MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: W cieniu katowickiego centralizmu

Jan Dziadul
Pojawiło się nowe pojęcie - centralizm katowicki. O centralizmie demokratycznym (jednej z fundamentalnych zasad rządzących partiami komunistycznymi) zdążyliśmy już zapomnieć, a tu proszę, znowu nas centralizują.

Jeżeli w partyjnym znaczeniu chodziło mniej więcej o to, że decyzje władz wyższych są bezwzględnie obowiązujące dla niższych szczebli, to co jest grane przy katowickim centralizmie? Wyłuszczył mi to prezydent jednego z większych śląskich miast. Zaczął tak: Katowice świetnie się rozwijają, ale wokół nich inne miasta stają się czarnymi dziurami. Katowice, stosunkowo niewielkie miasto wojewódzkie w porównaniu z Krakowem, Wrocławiem, Poznaniem czy Łodzią - czerpią profity z tego, że królują dużemu, prężnemu i silnemu regionowi. Tu koncentrują się instytucje obsługujące 4,6 mln mieszkańców - stąd Katowice korzystają z praw "stołeczności regionalnej".

Ale gdzie tu centralizm? Usłyszałem: w elitach katowickich panuje przekonanie (choć rzekomo w strukturach konurbacji jesteśmy jednym miastem), że żadna instytucja o znaczeniu regionalnym nie może mieścić się poza Katowicami! Dla nich jeden obiekt regionalny więcej czy mniej - nie ma znaczenia. Dla Chorzowa, Mysłowic czy Siemianowic Śląskich byłby już czynnikiem miastotwórczym, przydałby atrakcyjności i zahamował wyprowadzki z miast. Utrzymywanie wszystkich instytucji regionalnych w jednym mieście to właśnie w specyfice Śląska przykład katowickiego centralizmu w najczystszej postaci - skończył prezydent.

Od razu przypomniał mi się słynny spór o budowę hali sportowo-widowiskowej w Gliwicach. W Katowicach kręcono nosem, że to konkurencyjny obiekt, który podważy pozycję Spodka. Można ten przykład podciągnąć pod centralizm katowicki? - Powiem tylko tyle, że odczuwaliśmy opór w sprawie hali, który sięgał aż do Brukseli - mówi Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. - Nasze polskie piekiełko. Samorząd wojewódzki wstrzymywał pieniądze na halę, a kiedy dotacje obcięto, to powiedziano nam, że to z powodu opóźnień w budowie.

Hala Gliwice (bo taką nosi nazwę) powstaje za pożyczone pieniądze, a miasto zrobi wszystko - deklaruje prezydent - żeby na drodze sądowej odzyskać ponad 140 milionów złotych.

Gliwice podpatrują, jak radzą sobie hale w Łodzi i Gdańsku - tam obiekty na siebie zarabiają. Spodek nie jest w stanie z nimi konkurować - stąd, jeśli chodzi o imprezy masowe, Śląsk spadł do niższej ligi. - Ale jeżeli będziemy mieli Gliwice i stosunkowo blisko Spodek, to jesteśmy w stanie podjąć się imprez na skalę dotąd w kraju nieosiągalną - zapowiada Frankiewicz.

Samo pojęcie - katowicki centralizm - może sugerować, że stolica województwa żyje i rozwija się kosztem innych. Katowice, jak każda stolica, rządzą się swoimi prawami, ale trudno sobie wyobrazić, żeby mogły wyrywać pieniądze innym samorządom. Larum byłoby pod niebiosa!
Piotr Uszok, prezydent Katowic, mówi, że nigdy nie krytykował idei gliwickiej hali, tylko politykę rozpraszania środków. - W Polsce są już konkurencyjne hale, a nie ma tylu imprez, żeby na Śląsku zapełnić dwa olbrzymie obiekty - uważa. - Jeden więc będzie do połowy pełny, a drugi - do połowy pusty.

Uszok uważa, że spektakularny rozwój Katowic nie dzieje się w żadnym wypadku kosztem pozostałych miast aglomeracji. - Może tylko szybciej niż inni zrozumieliśmy, że to, co było naszą siłą w XIX i XX wieku, jest potężnym wyzwaniem na przełomie XX i XXI wieku - mówi. Miasto zrozumiało, że tradycyjne przemysły przechodzą do historii i nie powinno się utrzymywać nierentownych kopalń i hut na siłę przy życiu. Za to pozostał po nich odwieczny etos pracy.

Wciąż okazuje się, że nie jest to wyświechtane pojęcie. - To dlatego lepiej poradziliśmy sobie z wielkimi inwestycjami drogowymi, które dzisiaj obsługują całą aglomerację - uważa Uszok.

Jest przekonany, że bez wielkich robót drogowych Katowice byłyby innym miastem: - A tak przyciągnęliśmy do Katowic wszelkie branże usługowe, które dominują już w gospodarce.

Kolejny krok: inwestycje w Strefę Kultury. - To zupełnie nowa jakość w historii miasta, które nigdy wcześniej z kulturą nie było kojarzone - dodaje.

To jest centralizm katowicki, czy nie? Może to zwyczajnie ciut większe prawa, które przysługują stolicy niebiednego przecież województwa? Można sobie oczywiście wyobrazić, że gmach NOSPR-u powstaje w Siemianowicach "na Bytko-wie" - tuż za wieżą telewizyjną, a nowe Muzeum Śląskie w Chorzowie, na gruzach "Prezydenta". Ale kto dzisiaj ma taką wyobraźnię…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!