakazał przeczytać podczas stypy. A tam był tekst: „Drodzy moi. Pijąc wino na moim pogrzebie, wspomnijcie proszę, że ja tam w ogniu czyśćcowym łaknę!”.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera